Dlaczego tylu młodych ludzi chce odebrać sobie życie? Specjalistka mówi o alarmujących danych

Siedem lat temu interwencje ratujące życie były sporadyczne, może jedna na miesiąc. W październiku tego roku przeprowadziliśmy 147 interwencji, w których zagrożone było życie lub zdrowie dziecka – mówi Anna Turzyniecka, główna specjalistka Dziecięcego Telefonu Zaufania Rzeczniczki Praw Dziecka, interwentka kryzysowa i seksuolog.

Publikacja: 20.11.2024 10:22

Anna Turzyniecka: Najwięcej telefonów dotyczy przemocy. Rozmawiamy także o sytuacjach, w których dzi

Anna Turzyniecka: Najwięcej telefonów dotyczy przemocy. Rozmawiamy także o sytuacjach, w których dzieci myślą o odebraniu sobie życia. A te przypadki często również wiążą się z przemocą – odebranie sobie życia jest skutkiem, a nie początkiem problemu.

Foto: Adobe Stock

Dziecięcy Telefon Zaufania Rzeczniczki Praw Dziecka to dla dzieci ich ostatnia deska ratunku, czy raczej pierwsza linia pomocy?

To jedna z form pomocy. Są dzieci, które będąc w kryzysie już korzystają z innych rozwiązań. Telefon zaufania jest poniekąd narzędziem interwencyjnym. Na przykład dzieci chodzące na terapię mogą nie mieć spotkania z terapeutą w najbliższym czasie, a wtedy wiedzą, że jest takie miejsce, gdzie mogą porozmawiać, rozładować emocje. Są też dzieci, które dzwonią z ciekawości, bo słyszały, że telefon pomógł komuś innemu i chcą spróbować. Czasem na koniec rozmowy słyszymy: „Ojej, nie myślałam, że ten telefon pomoże, a jednak!”. Niestety, i to mocno podkreślam, są też i takie sytuacje, kiedy stajemy się  ostatnią deską ratunku.

Z jakimi problemami najczęściej zgłaszają się dzieci, dzwoniąc pod numer 800 12 12 12?

Najwięcej telefonów dotyczy przemocy. Rozmawiamy także o sytuacjach, w których dzieci myślą o odebraniu sobie życia. A te przypadki często również wiążą się z przemocą – odebranie sobie życia jest skutkiem, a nie początkiem problemu. Przemoc, której doświadczają dzieci, pochodzi od rodziców, opiekunów, nauczycieli, ale także od rówieśników. Jej formy też są różne. Skutki są poważne: niemożność poradzenia sobie z emocjami, drastyczny spadek samooceny, myśli samobójcze, rezygnacja z życia. I to wszystko najczęściej są efekty doświadczanej przemocy.

Jeśli dziecko mówi: „Nie mam już siły żyć”, to co wtedy robi osoba po drugiej stronie słuchawki?

Przede wszystkim słuchamy. Staramy się pokazać, że jesteśmy tu dla dziecka, używając słów takich jak: „Tak, słyszę cię”, „Rozumiem”, „Jestem tu dla ciebie”. Mówimy: „Porozmawiajmy o tym, co powoduje, że nie masz siły żyć”. Zazwyczaj dziecko zaczyna mówić o konkretnej relacji – z rodzicem, opiekunem, rówieśnikiem. Naszym celem jest zrozumienie sytuacji dziecka i pokazanie, że nie jest samo.

Jak wygląda procedura działania, kiedy dziecko dzwoni do telefonu zaufania? Jakie są pierwsze kroki podejmowane przez osobę odbierającą zgłoszenie?

Każdy telefon jest inny, więc trudno mówić o sztywnej procedurze. Telefon zaufania działa na zasadzie anonimowości – dziecko nie musi się przedstawiać, ja także mogę pozostać anonimowa. Często jednak przedstawiamy się sobie, bo to buduje relację. Wszystko, co dziecko powie, pozostaje między nami, z jednym wyjątkiem: kiedy dziecko zgłasza zamiar odebrania sobie życia. W takiej sytuacji zdrowie i życie dziecka są wartością nadrzędną, dlatego musimy zareagować. Dzieci wiedzą o tej zasadzie. Często pytają, czy rozmowa pozostaje poufna. Uczciwie wyjaśniamy, w jakich sytuacjach musimy podjąć interwencję. Są przypadki, kiedy dziecko mówi: „Potrzebuję pomocy, nie wiem, co się ze mną dzieje, boję się wezwać karetkę”. Wtedy pytam: „Czy chcesz, żebym wezwała ją dla ciebie?”. Słyszę: „Tak, proszę”. W takich momentach dzieci współpracują, podają wszystkie potrzebne dane. To nie jest dla nich zaskoczenie – one doskonale wiedzą, że potrzebują pomocy i są bardzo świadome swojej sytuacji.

Gdy dziecko pilnie potrzebuje pomocy w przypadku przemocy w rodzinie, to jak może pomóc mu rozmowa ze specjalistą z telefonu zaufania?

Zachęcamy dziecko do „sprawczości”. Telefon zaufania to jedno, ale jako dorośli wiemy, że czasem interwencja wymaga działania instytucji. Niemniej, dziecko doświadczające przemocy często czuje się pozbawione mocy sprawczej. Dlatego, nawet jeśli wiem, co należy zrobić, staram się poprowadzić rozmowę tak, aby dziecko samo zdecydowało o zgłoszeniu. To daje mu poczucie, że może coś zmienić, że jest w stanie działać, a nie że kolejna dorosła osoba podejmuje decyzję za nie.

Zazwyczaj dzieci i młodzież chcą zmienić swoją sytuację. Często myślą, że to niemożliwe, ale skoro już zadzwoniły, to jest pierwszy krok. Pokazujemy im, jakie mają możliwości, jakie prawa. Dzieci często myślą, że muszą coś znosić. Dzwonią, żeby upewnić się, czy to, czego doświadczają, rzeczywiście jest przemocą. Czasami mają wątpliwości, bo wciąż pokutuje przekonanie, że przemoc to tylko siniaki czy fizyczne obrażenia. Tymczasem przemoc może mieć wiele form – psychiczna, emocjonalna – i każda z nich wymaga reakcji. Kiedy wiemy też o przemocy, podejmujemy również interwencję, zawiadamiamy sąd rodzinny albo policję.

Dla dzieci w jakim wieku przeznaczony jest telefon zaufania? Czy dzwonią również młodsze dzieci, na przykład siedmio- czy ośmioletnie?

Jak najbardziej, telefon jest przeznaczony także dla najmłodszych grup wiekowych. Rzadko jednak zdarza się, by dzwoniły bardzo małe dzieci. Kiedy jednak usłyszymy taki młodziutki głosik, często są to problemy adekwatne do ich wieku. Nie chcę, żeby zabrzmiało to lekceważąco, ale takie dzieci są dla nas wyjątkowo wdzięczne w pracy – ich trudności bywają stosunkowo proste do rozwiązania, bo brakuje im tylko narzędzi, by poradzić sobie samodzielnie.

Na przykład dziecko mówi: „Pokłóciłam się z koleżanką, to moja przyjaciółka, boję się, że już się do mnie nie odezwie”. Wtedy pytamy: „Co się wydarzyło między wami? Co by było, gdybyś z nią porozmawiała? Gdybyś powiedziała o swoich uczuciach – że jest ci przykro, że boisz się, że już się do ciebie nie odezwie?”. Dziecko często odpowiada: „Ojej, nie pomyślałam o tym”. I za pół godziny dziecko oddzwania: „Porozmawiałam, jest wszystko dobrze, dalej się przyjaźnimy”. Praca z najmłodszymi często polega na prostych, ale ważnych wskazówkach.

Starsze dzieci i młodzież, w wieku od 11 do 17 lat, dzwonią często już z problemami, które dotyczą łamania prawa przez inne osoby względem nich i jest to zazwyczaj jakaś forma nadużycia. Dotyczą: rozpaczy, bólu, gniewu, uzależnienia, nadużycia, przemocy – wszystkiego, czego my dorośli nie akceptujemy. Tym młodym ludziom mówimy jasno: to, co cię spotyka, jest niedopuszczalne. Dobrze, że zadzwoniłaś, zadzwoniłeś. Postaramy się zrobić wszystko, co możliwe, aby zatrzymać tę sytuację. Nasze działania zawsze zależą od kontekstu, ale rozmowa to pierwszy krok do zmiany.

Zdarzają się także telefony od osób powyżej 18 roku życia. Trudno mi sobie wyobrazić, żeby odesłać kogoś w kryzysie. Rozmawiamy, wspieramy. Te osoby, jako dorosłe, mają już inne narzędzia do radzenia sobie z problemami, mogą postawić granice czy zgłosić się do odpowiednich instytucji. Ale to nie znaczy, że zostaną bez pomocy – jesteśmy tu po to, żeby rozmawiać i wspierać każdego, kto potrzebuje wsparcia.

Kto odbiera telefony? Czy to wykwalifikowani psychologowie, prawnicy, czy może specjalnie przeszkoleni wolontariusze? Czy udzielacie tylko wsparcia psychologicznego, czy również porad prawnych?

W Dziecięcym Telefonie Zaufania pracują wyłącznie osoby z odpowiednim wykształceniem w zakresie wsparcia psychologicznego. Są to psychologowie i pedagodzy. Wśród nich znajdują się także specjaliści, tacy jak psychotraumatolodzy, seksuolodzy czy terapeuci.

Generalnie nie udzielamy porad prawnych, ponieważ naszym zadaniem jest wsparcie psychologiczne. Jednak zdarzają się wyjątki. Na przykład, jeśli odbieram telefon od dziecka, które pilnie potrzebuje informacji prawnej, proszę je, aby chwilę zaczekało, nie odkładało słuchawki, a w tym czasie konsultuję się z prawnikiem. Jeśli pytanie wymaga natychmiastowej odpowiedzi „tak” lub „nie”, kontaktuję się z koleżanką z działu merytorycznego, która zajmuje się sprawami prawnymi. W takich sytuacjach staramy się jak najszybciej dostarczyć odpowiedź.

Telefon zaufania ma też wersję językową w języku ukraińskim. Dzwonią do was dzieci ukraińskie lub dzieci innych narodowości?

Dzieci ukraińskie raczej do nas nie dzwonią. Jeśli już, są to telefony od osób na granicy wieku 18–19 lat. Natomiast dzwonią rodzice ukraińskich dzieci i oczywiście oferujemy im wsparcie. Może nie jest to wsparcie interwencyjne, jakie otrzymują dzieci w rozmowach, ale udzielamy informacji, gdzie mogą się zgłosić w zależności od zgłaszanego problemu. Najczęściej te problemy dotyczą ich dzieci.

A czy zdarza się, że dzieci dzwonią w imieniu koleżanki lub kolegi?

Tak, to się zdarza. W takich sytuacjach musimy być bardzo czujni, ponieważ czasami dziecko mówi, że dzwoni w imieniu kolegi lub koleżanki, ale w rzeczywistości opowiada o swoich własnych problemach. Oczywiście bywają też sytuacje, kiedy dziecko rzeczywiście dzwoni z troski o kogoś innego. Czasami wygląda to tak, że dzwoni, bo martwi się sytuacją kolegi lub koleżanki, a czasem ta osoba jest obok. To bardzo pomaga, bo możemy od razu porozmawiać z osobą, której dotyczy problem. Najczęściej po krótkiej rozmowie udaje się wyjaśnić, jak ważne jest, aby to właśnie ta osoba, która doświadcza trudności, porozmawiała z nami bezpośrednio. W takich przypadkach dzieci przekazują słuchawkę.

Kiedy dzieci dzwonią najczęściej? Zdarza się, że dzwonią w środku nocy? Czy częściej dzwonią w święta niż w zwykłe dni? I czy problemy dzieci z małych miejscowości różnią się od tych z dużych miast?

Odpowiem od końca. Jeśli chodzi o różnice między miastami a mniejszymi miejscowościami, trudno to jednoznacznie zweryfikować. Najczęściej dowiadujemy się, skąd pochodzi dziecko, dopiero w sytuacjach interwencyjnych, kiedy musimy ratować życie. Z kontekstu rozmowy rzadko wynika lokalizacja, a my celowo nie zadajemy pytań, które niczemu nie służą, żeby dziecko nie poczuło, że jest wypytywane. Nawet jeśli pytamy o imię, wyjaśniamy, że chodzi o nawiązanie kontaktu, ale jeśli dziecko nie chce się przedstawić, absolutnie go nie naciskamy.

Co do pory rozmów – nie ma reguły. W święta, wbrew pozorom, liczba telefonów nie jest bardzo duża. Dzieci i młodzież są wtedy zazwyczaj zaangażowane w rodzinne odwiedziny. Natłok zgłoszeń zaczyna się po świętach lub pod koniec tego okresu, kiedy emocje się nawarstwiają i młode osoby chcą o nich porozmawiać.

Jeśli chodzi o noce, bywa różnie – czasem mamy noce bardzo obłożone, czasem spokojne. Rano zwykle telefonów jest mniej, chyba że to okres wakacyjny lub ferie, bo w trakcie roku szkolnego dzieci są w szkole.

Ma pani wrażenie, że dzieci w Polsce czują się coraz bardziej osamotnione? Czy problemy, z którymi dzwonią, zmieniły się w ciągu ostatnich lat?

Dziecięcy Telefon Zaufania działa już 16 lat, został założony przez rzecznika Marka Michalaka. Zmiany są bardzo widoczne. Pracuję tu od siedmiu lat i mogę powiedzieć, że problemy zgłaszane przez dzieci ewoluowały.

Kiedy zaczynałam, telefonów było dużo, ale często dotyczyły one problematyki rozwojowej, zwłaszcza wśród nastolatków – pierwszych doświadczeń związanych z relacjami romantycznymi czy trudnościami w komunikacji z rówieśnikami. Były to naturalne wyzwania, wynikające z braku narzędzi do radzenia sobie w nowych sytuacjach. Oczywiście zdarzały się pytania o to, dlaczego dziecko nie ma wokół siebie kogoś, komu mogłoby zaufać, ale nie widzieliśmy w tym większego zagrożenia. Siedem lat temu interwencje ratujące życie były sporadyczne – może jedna na miesiąc. W tej chwili liczby te są dramatycznie wyższe. W październiku tego roku przeprowadziliśmy 147 interwencji, w których zagrożone było życie lub zdrowie dziecka.

Ogromna liczba! Czy w takich sytuacjach zawsze wzywana jest policja i karetka?

Tak, wzywamy karetkę, a w związku z tym przyjeżdża także policja. Mówimy tu o sytuacjach, w których dziecko lub młoda osoba wyraźnie deklaruje, że chce odebrać sobie życie. Chcę jednak podkreślić, że tych 147 interwencji to przypadki, w których mamy pewność, że osoba dzwoniąca jest w stanie podjąć taką próbę. Natomiast liczba telefonów, w których pojawiają się myśli rezygnacyjne jest znacznie większa. Młode osoby często zaczynają rozmowę od słów: „Chciałbym się zabić, wszystko wtedy by się skończyło”. Dla dorosłych to sygnał bardzo niepokojący, ale nie zawsze oznacza, że dziecko rzeczywiście planuje samobójstwo. To często wyraz bezradności i wołanie o pomoc. W takich sytuacjach ważne jest, aby nie panikować. Rozmowa z dzieckiem, zapytanie „dlaczego tak się czujesz?” lub „co sprawia, że tak myślisz?” może pomóc w zrozumieniu, co naprawdę stoi za tymi słowami. Dziecko chce zaznaczyć, że czuje się samotne, bezsilne, że nie wie, co robić. Naszym zadaniem jest pomóc mu znaleźć rozwiązania, sprawdzić, na ile jego energia zmienia się w trakcie rozmowy, czy poczucie bezradności maleje.

Dlaczego liczba tych interwencji dotyczących ratowania życia dzieci tak bardzo wzrosła? Czy to kwestia pandemii, czy może rozdźwięku między młodym pokoleniem a rodzicami?

Pewnie powodów jest wiele, nie wszystkie są mi znane. Natomiast faktem jest, że wzrost telefonów dotyczących samobójstw pojawił się wyraźnie w czasie pandemii i nasilił się po niej. Pandemia miała tu ogromny wpływ – dla młodzieży, która już wcześniej była bardziej lękowa, izolacja wcale nie przyniosła ulgi. Wręcz przeciwnie, kiedy trzeba było wrócić do szkoły, zmierzyć się z codziennością i relacjami, te emocje i niepokoje tylko się pogłębiły. To stworzyło przestrzeń do wielu napięć, a wśród rówieśników łatwo stać się ofiarą.

Drugi ważny czynnik to styl życia – rodzice są dziś bardzo zapracowani, mają mniej czasu i uwagi dla dzieci. Nie chcę wszystkiego zrzucać na media społecznościowe, ale nie oszukujmy się, ich wpływ też jest ogromny. Dzieci i młodzież coraz mniej czasu spędzają na świeżym powietrzu, w ruchu, na słońcu – a to wszystko jest niezwykle ważne dla zdrowia psychicznego.

Kiedy rozmawiam z młodym człowiekiem, pytam, jak wygląda jego dzień. Często słyszę: „Od rana do wieczora siedzę w szkole, potem w domu, a wieczorem kładę się spać z telefonem”. Po tygodniu takiego życia w zamknięciu, bez ruchu i kontaktu z naturą, sama miałabym myśli rezygnacyjne. To trudna rzeczywistość, a rodzicom nie jest łatwo. Media społecznościowe są tak wciągające, że trzeba dużej kreatywności, by zaproponować dzieciom coś w zamian. Bo jeśli coś im zabieramy, musimy zaoferować coś równie atrakcyjnego – inaczej zostaje tylko telefon.

Co powiedziałaby pani dziecku, które boi się zadzwonić do telefonu zaufania, ale potrzebuje pomocy?

Powiedziałabym: „Problemów się nie waży. Jeżeli jest coś, co powoduje, że jest ci trudno, że boli, że czujesz się bezradny czy bezradna, jeśli potrzebujesz porozmawiać, to jest to wystarczająco ważne. Jestem tu dla ciebie”. Dodałabym jeszcze, że ten telefon nie jest tylko na trudne chwile. Jeżeli dziecko chce się podzielić swoim sukcesem, radością, to także może zadzwonić. Jesteśmy tu również dla tych dobrych momentów.

Zdarza się, że ktoś, komu telefon zaufania pomógł, dzwoni, by podziękować?

Zdarzają się takie sytuacje, choć są sporadyczne. Najczęściej dzwonią dzieci w kryzysie. Ale jeśli już ktoś się odezwie, by podziękować, to są to niezwykle wzruszające chwile. Pamiętam jeden taki mail. Ktoś napisał: „Nie odważyłam się zadzwonić, bo nie chciałam blokować linii. Wiem, że ten telefon jest na wagę złota. Rok temu wezwaliście do mnie karetkę. Dziś jestem już w zupełnie innym miejscu. Jesteście cudowni, wspaniali”. Tego typu wiadomości są dla nas potwierdzeniem, że to, co robimy, ma sens.

Wsparcie w kryzysie

Jeśli Ty lub ktoś, kogo znasz, potrzebuje pomocy, zadzwoń pod numer infolinii Centrum Wsparcia dla Osób Dorosłych w Kryzysie Psychicznym pod numerem 800 70 22 22. Infolinia jest bezpłatną i całodobową usługą, która może zapewnić osobom o skłonnościach samobójczych lub ich otoczeniu wsparcie, informacje i pomoc. Infolinia 800 12 12 12 zapewnia wsparcie psychologiczne w sytuacji kryzysowej – to numer dla dzieci, młodzieży i opiekunów. Telefon zaufania dla dzieci i młodzieży: 116 111
Ogólnopolski telefon dla ofiar przemocy w rodzinie "Niebieska Linia": 800 12 00 02

Dziecięcy Telefon Zaufania Rzeczniczki Praw Dziecka to dla dzieci ich ostatnia deska ratunku, czy raczej pierwsza linia pomocy?

To jedna z form pomocy. Są dzieci, które będąc w kryzysie już korzystają z innych rozwiązań. Telefon zaufania jest poniekąd narzędziem interwencyjnym. Na przykład dzieci chodzące na terapię mogą nie mieć spotkania z terapeutą w najbliższym czasie, a wtedy wiedzą, że jest takie miejsce, gdzie mogą porozmawiać, rozładować emocje. Są też dzieci, które dzwonią z ciekawości, bo słyszały, że telefon pomógł komuś innemu i chcą spróbować. Czasem na koniec rozmowy słyszymy: „Ojej, nie myślałam, że ten telefon pomoże, a jednak!”. Niestety, i to mocno podkreślam, są też i takie sytuacje, kiedy stajemy się  ostatnią deską ratunku.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wywiad
Prof. Anna Raciborska, onkolog dziecięca: Mówienie prawdy nie zawsze ma sens
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Wywiad
Lara Gessler: Najgorsze, co można zrobić, to przyzwyczaić się do posiadania pieniędzy
Wywiad
Helena Englert: Nie ma co ubolewać nad byciem dzieckiem znanych rodziców
Wywiad
Prof. Magdalena Król z ważną nagrodą. „Mamy szansę zrewolucjonizować leczenie glejaka”
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
POLKA NA OBCZYŹNIE
Polka w Chile: Przy łóżku zawsze warto trzymać buty i latarkę