Kiedy poczuła pani, że ma w sobie dar do leczenia dzieci?
Ale ja nie wiem, czy ten dar posiadam. O tym decydują pacjenci. Jedyne, co mogę o sobie powiedzieć, to że zawsze chciałam być lekarzem. Różne były koleje mojego życia, ale to postanowienie trwało we mnie od zawsze. Doskonale pamiętam moment, w którym podjęłam decyzję, że chcę zostać onkolożką dziecięcą. Byłam młodą dziewczyną, jeszcze przed ukończeniem studiów. Równolegle studiowałam medycynę i rehabilitację, a pracę magisterską z rehabilitacji pisałam już na temat onkologii dziecięcej. Stałam wtedy przed blokiem, w którym mieszkałam, i nagle dotarła do mnie myśl: „To jest właśnie to, co chcę w życiu robić”. Paradoksalnie, nikt w mojej rodzinie nigdy nie chorował na nowotwór. Ale ja chciałam zajmować się tymi, którzy najbardziej potrzebują wsparcia. To dla mnie niezwykle ważne. Zatem - czy to jest dar? Wiem, że był to dobry wybór.