Pamięta pani moment, w którym poczuła, że motoryzacja jest jej powołaniem?
    Miałam kilkanaście lat, a mój sąsiad miał subaru – i to ono bardzo mi się podobało. To był pierwszy moment, w którym w ogóle przyszło mi do głowy, że chciałabym się zajmować motoryzacją. Była zima, auto było niebieskie, na złotych felgach. Dokładnie takie teraz mam. Na początku była więc to wyłącznie miłość do tej marki, bo nie miałam żadnych innych możliwości – ani finansowych, ani żadnego zaplecza. Nikt w mojej rodzinie nie był związany z motoryzacją, więc nie miałam szans. Byłam po prostu fanką wszystkiego, co wiązało się z Subaru – Subaru Imprezy, starych rajdów. To był mój świat. Motoryzacja cały czas była w mojej głowie, ale traktowałam ją jako coś nieosiągalnego. Mogłam tylko marzyć: kiedyś będę miała subaru, kiedyś wezmę udział w rajdach, będę pracować w branży motoryzacyjnej. Kulminacyjnym momentem, który mnie popchnął w tym kierunku, był casting do Lotto Team.