Dobrym przykładem są badania przesiewowe dla 40-latków. W czasie takiego badania można zaoferować wiele innych badań w pakiecie. Oczywiście to kosztuje, ale lepiej chorobę wykryć wcześniej, niż ją przeoczyć.
W Polsce wciąż umierają chorzy na AIDS. Wiadomo, ilu i dlaczego tak się dzieje ?
Zgadza się. Wciąż pacjenci umierają. Myślę też, że niestety te liczby będą rosły ponieważ wzrasta liczba późnych wykryć choroby. Niestety, nikt skutecznie nie zbiera danych o zgonach na AIDS.
Lekarze przestają uprawiać medycynę a stają się urzędnikami.
W chorobach zakaźnych wszystko łączy się w jedną całość. Mamy zgony bo pacjenci zgłaszają się za późno - mimo świetnego leczenia nie jesteśmy w stanie im pomóc. Układ immunologiczny jest tak zniszczony, że samo zahamowanie replikacji wirusa nic nie da.
Co piąta osoba z późnym rozpoznaniem umiera w ciągu pół roku. Praktycznie możemy mówić o tym, że umiera w chwili rozpoznania.
Liczba zgonów obiektywnie nie jest duża bo i liczba chorych ogólnie nie jest w stosunku do populacji duża.
Na pewno nie jest to najpilniejszy problem zdrowotny w Polsce – co nie oznacza, że powinniśmy o nim zapomnieć. Pamiętajmy jest. To choroba zakaźna.
W jaki sposób zakażają się dzisiaj kobiety?
Głównie przez kontakty seksualne. Źródłem tych zakażeń są często mężczyźni utrzymujący kontakty seksualne z mężczyznami (MSM - przyp. red.). To pojęcie szersze niż osoby homoseksualne. Nie każdy mężczyzna utożsamia się z tą orientacją seksualną, a jednak incydentalnie miewa kontakt z mężczyzną – będąc w również w związkach z kobietami.
A co z chorymi, którzy przyjechali z Ukrainy?
Na Ukrainie mamy jedną z większych epidemii w regionie. Do systemu polskiego dopisaliśmy prawie 4 tysiące osób, głównie tych, które były już leczone na Ukrainie. Większość z tych osób jest dobrze leczona dobrze i nie stanowi zagrożenia, ponieważ osoba korzystająca z terapii antyretrowirusowej nie zakaża. Początkowo otrzymaliśmy leki generyczne stosowane na Ukrainie. Ponieważ jednak Unia ma restrykcyjne przepisy i nie możemy przyjmować darowizn farmaceutyków niezarejestrowanych do stosowania w Unii, musimy ponosić koszty ich leczenia.
Skoro na Ukrainie jest tak źle, to czy te 3500 osób nie jest wierzchołkiem góry lodowej ?
Z pewnością osób zakażonych i niezdiagnozowanych z Ukrainy jest sporo, ale naprawdę trudno tu stwierdzić dokładnie, o jakiej liczbie możemy mówić. Ewidentnie widzimy, że kiedy umożliwiono rejestrację osób z Ukrainy w systemie PESEL, zgłasza się sporo ludzi, którzy wcześniej nie korzystali z opieki zdrowotnej. Są to niestety bardzo często późne rozpoznania, o których już wspominałam.
Według danych z innych krajów ilu Polaków jest niezdiagnozowanych ?
Kiedyś uważaliśmy, że może to być drugie tyle, ale dzisiaj już wiemy, że mówimy o około 2 tysiącach osób. Największym problemem są zakażenia pojawiające się na bieżąco. Choroba rozwija się prawie natychmiast, a świadomość tego, że jest się chorym, może pojawić się za rok, dwa, trzy lata. W zależności od stylu zachowania seksualnego danej osoby to właśnie tu jest problem z rozwijaniem się epidemii. Niestety wiemy też, że wstrzemięźliwość i prezerwatywy nie działają, bo ludzie lekceważą zagrożenie. Podobnie jest z papierosami. Wszyscy wiemy, że zabijają, a mimo to liczba palących w Polsce rośnie.
Jaskie są pierwsze objawy, które powinny nam dać do myślenia?
Przez długi okres po zakażeniu może nie być żadnych objawów. Najważniejsza jest więc świadomość dróg przenoszenia. Tak naprawdę powinniśmy zwracać uwagę na każdy nietypowy objaw. Cześć mężczyzn po ryzykownym zachowaniu diagnozuje się miesiącami z powodu na przykład biegunki.
Często mamy do czynienia z mechanizmem wyparcia choroby w grupie osób, które z powodu sposobu życia powinna być świadoma zagrożeń.
Czy dzisiaj Polacy inaczej podchodzą do tej choroby?
Niestety nie. Wciąż mamy do czynienia z ogromną stygmatyzacją w pracy, rodzinie także w ochronie zdrowia. Często mówi się o efekcie samostygmatyzacji. Pacjent nie doświadcza negatywnych reakcji społecznych, ale stygmatyzuje się sam - obawiając się ich.
Można powiedzieć, że mamy więc od wielu lat swoiste perpetuum mobile? Mimo wielu kampanii edukacyjnych ludzie ciągle się nie testują, są stygmatyzowani, zgłaszają się za późno do lekarza...
Nie zgodzę się z tym stwierdzeniem. Proszę wymienić jedną dużą kampanię edukacyjną prowadzoną w ostatnich latach. Mamy bardzo silny ruch oparty na działaniach organizacji pozarządowych (NGO – przyp. red.).
Za tym nie idzie przejęcie tego w modelu systemowym. Ich rolą powinno być znalezienie problemu, opisanie i wymyślenie rozwiązań a następnie powinno to być przejęte przez państwo. NGO-sy mogą państwo wspierać ale nie mogą i nie powinny go zastępować.
Jeżeli oczekujemy, że edukacją i profilaktyką będą się zajmowały organizacje społeczne, które od państwa nie otrzymują praktycznie żadnego finansowania centralnego, to nie ma co liczyć, że będzie to skuteczne.
Dwa lata temu pojawił się plakat rządowy – uwaga – „Nie zarazisz się HIV od zwierząt”. Nikt nie potrafi powiedzieć, o co autorowi chodziło i jak miało pomagać w edukacji HIV?
Mamy agendę rządową , która zajmuje się tą tematyką - Krajowe Centrum d/s HIVAIDS...
Do tej pory tylko 5 proc. budżetu wydawało na edukację a 95 proc. przeznaczało na zakup leków, których faktycznie nam praktycznie nie brakuje, Część środków przeznacza się na prowadzenie punktów diagnostycznych.
Nigdy nie widziałam akcji skierowanej do głównych grup docelowych. Jest to temat trudny społecznie.
Jak zostaje się współprzewodnicząca takiego Kongresu Europejskiego Towarzystwa Klinicznego ds. AIDS. ?
To wymaga zgłoszenia się do konkursu i wygrania. Cztery lata temu złożyliśmy z profesorem Andrzejem Horbanem stosowne dokumenty i dwa lata temu przyznano nam prawo do organizacji wydarzenia.
Mamy trzech współprzewodniczących: prezydent E. Martinez, ja i Magdalena Ankiersztejn-Bartczak, która jest przedstawicielem organizacji społecznych – zależało nam, żeby pokazać ich rolę w całym problemie i podyskutować, jaka może być nasza współpraca.
Chcemy pokazać, że Polska nie stygmatyzuje mniejszości, mimo że czasami mają miejsce dziwne sytuacje.
Warto podkreślić, że Polskie rozwiązania dotyczące leczenia i opieki nad pacjentami są modelowymi dla większości państw regionu. To do nas przyjeżdżają specjaliści z wielu krajów aby się uczyć. W Warszawie powstał pierwszy ośrodek zajmujący się HIV/AIDS w Polsce, w Szpitalu Zakaźnym w Warszawie mamy największą poradnię w kraju zajmującą się tymi osobami. Mamy w tej chwili 5,5 tysiąca pacjentów.
Jakie jest pani największe marzenie jako lekarza zajmującego się HIV i AIDS?
Żebyśmy zajmowali się głównie ludźmi zdrowymi i edukowali ich, jak choroby uniknąć. Tymczasem w ostatnich latach nie przeprowadzono żadnej sensownej i dużej kampanii edukacyjnej. Młodzi ludzie nie mają edukacji seksualnej – także o chorobach przenoszonych drogą płciową. Powinno do nich dotrzeć, że ryzykownym zachowaniem seksualnym jest kontakt z każdą osobą, która nie zrobiła sobie wcześniej testu na HIV.
Prof. dr hab. nauk medycznych i nauk o zdrowiu Justyna Kowalska
Foto: Archiwum prywatne
Prof. dr hab. nauk medycznych i nauk o zdrowiu Justyna Kowalska
Specjalista chorób zakaźnych. Zatrudniona na stanowisku profesora na Wydziale Lekarskim w Warszawskim Uniwersytecie Medycznym. Pracownik Kliniki Chorób Zakaźnych dla Dorosłych w Wojewódzkim Szpitalu Zakaźnym w Warszawie.