Skąd u pani pojawił się pomysł, aby zająć się chorobami zakaźnymi i HIV? To nie jest popularna specjalizacja – można się zakazić – a i chyba nie najlepiej płatna…
Prof. dr hab. n. med. Justyna Kowalska: To prawda, że nie jest to popularna specjalizacja. Miałam jednak szczęście, że spotkałam na studiach wspaniałych nauczycieli, którzy mnie zainspirowali. Pokazali, jak ciekawa jest ta dyscyplina medycyny. Nauki o chorobach zakaźnych łączą w sobie wiele elementów: geografię, politykę, socjologię. Koncentrują się na człowieku i jego zachowaniu, świecie, rozwoju cywilizacji. Nie jesteśmy w stanie ich zrozumieć, nie patrząc na wiele elementów jednocześnie. Mam bardzo holistyczny odbiór świata. Medycyna nie jest dla mnie wycinkiem. Od samego początku pracy w szpitalu zakaźnym w Warszawie zaciekawiły mnie HIV i AIDS. W tamtych czasach był to obszar, w którym bardzo dużo było niezrozumienia co do pochodzenia choroby, odtrącenia społecznego. Na początku XXI wieku było nawet bardzo dziwne i ostrożne podejście do personelu, który tymi pacjentami się zajmował.