Być może w przyszłości wystarczy jedynie pobrać krew, aby nie tylko zdiagnozować depresję, ale również dobrać odpowiednią terapię, skrojoną na miarę potrzeb konkretnego pacjenta. Tak wynika z badania zespołu polskich i austriackich naukowców pod kierownictwem doktora Łukasza Zadki z Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.
Polscy i austriaccy naukowcy odkryli „kod komunikacyjny” depresji
Badacze wzięli na warsztat tak zwane pęcherzyki zewnątrzkomórkowe krążące w osoczu, które transportują między komórkami białka, RNA i enzymy. Pęcherzyki zewnątrzkomórkowe są w stanie przenikać praktycznie wszystkie tkanki ciała, swobodnie wędrują na przykład pomiędzy krwią a mózgiem.
Naukowcy nazwali te pęcherzyki mikroskopijnymi „listonoszami”. Jak bowiem ustalili, ich skład jest w stanie powiedzieć wiele o zmianach biochemicznych, które zachodzą w mózgu – również o tych, które wskazują na depresję.
Czytaj więcej
Sukces zawodowy nie zawsze idzie w parze z dobrą kondycją psychiczną. To pacjentka musi dojść do...
Badacze przeanalizowali próbki krwi, które pobrano od 34 pacjentów z depresją oraz od 57 zdrowych osób. Za pomocą cyfrowej tomografii holograficznej i mikroskopii elektronowej naukowcy zmierzyli wielkość i kształt dziesiątek tysięcy pęcherzyków zewnątrzkomórkowych, przyjrzeli się też ich zawartości.