Ma nadany jej przez królową Elżbietę tytuł damy, ale nigdy go nie używa. I to wiele o Vanessie Redgrave mówi. Pewnie mogłaby – podobnie jak bohaterka jednego z polskich seriali – powiedzieć o sobie: „Jestem kobietą pracującą”. Arthur Miller i Tennessee Williams nazywali ją największa aktorką jej pokolenia. Zarówno w teatrze, jak i w kinie szła od sukcesu do sukcesu. W życiu prywatnym miała dwóch mężów i kilku stałych partnerów, została matką trójki dzieci, ale te role akurat wychodziły jej najsłabiej.
30 stycznia 1937 roku Michael Redgrave grał Laertesa w „Hamlecie”, a gdy kurtyna opadła Laurence Olivier zwrócił się do publiczności: „Proszę państwa, właśnie przyszła na świat wielka aktorka. To córka Laertesa”. Vanessa rzeczywiście okazała się trzecim pokoleniem aktorskim w rodzinie, zresztą nie ostatnim.
Jest wnuczką aktora Roya Redgrave’a (1873–1922), córką aktorskiej pary Sir Michaela Redgrave’a i Rachel Kempson, siostrą Lynn Redgrave i Corina Redgrave’a, a wreszcie matką zmarłej tragicznie Natashy Richardson i Joely Richardson. Filmowcem został z kolei jej syn z Franco Nero, Carlo.
Vanessa Redgrave - życie to sztuka
– U nas zawsze żyło się sztuką – mówi. – Ja, mój brat i moja siostra nasiąkaliśmy wrażliwością i otwartością na ludzi, jaką wymusza ten zawód. Uczyliśmy się tolerancji i nieobojętności. Potem tak samo starałam się wychowywać własne dzieci.
Ojciec odradzał jej studia w szkole teatralnej. Widział ją w balecie albo w musicalach, bo nie tylko tańczyła, ale też od dziecka brała lekcje śpiewu.