W czasie pandemii, kiedy produkcje filmowe i teatralne stanęły, wielu artystów zostało zmuszonych do poszukiwania nowego zajęcia. Pani na radykalną zmianę zdecydowała się jeszcze wcześniej. Dlaczego? 
    Powodów było kilka. Przez lata rzeczywiście działałam na wielu polach, byłam związana z radiem i telewizją, ale niestety z czasem pracy było coraz mniej. Przykra prawda jest taka, że marzyłam o rolach u Mai Kleczewskiej, o deskach teatralnych i planach filmowych, a co najwyżej grałam w telenoweli. Męczyło mnie, że w swoim zawodzie nie mam praktycznie na nic wpływu, że choćbym nie wiem, jak była piękna, zdolna i chętna do pracy, to nie znaczy, że ją dostanę. Kryteria wyboru postrzegałam jako niejasne, a mój los uzależniony był od czyjegoś kaprysu. Moja kariera utknęła w martwym punkcie, a bezczynne czekanie na przysłowiowy telefon stało się psychicznym obciążeniem. Zresztą, jako osoba mająca rodzinę, dzieci i kredyt nie mogłam sobie na to dłużej pozwolić. Postanowiłam wziąć sprawy w swojej ręce i sprawdzić się w branży, w której liczyły się będą moje umiejętności, a nie to, jak wyglądam i ile mam lat.