Popularne wśród gwiazd nagrania zamieszczane w mediach społecznościowych przed wydarzeniami, takimi jak Met Gala, ceremonia rozdania Oscarów czy festiwal filmowy w Cannes, pozwalają krok po kroku zaobserwować proces przygotowania do ważnego wyjścia. Wielogodzinny makijaż, misterna fryzura, ostatnie przymiarki – skondensowane w krótkim filmiku potęgują spektakularny efekt przed i po: od niezobowiązującej koszuli przywdzianej na czas przygotowań po kreację prosto od wybitnego projektanta idealnie skomponowaną z dodatkami.
Swoje nagranie przed tegorocznym festiwalem w Cannes zamieściła w mediach społecznościowych między innymi Scarlett Johansson. Planowana na 20 maja bieżącego roku impreza miała dla niej znaczenie szczególne. Po raz pierwszy wybierała się na czerwony dywan w charakterze reżyserki, a nie aktorki wcielającej się w główną rolę prezentowanego na festiwalu filmu. Podczas premiery dramatu „Eleanor the Great” towarzyszył jej nie tylko ukochany mąż, Colin Jost, ale i odtwórczyni tytułowej roli w debiutanckim filmie, June Squibb. Reakcja canneńskiej publiczności tuż po projekcji jednoznacznie świadczyła o tym, że debiut reżyserski 40-latki należy uznać za udany. Czy równie entuzjastyczni w swojej ocenie są recenzenci spoza Cannes?
Scarlett Johansson: bolesna prawda o przodkach
W 2017 roku, w trakcie programu „Finding Your Roots”, Scarlett Johansson została skonfrontowana z nieznaną dotychczas historią swoich przodków. Poznała dramatyczną prawdę dotyczącą losów rozdzielonych przed laty braci: podczas gdy jej prapradziadek Saul Szlamberg wyruszył do Stanów Zjednoczonych wiele lat przed rozpoczęciem drugiej wojny światowej, jego brat, Moshe, pozostał wraz ze swoją żoną i dziećmi w rodzinnej Polsce, w okolicach Grójca. Przetransportowani do warszawskiego getta we wczesnych latach 40., zostali straceni niespełna dwa lata później. – Zlata: 15 lat, miejsce zgonu: warszawskie getto. Mandlit: 17 lat, miejsce zgonu: warszawskie getto – odczytywała drżącym głosem Scarlett Johansson, poznając tragiczny los córek Moshego. – Nawet nie jestem sobie w stanie wyobrazić, przez jakie piekło musieli przejść. Stłoczeni w pociągu, bez świadomości, dokąd zmierzają i bez pewności, czy kiedykolwiek ujrzą swoich najbliższych. Nie mogę nazwać tego inaczej, to po prostu musiało być piekło – mówiła poruszona aktorka.
Bolesne przeżycia osób, którym przyszło doświadczyć dramatów Holocaustu stały się motywem przewodnim filmu „Eleanor the Great”. – Poruszamy wiele tematów, takich jak strata, żałoba, ale i przyjaźń oraz przebaczenie. Każde z tych zagadnień ma ponadczasowe znaczenie – mówiła debiutująca reżyserka w trakcie prezentacji swojego dzieła przed canneńską publicznością. Wcielająca się w tytułową rolę, 94-letnia June Squibb, bez wahania przyjęła propozycję dwukrotnie nominowanej do Oscara młodszej koleżanki. – Gdy zapoznałam się ze scenariuszem, poczułam, jak udziela mi się entuzjazm Scarlett. Wiedziałam, że udziału w tym projekcie po prostu nie można odmówić – wyjaśniała w jednym z wywiadów udzielonych podczas festiwalu.