Scarlett Johansson zrezygnowała z mediów społecznościowych. Miała ważny powód

W jednym z wywiadów Scarlett Johansson przyznała, że jest zbyt delikatna na korzystanie z mediów społecznościowych. Zdobyte tą drogą informacje traktuje personalnie, trawiąc przez wiele dni. Czy takie platformy są jedynie dla ludzi o mocnych nerwach? Mamy komentarz eksperta.

Publikacja: 10.05.2024 12:34

Scarlett Johansson korzystała z konta na instagramie tylko trzy dni.

Scarlett Johansson korzystała z konta na instagramie tylko trzy dni.

Foto: PAP/EPA

Podczas gdy wokalistki prześcigają się w pomysłach na akcje promocyjne za pośrednictwem mediów społecznościowych – Beyoncé publikuje pojedyncze utwory przed oficjalną premierą płyty, Taylor Swift zamieszcza na profilu instagramowym okładkę nowej płyty na wiele tygodni przed jej oficjalnym ukazaniem się w sprzedaży, a Dua Lipa w tygodniu, w którym do sprzedaży trafił jej najnowszy album „Radical Optimism”, dzieliła się z fanami setkami zdjęć i filmów dokumentujących powstanie krążka i proces pracy nad poszczególnymi utworami – są i takie gwiazdy światowego formatu, które świadomie stronią od Internetu, a wręcz deklarują, że ich używanie źle działa na ich zdrowie psychiczne. – Jestem zbyt wrażliwa, aby korzystać z mediów społecznościowych – wyznaje Scarlett Johansson w jednym z wywiadów. W komentarzu dla serwisu kobieta.rp.pl dr Beata Rajba, dr nauk humanistycznych, psycholożka, filolożka, terapeutka EMDR, nauczycielka i wykładowczyni wyjaśnia, jak nadmierne korzystanie z takich platform może wpływać na dobrostan psychiczny użytkowników i czy można się ustrzec od jego negatywnych skutków?

Jak delikatny kwiat

39-letnia aktorka, znana między innymi z takich ról jak „Vicky Cristina Barcelona”, „Scoop – Gorący temat” czy „Dziewczyna z Perłą”, zapytana dlaczego stroni od mediów społecznościowych, wyznała, że jest zbyt wrażliwa, aby konfrontować się z treściami tam proponowanymi. – Moje ego jest zbyt kruche. Kompletnie sobie z tym nie radzę – mówiła. – Mój mózg jest zbyt słaby, jestem jak delikatny kwiat. Mam wystarczająco dużo stresu i lęków, aby jeszcze narażać się na dodatkowe bodźce wynikające z korzystania z mediów społecznościowych – dodała.

Filmowa Czarna Wdowa przyznaje wprawdzie, że w przeszłości założyła konto na Instagramie, jednak ta przygoda szybko się dla niej skończyła. – Miałam konto na Instagramie przez trzy dni i wtedy uświadomiłam sobie, że spędzam co najmniej 20 minut każdego dnia przeglądając profile obcych mi osób. Dowiedziałam się na przykład, że ktoś ma psa pitbulla, dwie córki i mieszka w Burbank. Od razu poczułam, że i ja chciałabym mieć takiego psa i zmienić moje życie w taki sposób, aby dostosować się do tego obrazka. Nie mogę tego robić, jestem na to zbyt słaba i wrażliwa – skonstatowała.

Dla ludzi o silnej woli

Choć popularna amerykańska aktorka świadomie unika czytania komentarzy na swój temat, to już sama aktywność na portalach społecznościowych i przyglądanie się profilom innych osób negatywnie wpływają na jej samopoczucie. Można zatem pokusić się o konkluzję, że media społecznościowe przeznaczone są dla osób o mocnych nerwach. – Twórcy algorytmów mających nas nakłonić do częstszego wchodzenia na media społecznościowe, a co za tym idzie częstszego wyświetlania reklam, by się absolutnie nie zgodzili z tym twierdzeniem – zauważa dr Beata Rajba. – Algorytmy są tak zaprojektowane, by podsuwały nam jak najwięcej treści podobnych do tych, które wyświetlamy lub które wywołują naszą reakcję. Jeśli więc Scarlett Johansson wyświetla dużo treści od swoich hejterów, będzie ich widziała jeszcze więcej. Można by więc powiedzieć, że media społecznościowe są dla ludzi o dużej sile woli, świadomych, że jeśli zdecydują się skomentować oburzający ich materiał, pozostawią reakcję, wyświetlą film, to algorytm to wykorzysta i będzie się starał ich nakłonić do dalszego reagowania, podsuwając im coraz więcej stresujących, bulwersujących czy po prostu nieprzyjemnych treści – dodaje psycholożka.

Nawet jeśli odbiorca umiejętnie omija sekcje poświęcone komentarzom, to jednak już samo obserwowanie atrakcyjnych, niekoniecznie zgodnych z rzeczywistością zdjęć zamieszczanych przez użytkowników może mieć negatywny wpływ na samopoczucie i samoocenę innych internautów. – Zrobiliśmy kiedyś ze studentami takie badanie, w którym ochotnicy byli losowo kierowani na profil, na którym były zdjęcia osób poprawionych filtrem, idealnie pięknych, albo bez ingerencji, zwyczajnych. Już pojedyncza ekspozycja na zdjęcia poprawione wystarczyła, żeby obniżyć nastrój i samoocenę – przytacza dr Rajba.

Czytaj więcej

Co to jest oversharing? Ekspertka wyjaśnia i radzi, jak bezpiecznie publikować informacje o sobie w sieci

Festiwal urody i FOMO

Oprócz atrakcyjnych zdjęć wykreowanych na potrzeby wirtualnego świata, odbiorcy mediów społecznościowych popadają też w uzależnienie od reakcji ze strony innych internautów. Tym samym zamieszczanie nowych materiałów na profilach społecznościowych wiąże się z nieustannym oczekiwaniem na aprobatę i uznanie w postaci komplementów wyrażonych przy pomocy szeregu dostępnych emotikonów. – Festiwal urody wspieranej przez programy graficzne czy AI nie jest jedynym negatywnie oddziałującym na nas elementem – zastrzega dr Rajba. – Uzależniamy się również od reakcji innych i od wyidealizowanego obrazu siebie. Zamiast pokazywać swoją prawdziwą twarz pokazujemy znajomym wyidealizowane życie, składające się z pysznego jedzenia, zabawy, podróży i sukcesów, a w zamian dostajemy coś, co jest tylko kurtuazyjnym gestem, a co bierzemy za miarę sympatii, akceptacji czy nawet miłości – lajki. Otrzymujemy więc iluzję zaspokojenia swoich potrzeb społecznych i się od niej uzależniamy – doprecyzowuje psycholożka.

Pozbawieni dostępu do Internetu użytkownicy odczuwają brak wrażeń generowanych za sprawą nadmiernej aktywności w sieci, a ich reakcja na tę pustkę wiąże się z niepokojem i napięciem. – Ma to nawet swoją nazwę w psychologii: FOMO (fear of missing out, czyli strach, że nas jakiś lajk czy news ominie) jest jednym z objawów odstawiennych w sytuacji, gdy nie możemy skorzystać z Internetu. Doprowadza do skrócenia snu, zaniedbywania relacji i obowiązków, sprawia, że uczniowie w czasie lekcji wychodzą rzekomo do toalety, a tak naprawdę, żeby sprawdzić, co się dzieje w sieci. Są też badania wskazujące na istotny związek między liczbą godzin w sieci, a depresją – wymienia psycholożka.

Wprawdzie istnieją szanse na ograniczenie negatywnego wpływu mediów społecznościowych na stan psychiczny użytkowników, jednak proces ten wymaga nie tylko silnej woli, ale i w pełni świadomej pracy nad ograniczeniem czasu spędzanego na przeglądaniu treści tam zawartych. – Niestety wymaga to dużo samoświadomości i siły woli. Warto zacząć od sprawdzenia za pomocą odpowiedniej aplikacji, ile czasu spędzamy w Internecie i na jakich portalach, a także zrobić rachunek sumienia: ile czasu spędzamy nie z bliskimi, a obok nich? Ile czasu ucieka nam w pracy czy przy nauce na bezproduktywnym scrollowaniu? O ile później idziemy przez to spać? – proponuje dr Rajba.

Czytaj więcej

Umiejętnego korzystania z internetu można się nauczyć ...w bibliotece

Poza zasięgiem

Dobrym pomysłem jest też pozostawienie telefonu lub dostępnych urządzeń elektronicznych poza zasięgiem własnych rąk, dzięki czemu można skupić się na innych czynnościach bez ryzyka nieustannego zerkania w ekrany i reagowania na sygnały dźwiękowe generowane przez poszczególne aplikacje. – Sposób, jaki ja stosuję, to zostawianie komórki na drugim końcu domu. Jeśli ktoś będzie dzwonił, zdążę dobiec – sugeruje psycholożka. – Równie dobrym sposobem jest zainstalowanie sobie aplikacji kontroli rodzicielskiej, w którą trzeba wejść, żeby odblokować media społecznościowe, a także usunięcie ich aplikacji z komórki, albo przynajmniej z ekranu startowego. Im więcej czasu damy sobie na refleksję, czy chcemy zerknąć, co się dzieje w mediach społecznościowych, im bardziej utrudnimy sobie tę czynność, tym lepiej. Najpierw jednak musimy chcieć się ograniczyć, a zwykle bagatelizujemy problem – zauważa.

Choć nadmierne skupianie wagi na treściach prezentowanych w mediach społecznościowych ma swoje negatywne konsekwencje, to jednak świadome korzystanie z dostępnych platform niesie ze sobą sporo korzyści, zwłaszcza dla osób, które w ten sposób wspierają swoją działalność biznesową lub nie zawsze mają możliwość spotkać się ze swoimi wirtualnymi znajomymi na żywo, a jednak pragną podtrzymać z nimi relacje. – Dopóki to my zarządzamy swoimi mediami, a nie one nami, mogą być fantastyczną pomocą, choćby w reklamowaniu swoich usług czy przedstawianiu się pracodawcy, a także w kontaktach społecznych, śledzeniu trendów i szukaniu rozrywek. Ich podstawową zaletą jest to, że zbliżają ludzi, którzy nie mają czasu się spotkać albo są daleko, że pozwalają podtrzymać kontakty i je rozwijać – konstatuje dr Rajba.

Czytaj więcej

Sharenting pod prawniczą lupą. Adwokat obala mit, że to tylko nieszkodliwa moda

Nie chcę wiedzieć, co aktor zjadł na śniadanie

Choć kariera wielu gwiazd rozkwita między innymi za sprawą ich aktywności w sieci, to jednak niektórzy otwarcie deklarują, że media społecznościowe nie kojarzą im się z przyjaznym środowiskiem, a unikanie treści w nich zawartych pomaga utrzymać psychiczną równowagę. – Nie mam wystarczająco dużo odwagi, by zmierzyć się z tym światem – przyznaje Olivia Colman.

Emily Blunt, podobnie jak Scarlett Johansson, zauważa, że przyglądanie się treściom zamieszczanym na profilach społecznościowych innych osób źle wpływa na jej samopoczucie. – Już po kilku minutach mam wrażenie, że zmarnowałam mój czas i nie zrobiłam niczego pożytecznego dla siebie. Ja sama lubię mieć poczucie, że aktor ma w sobie jakąś tajemnicę. Nie chcę wiedzieć, że właśnie umył zęby czy zjadł śniadanie – wyjaśnia.

Wprawdzie Jennifer Aniston przez wiele lat również wzbraniała się od obecności w mediach społecznościowych, to jednak, gdy tylko zmieniła zdanie i w 2019 roku zamieściła swoje pierwsze zdjęcie w towarzystwie pozostałych aktorów z serialu „Friends”, aplikacja zawiesiła się od ilości użytkowników chętnych odwiedzić jej profil. Już pierwszego dnia serialowa Rachel Green zyskała 9,9 miliona obserwatorów. Być może zatem na każdą decyzję przychodzi odpowiedni moment i nawet tak wrażliwa osoba jak Scarlett Johansson podejmie taki krok, gdy jednak zmieni zdanie? Internauci z pewnością docenią jej odwagę. Dopóki to nie nastąpi, pozostaje cieszyć się z jej znakomitych wystąpień w filmach i wywiadach, które, jak widać, również dostarczają wielu inspiracji, bez konieczności dzielenia się detalami z jej życia prywatnego.

Źródła:
https://www.independent.co.uk/
https://people.com/

Informacje o ekspertce:

dr Beata Rajba

dr nauk humanistycznych, psycholożka, filolożka, terapeutka EMDR, nauczycielka i wykładowczyni. Prowadzi badania w obszarze cyberprzemocy, psychologii reklamy i zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży.

Podczas gdy wokalistki prześcigają się w pomysłach na akcje promocyjne za pośrednictwem mediów społecznościowych – Beyoncé publikuje pojedyncze utwory przed oficjalną premierą płyty, Taylor Swift zamieszcza na profilu instagramowym okładkę nowej płyty na wiele tygodni przed jej oficjalnym ukazaniem się w sprzedaży, a Dua Lipa w tygodniu, w którym do sprzedaży trafił jej najnowszy album „Radical Optimism”, dzieliła się z fanami setkami zdjęć i filmów dokumentujących powstanie krążka i proces pracy nad poszczególnymi utworami – są i takie gwiazdy światowego formatu, które świadomie stronią od Internetu, a wręcz deklarują, że ich używanie źle działa na ich zdrowie psychiczne. – Jestem zbyt wrażliwa, aby korzystać z mediów społecznościowych – wyznaje Scarlett Johansson w jednym z wywiadów. W komentarzu dla serwisu kobieta.rp.pl dr Beata Rajba, dr nauk humanistycznych, psycholożka, filolożka, terapeutka EMDR, nauczycielka i wykładowczyni wyjaśnia, jak nadmierne korzystanie z takich platform może wpływać na dobrostan psychiczny użytkowników i czy można się ustrzec od jego negatywnych skutków?

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Jej historia
80-letnia Koreanka zrobiła furorę jako uczestniczka konkursu Miss Universe
Jej historia
Maye Musk. Jak matka Elona wychowała 3 milionerów i sama zrobiła imponującą karierę?
Jej historia
Królowa piękności Bela Bajaria - kobieta, która decyduje, co świat ogląda na Netfliksie
Jej historia
Klientka szeptuchy z Podlasia: Nawet kiedy Wala z Orli zmarła, czuję jej wpływ na moje życie
Jej historia
Lee Miller. Film o pierwszej fotoreporterce wojennej wkrótce w kinach. Była aniołem i demonem