We wrześniu otworzyła pani galerię sztuki aborygeńskiej, a teraz przygotowuje się do wernisażu. Czy to pierwsza takie miejsce u nas w kraju?
Iwona Pruszyńska: Tak, to pierwsza w Polsce galeria ze sztuką aborygeńską. Nazwałam ją Utopiaart. Mieści się na Mokotowskiej 26, a wernisaż wystawy odbędzie się 12 października w Bibliotece m.st. Warszawy na Koszykowej 26/28. Tam nasze obrazy będą miały więcej miejsca. Potem wystawę będziemy pokazywać i w innych miastach: w Krakowie, Częstochowie, Bielsku Białej…
Chciałabym wprowadzić świadomość tej kultury mało znanej w polskim społeczeństwie, więc zaczynam od działalności niekomercyjnej, chociaż dziś nie tylko w Australii i USA funkcjonują galerie komercyjne. Są także w Europie - Brukseli, Amsterdamie, Berlinie i Londynie.
Na świecie obrazy aborygeńskie cieszą się dużym zainteresowaniem kolekcjonerów, mimo że tak naprawdę Aborygeni nie malują w pojęciu zachodnioeuropejskim, a nawet nie znają pojęcia sztuki. Nie mają języka pisanego, więc to, co robią, jest formą przekazu ich dziedzictwa, tradycji, wierzeń, nauką przetrwania, użytkowania ziemi i nawigowania na pustyni z pokolenia na pokolenie. Dzięki ich odnawianiu ta cywilizacja pierwotnych mieszkańców Australii trwa od 65 tysięcy lat.
Podobno sami nie nazywają się artystami, tylko strażnikami cywilizacji aborygeńskiej.