Andrzej Żuławski był pierwszą miłością Sophie Marceau. Poznała go jako nastolatka, po tym jak stała się rozpoznawalna dzięki roli w filmie Claude'a Pinoteau „Prywatka” (fr. tytuł „La Boum”), w którym zagrała w wieku 13 lat. Jej rodzice w tym okresie zajęci byli układaniem życia po rozwodzie. „Byli trochę przytłoczeni moim sukcesem. Widzieli, że jestem niezależna, bo miałam pieniądze i pracowałam. Zaczęłam więc radzić sobie sama, a gdy miałam 15 lat, rzuciłam szkołę i kupiłam własne mieszkanie w Paryżu. Potem bardzo szybko, bo w wieku 18 lat, weszłam w związek z Andrzejem Żuławskim, którego podziwiałam. Na jakiś czas zamknęłam się pod kloszem. Żyliśmy na marginesie. Nie widywaliśmy wielu przyjaciół ani rodziny. To był okres, w którym musiałam się podbudować” – wyznaje w najnowszym numerze „Vogue’a”. Po jakimś czasie postawiła na siebie, postanowiła się nadal rozwijać, wróciła do szkoły.
Różnica wieku nie była problemem
Razem wyjechali do Polski pod rządami generała Wojciecha Jaruzelskiego. Aktorka pamięta z tego czasu puste półki sklepowe i kolejki. "Czułam się, jakbym wracała do komunistycznego miasta mojego dzieciństwa. Trzeba sobie wyobrazić, że w tamtych czasach mogłam wylecieć z Beverly Hills w Los Angeles i wylądować w Warszawie, przez 11 dzielnicę Paryża" – wyjaśnia na łamach "Le Monde". Dzieliło ich 26 lat różnicy wieku. Opinia publiczna była zszokowana, Sophie Marceau wcale. "Mimo różnicy wieku i władzy, jaką miał nade mną, prawdopodobnie znacznie większej niż sobie wyobrażałam, nie mógł mnie całkowicie ukształtować. Miałam charakter, dzięki któremu mogłam mu się przeciwstawić – mówiła w ubiegłym roku dziennikarzowi magazynu „Le Monde”.
Zdecydowała się wtedy również na zerwanie niekorzystnego dla siebie kontraktu z wytwórnią. „Fakt, że nie byłem posłuszny każdemu ich słowu, doprowadzał producentów Gaumont do szału! A na dodatek to, że zostawiałam ich dla "dago" (mieszańca – przyp. red.), jak nazywali Andrzeja Żuławskiego. Jak ta idealna mała dziewczynka, drobnomieszczańska Francuzka, śliczna w każdym calu, miała kręcić z tym Polakiem i grać histeryczne rzeczy. Dla Alaina Poiré, jednego z szefów Gaumont, to było totalne odrzucenie. Nienawidził mnie!” – opowiada gwiazda francuskiego kina.
Czytaj więcej
Kobiety nie są już uległe i nie siedzą zamknięte w domach – przekonuje francuska artystka Sophie Marceau, która wydała tomik wierszy i opowiadań poświęconych kobiecości. W wywiadzie udzielonym belgijskiemu dziennikowi „L'Écho” podkreśla, że wbrew temu, co sądzą mężczyźni, kobiety są ze sobą bardzo zżyte.
Prawdziwa miłość nie potrzebuje ślubu
Nigdy nie wzięli ślubu. Andrzej Żuławski tłumaczył w „Paris Match”, że woli pakt miłości niż umowę administracyjną. Razem żyli i razem tworzyli. Pierwszy raz zagrała u niego w 1985 roku, w „Narwanej miłości”. „Zrobiłam mnóstwo filmów bez niego, może mniej w kinie autorskim, bo on uważał, że w tej dziedzinie ma wyłączność. To dziwny zawód, w którym ego jest bardzo czułe i jeśli ludzie nie czują, że jesteś całkowicie dyspozycyjny i absolutnie gotowy oddać się ciałem i duszą swojej sztuce, zwrócą się z propozycją do kogoś innego... Nie byłam w 100 proc. dostępna w tej pracy. Poświęciłam jej całe swoje życie, gdy miałam 13 lat – mówi Sophie Marceau. W 1995 roku przyszedł na świat ich syn, Vincent.