Reklama

Zmarła Joan Anderson – okradziona z dochodowego pomysłu popularyzatorka hula-hoop

Joan Anderson – była modelka, matka czworga dzieci i ważna postać dla jednej z największych popkulturowych mód XX wieku – zmarła w wieku 101 lat. To ona sprowadziła do USA drewnianą obręcz znaną dziś jako hula-hoop i nadała jej nazwę. Przez dekady była jednak pomijana w historii tego wynalazku.

Publikacja: 31.07.2025 12:38

Hula-hoop błyskawicznie stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych gadżetów lat 50.

Hula-hoop błyskawicznie stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych gadżetów lat 50.

Foto: Adobe Stock

Wszystko zaczęło się w 1956 roku, kiedy Joan, wówczas mieszkająca w Kalifornii, odwiedziła rodzinę w rodzinnej Australii. Na ulicach Sydney zauważyła ludzi ćwiczących z obręczami – drewnianymi kołami, którymi kręcono wokół talii. Zafascynowana poprosiła matkę o przesłanie jednej do Stanów Zjednoczonych. Tam zabawka szybko stała się hitem nie tylko w jej domu, ale i w kręgu towarzyskim. Gdy ktoś zauważył podobieństwo ruchów do tańca hula, Anderson połączyła skojarzenia – tak powstała nazwa hula-hoop.

Dostrzegając w nowym sprzęcie potencjał na wypromowanie oryginalnego sposobu rozrywki, Joan i jej mąż Wayne pokazali obręcz znajomemu – Arthurowi „Spudowi” Melinowi, współzałożycielowi firmy Wham-O. Spotkanie miało miejsce na parkingu przed siedzibą firmy. Umowa? Nieformalna. „Gentlemańska” obietnica, że jeśli pomysł się sprzeda, zarobią wszyscy.

Hula-hoop – zysk dla jednych, zapomnienie dla drugich

Hula-hoop błyskawicznie stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych gadżetów lat 50. Firma Wham-O zmieniła materiał z drewna na plastik, zaczęła rozdawać obręcze dzieciom w szkołach, a potem sprzedawać je na masową skalę. Efekt to 25 milionów sprzedanych egzemplarzy w ciągu zaledwie kilku miesięcy i obroty liczone w milionach dolarów.

Czytaj więcej

Jakie ćwiczenia wybrać w zależności od osobowości? Nowe wyniki badań
Reklama
Reklama

Andersonowie jednak nie otrzymali ani udziałów, ani formalnego uznania. Ich nazwiska nie pojawiły się w żadnym materiale promocyjnym. Próby kontaktu z Wham-O kończyły się zbywaniem. W 1961 roku para wniosła pozew przeciwko firmie. Sprawa zakończyła się ugodą: kilka tysięcy dolarów i brak dalszych roszczeń. Firma tłumaczyła, że moda na hula-hoop szybko minęła i nie przyniosła realnych zysków. Joan Anderson przez kolejne dekady obserwowała, jak jej pomysł żyje własnym życiem – bez niej.

Przemilczana historia hula-hoop i Joan Anderson

W oficjalnych wersjach historii, które krążyły w mediach i materiałach PR firmy Wham-O, pojawiała się nieokreślona „australijska przyjaciółka”, która zaprezentowała obręcz. Anderson publicznie prostowała te informacje: „Myślę, że to denerwowało mnie bardziej niż cokolwiek innego. Nigdy nie zostało to poprawnie nazwane. Nie byłam „przyjaciółką” – informowała, ale przez lata nie miała okazji, by powiedzieć całemu światu, jak naprawdę wyglądała ta historia.

Czytaj więcej

Śpiewanie ma zbawienny wpływ na psychikę. „Nieocenione korzyści”

Wszystko zmieniło się przypadkiem w 2016 roku, gdy jej córka opowiadała historię w restauracji, a przy sąsiednim stoliku siedziała matka filmowczyni Amy Hill. Ta zainteresowała się opowieścią i razem z mężem, Chrisem Riessem, nakręciła krótkometrażowy dokument Hula Girl. Film miał premierę na Tribeca Film Festival w 2018 roku i wywołał poruszenie w mediach. Joan – wówczas 94-letnia – po raz pierwszy wystąpiła publicznie jako osoba stojąca za nazwą i rozpoznawalnością hula-hoop. Dokument, o którym mowa, przywrócił jej należne miejsce w narracji popkulturowej. Wcześniej ta godna uwagi historia była tylko rodzinną legendą. Mąż Joan prowadził firmę produkującą maszyny do drewna, ona zajmowała się domem.  Do końca życia Joan Anderson mieszkała w Carlsbad w Kalifornii. Była aktywna, pływała, grała w brydża i zachowała pogodę ducha. W jej mieszkaniu wciąż stała oryginalna obręcz z Australii.

Wszystko zaczęło się w 1956 roku, kiedy Joan, wówczas mieszkająca w Kalifornii, odwiedziła rodzinę w rodzinnej Australii. Na ulicach Sydney zauważyła ludzi ćwiczących z obręczami – drewnianymi kołami, którymi kręcono wokół talii. Zafascynowana poprosiła matkę o przesłanie jednej do Stanów Zjednoczonych. Tam zabawka szybko stała się hitem nie tylko w jej domu, ale i w kręgu towarzyskim. Gdy ktoś zauważył podobieństwo ruchów do tańca hula, Anderson połączyła skojarzenia – tak powstała nazwa hula-hoop.

Pozostało jeszcze 85% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Ludzie
Transpłciowa córka Elona Muska zadebiutowała na tygodniu mody w Nowym Jorku
Ludzie
Nominowana do Emmy Zoë Kravitz nie spoczywa na laurach. Oto, nad czym obecnie pracuje
Ludzie
Gwiazdy i ich stylizacje na gali Emmy 2025. Kim warto się zainspirować?
Ludzie
Aktorka Robin Wright porzuca Amerykę. Wybrała spokój i ciszę
Ludzie
Infantka Zofia przeprowadza się do Portugalii. Zamieszka w akademiku
Reklama
Reklama