Wszystko zaczęło się w 1956 roku, kiedy Joan, wówczas mieszkająca w Kalifornii, odwiedziła rodzinę w rodzinnej Australii. Na ulicach Sydney zauważyła ludzi ćwiczących z obręczami – drewnianymi kołami, którymi kręcono wokół talii. Zafascynowana poprosiła matkę o przesłanie jednej do Stanów Zjednoczonych. Tam zabawka szybko stała się hitem nie tylko w jej domu, ale i w kręgu towarzyskim. Gdy ktoś zauważył podobieństwo ruchów do tańca hula, Anderson połączyła skojarzenia – tak powstała nazwa hula-hoop.
Dostrzegając w nowym sprzęcie potencjał na wypromowanie oryginalnego sposobu rozrywki, Joan i jej mąż Wayne pokazali obręcz znajomemu – Arthurowi „Spudowi” Melinowi, współzałożycielowi firmy Wham-O. Spotkanie miało miejsce na parkingu przed siedzibą firmy. Umowa? Nieformalna. „Gentlemańska” obietnica, że jeśli pomysł się sprzeda, zarobią wszyscy.
Hula-hoop – zysk dla jednych, zapomnienie dla drugich
Hula-hoop błyskawicznie stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych gadżetów lat 50. Firma Wham-O zmieniła materiał z drewna na plastik, zaczęła rozdawać obręcze dzieciom w szkołach, a potem sprzedawać je na masową skalę. Efekt to 25 milionów sprzedanych egzemplarzy w ciągu zaledwie kilku miesięcy i obroty liczone w milionach dolarów.
Czytaj więcej
Jak ćwiczyć skutecznie? Według jakich kryteriów dobierać ćwiczenia? Naukowcy z University College...