Kilka dni temu do sieci trafił podcast 53-letniej Shannen Doherty, w którym gwiazda serialu „Beverly Hills 90210” opowiada tym, jak przygotowuje się do śmierci. Aktorka od lat choruje na nowotwór. Choć początkowo wydawało się, że może jej się udać pokonać raka piersi, teraz wiadomo już, że choroba jest w ostatnim stadium zaawansowania i mimo terapii nie ma szans na wyleczenie. Bardzo osobiste nagranie, o którym mowa, wywołało skrajne różne emocje wśród odbiorców. Internauci wyrażają zarówno pozytywne, jak i negatywne opinie na jego temat. O tym, jak i w jakim szerszym kontekście warto spojrzeć na działanie Shannen Doherty, mówi dr n. med. Mariola Kosowicz, psycholog kliniczny, psychoterapeuta, psychoonkolog, szefowa Poradni Psychoonkologii w Narodowym Instytucie Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie, Państwowym Instytucie Badawczym w Warszawie.
Publiczne mówienie o śmierci nie jest dziś popularne, prawda?
Dr n med. Mariola Kosowicz: Zdecydowanie nie. Odnoszę wrażenie, że stworzyliśmy świat, w którym nie za bardzo jest miejsce na tematy trudne i bolesne. Teoretycznie zauważamy dualizm tego świata, gdzie z jednej strony mamy być tolerancyjni, otwarci, a z drugiej media promują świat piękna, dobrobyty i wiecznej młodości, wytykając wszystkie niedoskonałości i nierzadko bezrefleksyjnie adoptujemy się do tego.
Mając na uwadze to, co pani zauważa, można chyba powiedzieć, że działanie Shannen Doherty jest dość niestandardowe. Jej ostatnie wyznania dotyczące porządkowania życia przed śmiercią wzbudziły skrajne emocje u odbiorców podcastu, który nagrała. Jedni wyrażają zrozumienie i wspierają ją dobrym słowem, inni twierdzą, że to przesada. Jak na to spojrzeć?
Żyjemy w kulturze, w której nie chcemy myśleć o umieraniu i trudno nam na ten temat rozmawiać. Wielokrotnie słyszałam od pacjentów, że kiedy słyszą śmiertelną diagnozę i dzielą się z bliskimi potrzebą uporządkowania pewnych spraw, słyszą stwierdzenia z rodzaju „daj spokój, ty nie umierasz, przestań, nawet tak nie mów”. Bliscy chcą chronić osobę chorą, jak również siebie, przed konfrontacją z tematem nieodwracalności losu i często nieświadomie zamykają osobie chorej przestrzeń do wypowiedzenia swoich obaw i potrzeb. Dla wielu osób, które wiedzą, że wkrótce odejdą, to bardzo ważna kwestia. Należy im się prawo do pozostawienia życia w takim stanie uporządkowania, jakiego pragną. To samo dotyczy organizacji pogrzebu. Chorzy, z którymi pracuję, często informują mnie, że zależy im na tym, aby bliscy wysłuchali tego, jakie oczekiwania mają odnośnie tej kwestii. Podobnie jest z samym mówieniem o odchodzeniu, przemijaniu, umieraniu. Każdy ma do tego prawo. Ludzie różnie przeżywają trudne doświadczenia. Jeden zamknie się w szczelnej skorupie i odetnie od świata, gdy usłyszy śmiertelną diagnozę. Inny wręcz przeciwnie – będzie chciał dzielić się emocjami i przemyśleniami. To, co w tym wszystkim najważniejsze, to empatia i szacunek dla każdej z wymienionych postaw. W przypadku Shannen Doherty istotną rolę odgrywa na pewno fakt, że jest osobą znaną. Można się domyślać, że postawa, którą prezentuje, wynika z pewnego rodzaju przyzwyczajenia do dzielenia się swoją prywatnością. Nie stwierdzam tego jednak kategorycznie i podkreślam raz jeszcze: to po prostu jej sposób przeżywania tego bardzo trudnego doświadczenia. Ma do niego pełne prawo.