Dotknięci nim chorzy wykazują wręcz nadmierną aktywność, próbując liczbą zajęć odwrócić uwagę od psychicznego cierpienia.
Nieszczęśliwa monarchini
Cesarzowa Elżbieta Bawarska nazywana Sisi (1837-1898), od której imienia wywodzi się nazwa syndromu, nigdy nie poddała swojego zdrowia psychicznego wnikliwej diagnozie lekarskiej. Na podstawie źródeł historycznych można jedynie dokonać pewnej analizy jej zachowania i na ich podstawie wyciągnąć określone wnioski. Mając na uwadze nietypowy jak na ówczesną epokę styl życia cesarzowej – obfitujący w nieustanne podróże, intensywne aktywności sportowe oraz ciągłe poszukiwanie nowych bodźców i rozrywek – można domniemywać, że próbowała ona zagłuszyć problemy na tle emocjonalnym, związane z poczuciem wyobcowania oraz niedopasowania do sztywnych reguł rządzących konserwatywnym wiedeńskim dworem. W późniejszych latach życia kobieta musiała zmierzyć się z kolejnymi traumatycznymi wydarzeniami, w tym m.in. ze śmiercią dwojga swoich dzieci. Gdyby Elżbieta żyła we współczesnych czasach, ze swoimi kłopotami mogłaby się uporać pod okiem fachowego specjalisty, a społeczeństwo przyjęłoby to ze zrozumieniem. W XIX wieku jednak, gdy psychiatria dopiero się rozwijała, a piętno związane z problemami ze sferą psychiczną pozostawało bardzo silne, nie było to możliwe. Sisi radziła sobie więc w taki sposób, w jaki umiała, a dziś w jej ślady, w większości nieświadomie, idą miliony ludzi.
Syndrom Sisi — nieoczywista choroba
Syndrom Sisi jest na tyle mało znaną odmianą depresji, że bardzo trudno ją dostrzec i właściwie zinterpretować. Obserwując bowiem osobę prowadzącą bardzo aktywny tryb życia, raczej mało kto uzna ją za cierpiącą na depresję. Wprost przeciwnie: człowiek pełen energii kojarzy się raczej z okazem zdrowia czy wręcz z kimś, komu wielu ludzi byłoby skłonnych pozazdrościć. Psycholog i psychoterapeuta Sylwia Miller, prezes zarządu Poradni Psychoterapii MeWell tłumaczy jednak, że takie postrzeganie rzeczywistości jest błędne, i wyjaśnia, na czym polegają różnice pomiędzy syndromem Sisi a „zwykłą” depresją.
Czytaj więcej
Brytyjskie Towarzystwo Królewskie odkryło niedawno nieznaną wcześniej korespondencję Ady Lovelace. Listy, które genialna matematyczka i zarazem córka słynnego brytyjskiego poety pisała do znajomego naukowca, pozwalają na ciekawe wnioski odnośnie do jej samooceny.
- W przeciwieństwie do typowej depresji, w przypadku której dominuje niski nastrój, utrata energii i zainteresowania życiem, osoby z syndromem Sisi mogą przejawiać okresy hipomanii czyli stanów podwyższonego nastroju, impulsywności i zwiększonej aktywności. To zjawisko jest więc bliżej związane z cyklotymią niż z tradycyjną depresją – wskazuje specjalistka. - Cyklotymia jest rodzajem zaburzenia afektywnego, które charakteryzuje się cyklicznymi zmianami nastroju, wzmożonej aktywności, zwiększonej energii, pragnieniem działania i eksplorowania nowych doświadczeń. Zjawiska te są trochę podobne do tych, które występują w chorobie afektywnej dwubiegunowej, ale są przeważnie łagodniejsze i krótsze. Osoby z cyklotymią mogą mieć trudności w codziennym funkcjonowaniu, ale dolegliwości są zazwyczaj łagodniejsze niż w przypadku pełnoobjawowych epizodów depresyjnych lub maniakalnych. Cyklotymia wiąże się z tym, że ludzie doświadczają okresów hipomanii — podwyższonego nastroju, zwiększonej energii, impulsywności oraz okresów depresji — typowego smutku, apatii, zmęczenia i innych analogicznych objawów, które utrzymują się często przez co najmniej 2 lata.