W wielkiej historii sportu nazwisko Alice Milliat prawie odeszło w zapomnienie, zanim stało się feministycznym symbolem walki, którą większość obserwatorów w latach dwudziestych XX wieku uważała za z góry przegraną: mowa o wprowadzeniu kobiet na areny sportowe.
"Sport kobiet ma takie samo miejsce w życiu społecznym jak sport mężczyzn"
Urodzona 5 maja 1884 r. we francuskim Nantes Alice Joséphine Marie Million była zapaloną sportsmenką. Uprawiała wioślarstwo, a także próbowała swoich sił w pływaniu i hokeju. W 1904 w Londynie wyszła za Josepha Milliata. Zmarł on cztery lata później w Paryżu, gdzie oboje się osiedlili. W 1915 r. została prezesem klubu Fémina Sport w 14. dzielnicy Paryża, dwa lata później — współzałożycielką federacji stowarzyszeń sportowych kobiet we Francji, na której czele następnie stanęła. Chciała jednak zmieniać zdziałać więcej, więc w 1921 r. powołała międzynarodową federację sportową kobiet. Jej biografowie podkreślają, że miała dwie cechy, dzięki którym wdarła się do świata sportu zdominowanego przez mężczyzn: silny charakter i konsekwencję w realizacji swoich pomysłów.
Kilkukrotnie próbowała sprawić, by Międzynarodowy Komitet Olimpijski dopuścił do startu w igrzyskach kobiety. Tyle samo razy usłyszała odmowę. Wtedy postanowiła zorganizować zawody, w których wezmą udział jedynie kobiety. Pierwsza tego typu impreza odbyła się w Monte Carlo w 1921 roku. Rok później, w ślad za nią rozegrano Światowe Igrzyska Kobiet w Vincennes pod Paryżem. W latach 1926-1934 zorganizowano kolejne. Co warte podkreślenia, niezłe pozycje zajmowały w nich Polki. W Goteborgu zdobyły trzy medale, w tym dwa Haliny Konopackiej w rzucie dyskiem. Urodzona w Polsce, ale wychowana w USA Stanisława Walasiewicz, znana jako Stella Walsh, wygrała biegi na 60, 100 i 200 metrów, a kolejne złoto znowu dołożyła nasza dyskobolka występująca zazwyczaj w czerwonym berecie. W Londynie w 1932 r., na ostatnich zawodach tej serii, Walasiewicz zdobyła złoto i dwa srebrne krążki, a zwycięski rzut dyskiem oddała Jadwiga Wajs.
Czytaj więcej
Trzeba robić swoje, czyli to, co się kocha i skupiać się tylko na wynikach, a nie na sprawach pob...
Z kim boksowała się Alice Milliat
Głównym hamulcowym starań o równouprawnienie w sporcie był Pierre de Coubertin, ówczesny prezes MKOl. Uważano go za zagorzałego zwolennika kolonializmu i mizogina. Zresztą nawet nie dla wszystkich mężczyzn miał poważanie. „Istnieją dwie różne rasy: mężczyźni o szczerym spojrzeniu, silnych mięśniach i pewnym chodzie oraz chorowici mężczyźni o zrezygnowanym, pokornym i pokonanym wyrazie twarzy” – pisał w książce "L’Éducation anglaise" (tłum. edukacja angielska). Jego zdaniem duch olimpijski powinien ucieleśniać "uroczyste i okresowe wywyższenie męskiego atletyzmu, z (...) kobiecym aplauzem jako nagrodą". Uważał, że nie ma sensu organizować osobno igrzysk dla mężczyzn i małych igrzysk dla kobiet. Byłoby to jego zdaniem „niepraktyczne, nieciekawe, nieestetyczne i niepoprawne”. Alice Milliat też nie widziała potrzeby organizacji dwóch imprez, po prostu domagała się, by wszyscy mogli wystąpić w jednej.