„Czym jest zdrowie? Ile osób, tyle odpowiedzi. Tak powstał pomysł na akcję Picture of Health, w ramach której sześciu wybitnych sportowców wzięło udział w specjalnej sesji zdjęciowej autorstwa Annie Leibovitz. Wśród nich znalazłam się także ja, jako polska reprezentantka paralimpijska, biorąca udział w najbliższych igrzyskach w Paryżu” – napisała na swoim profilu na Instagramie Róża Kozakowska. „Mój obraz zdrowia to siła do pokonywania trudności, które początkowo wydawały się niemożliwe do pokonania. W moim przypadku, niemożliwe nie istnieje! Jeśli czegoś pragniesz, dasz radę! Tylko spróbuj” – namawia lekkoatletka, której portret z kulą artystka umieściła na tle obłoku na niebie.
Róża Kozakowska: Wiem, że potrafię czynić rzeczy niemożliwe
Róża Kozakowska to mistrzyni paralimpijska i rekordzistka świata w rzucie maczugą oraz wicemistrzyni w pchnięciu kulą. 35-letnia sportsmenka porusza się na wózku, choruje na neuroboreliozę stawowo-mózgową, niedawno przeszła operację związaną z leczeniem endometriozy. Przed zabiegiem lekarze dawali jej 25 proc. szans na przeżycie.
Od najmłodszych lat sport był dla niej odskocznią od trudnego życia. Biegała sprintem, skakała wzwyż, zdobywała trofea, mimo że z ich powodu jeszcze częściej stawała się ofiarą przemocy ze strony ojczyma, który znęcał się nad nią i jej matką. „Nieraz, jako mała dziewczynka, uciekałam z domu na potwornym mrozie w samych rajstopach. Dlatego teraz jestem taka wysportowana, bo musiałam przed nim uciekać i przeskakiwać przez wszystko, co napotkałam na drodze i to w niezłym tempie, żeby mnie nie dopadł. Czasami jednak nie zdążyłam przeskoczyć przez bramę i potem leżałam w kałuży krwi” – mówiła jakiś czas temu sportsmenka w Onet Sport. „Potrafił nawet wbić mi siekierę w kolano, kiedy do domu wróciłam z pucharem. Koniecznie chciał, żebym nie chodziła” – dodała w innym wywiadzie.
Wszystkie te straszne doświadczenia wzmocniły jej wolę walki. Stała się wzorem nie tylko dla sportowców, osób niepełnosprawnych, ofiar przemocy domowej, ale i każdego, kto mierzy się z życiowymi trudnościami. „Podjęta walka zawsze skutkuje jakąś zmianą. To nie jest też tak, że jestem robotem i nie ma gorszych dni. Są, ale zamiast skupiać się na nich, wolę powiedzieć sobie, że jutro będzie dużo piękniejszy dzień. Będę się lepiej czuć. Po co mam się smucić? Przecież to nic nie zmieni” – mówiła dziennikarzowi serwisu Sportowy24.