Amerykańskie miasta ścigały się w tamtym roku o to, które najlepiej przywita Taylor Swift. Minneapolis stało się „Swift-apolis”, Nashville postawiło ławkę ze specjalną dedykacją dla artystki, a New Jersey stworzyło swoją nową oficjalną kanapkę z serem, szynką i jajkiem – kanapkę Taylor Swift. Wszystko po to, by przypodobać się Swifties, fanom piosenkarki, którzy przemierzali cały kontynent, aby móc (często wielokrotnie) usłyszeć swoją idolkę podczas jej trasy koncertowej The Eras Tour. Wraz z początkiem europejskiej części trasy, rozpoczął się kolejny wyścig. Które miasto zdobędzie serce Swift i portfele jej oddanych fanów?
Europejska trasa Taylor Swift – cel dla fanów
Jeden koncert Taylor Swift to za mało, zwłaszcza kiedy można połączyć obejrzenie na żywo swojej ulubionej artystki z wakacjami. Amerykanie masowo podróżują do Europy, ale tym razem na koncerty swojej idolki – bilety w Stanach Zjednoczonych kosztują średnio od 2 do 9 tysięcy dolarów, a w europejskich stolicach ten koszt to już tylko 300 dolarów. Nie dziwne więc, że, jak podaje CNN Business, zapotrzebowanie na loty do Lizbony w okolicach dni koncertów, według amerykańskich linii lotniczych, United Airlines, wzrosło o 25 proc. względem poprzedniego lata, a na loty do Monachium i Mediolanu aż o 45 proc.. To zjawisko właśnie, zagraniczne media nazywają „Swiftonomics”, korzystając z połączenia nazwiska piosenkarki oraz angielskiego słowa „economics”, oznaczającego ekonomię.
Dla wielu fanów Taylor wyjazd na jej koncert to okazja, by połączyć przyjemne z pożytecznym – zobaczyć idolkę i odwiedzić nowe miejsca. Europa zyskuje na tym nie tylko ekonomicznie, ale także promocyjnie, przyciągając coraz więcej turystów z Ameryki. Aby przypodobać się fanom artystki, miasta, w których odbywają się koncerty, dosłownie prześcigają się w organizacji tematycznych atrakcji związanych z gwiazdą. Restauracje serwują specjalne menu inspirowane piosenkami Taylor Swift, a lokalne sklepy oferują limitowane edycje pamiątek koncertowych. Sztokholm skorzystał z klasycznego już ruchu – zamieniono nazwę miasta na Swiftholm. Liverpool zdecydował się postawić specjalne instalacje inspirowane poszczególnymi albumami Taylor Swift, tak, aby zmotywować fanów do zwiedzania miasta. Władze ZOO w Edynburgu wpadły na jeszcze bardziej oryginalny pomysł. Żyjącym w nim pingwinom założono małe bransoletki przyjaźni, będące od rozpoczęcia The Eras Tour symbolem Swifties.
Czytaj więcej
Oburzeni internauci stworzyli animację, przedstawiającą loty Taylor Swift, które gwiazda muzyki pop odbyła w ubiegłym roku. Materiał może szokować – swoimi podróżami samolotem, artystka miała przyczynić się do emisji 1200 ton CO2. „Odpowiada to siedmiokrotnemu okrążeniu Ziemi” – czytamy.
Fani Taylor tłumnie przybywający do miejsc, w których odbywają się jej występy, to łakomy kąsek dla branży turystycznej. Wędrują uliczkami miast, delektują się miejscowymi smakami i chłoną atmosferę europejskich metropolii, nie stroniąc tym samym od oddawania pieniędzy w ręce lokalnych przedsiębiorców, co nakręca gospodarkę.