Polka w Turcji: Samotny mężczyzna na ulicach Stambułu musi mieć się na baczności

W Stambule trudno wskazać miejsce, w którym nie ma kotów. Są we wnętrzach aptek, komisariatów, promów, mają przepustkę do przebywania zawsze i wszędzie. – mówi Agnieszka Maury, autorka książki „Stambuł. Miasto, w którym budzi muezzin, kołysze Bosfor i uwodzi nostalgia".

Publikacja: 03.08.2024 08:50

Agnieszka Maury: Stambuł to miasto szalenie różnorodne i wymykające się wszelkim definicjom.

Agnieszka Maury: Stambuł to miasto szalenie różnorodne i wymykające się wszelkim definicjom.

Foto: Adobe Stock

Stambuł szczyci się, że jest jedynym miastem, które leży na dwóch kontynentach. Czy różnice pomiędzy europejską a azjatycką częścią są bardzo widoczne?

To jest najczęstsze skojarzenie osób, które słyszą o niezwykłym położeniu Stambułu. W praktyce ten podział zakładający, że europejskie wybrzeże jest nowoczesne i liberalne, a azjatyckie konserwatywne — nie jest taki oczywisty. Azjatycki brzeg przez długie lata był sypialnią europejskiej części. Dopiero w ciągu ostatnich pięciu lat zaczął się rozwijać w bardziej turystycznym czy też rozrywkowo-imprezowym kierunku.

Podział na konserwatyzm i nowoczesność nie ma związku z geograficznym podziałem miasta na dwa kontynenty. Stambuł to miasto szalenie różnorodne i wymykające się wszelkim definicjom. Możemy w nim znaleźć zarówno konserwatywne obszary, jak i te bardziej liberalne. To są raczej nieuchwytne niuanse, które wzajemnie się cały czas przeplatają. Dwa światy można odnaleźć właściwie na każdym kroku.

Stambuł to Konstantynopol. Pisze pani, że tutaj bije historyczne serce Turcji.

To dziedzictwo Bizancjum i Imperium Osmańskiego można odnaleźć na Półwyspie Historycznym, który jest najstarszą i najbardziej turystyczną częścią miasta. Zwiedzanie trzeba zacząć od ikonicznej Hagii Sofii, która od wieków nieustannie zmienia swoją rolę. Była chrześcijańską bazyliką, później, gdy Konstantynopol został podbity przez Turków, pełniła funkcję meczetu. Następnie wraz z powstaniem świeckiej republiki stała się muzeum, od kilku lat znowu pełni funkcję meczetu.

Naprzeciwko znajduje się kolejna ikoniczna budowla, czyli Błękitny Meczet - bardzo ważna świątynia dla historii Stambułu i całej Turcji. Nieopodal znajduje się Topkapi, czyli pałac dawnych sułtanów.

Dziedzictwo imperium Osmanów koncentruje się wokół Półwyspu Historycznego – tutaj historia jest namacalna i nie trzeba nawet kupować biletów, żeby się o nią potknąć, bo jest widoczna i obecna w codziennym życiu Turków. Ale oczywiście na ślady przeszłości można znaleźć w dużo bardziej odległych zakątkach miasta. Cały czas Stambuł skrywa przed nami wiele tajemnic, w mieście cały czas toczą się prace wykopaliskowe, więc wciąż można natrafić na ślady tamtych czasów.

Lubię je odnajdywać spoglądając na dawne osmańskie fontanny i bardzo charakterystyczne budowle, które zostały zaadaptowane na sklepiki czy kawiarenki. To uroczy widok.

Bliska jest pani nostalgia, o której pisał Orhan Pamuk. W czym ona się objawia?

Orhan Pamuk urodził się nad Bosforem w 1952 roku i nadal tu mieszka. O nostalgii pisał w kultowej książce pt. „Stambuł. Wspomnienia i miasto”. Wydana w 2005 roku stała się światowym bestsellerem, przetłumaczonym na kilkadziesiąt języków. Wspominał w niej bardzo elegancką kamienicę przy ul. Tesvikiye w obszarze Nisantasi, w której mieszkał jako mały chłopiec. Ta kamienica cały czas stoi, a jej drzwi zdobi napis Pamuk, upamiętniający moment, kiedy spędzał w niej wraz z rodziną.

Pamuk przyglądał się mieszkańcom i czarno-białym fotografiom Ary Gülera, który dokumentował, jak zmieniało się miasto. Pisarz odnalazł w nich kolektywną nostalgię za utraconym dziedzictwem Imperium Osmańskiego. Wyczuwał smutek w społeczeństwie wyrażany między słowami. Wyczuwał tęsknotę za wielkością. Nawiązywał do arabskiego słowa hüzün, które interpretuje się jako uczucie melancholii, kluczowe do zrozumienia mieszkańców Stambułu.

Czytaj więcej

Polka w Egipcie: Buziak czy przytulenie na powitanie to jest faux pas

Czy udało się pani odnaleźć tę nostalgię, o której pisze Orhan Pamuk?

Stambuł nie jest katalogowo pięknym miastem. Ale jest w nim wiele miejsc, które zapierają dech w piersiach. Są i te bardziej melancholijne dzielnice — mniej wizerunkowe, biedniejsze, wymagające renowacji. Nostalgię znajduję w tradycyjnych tureckich lokalach meyhane, w których Turcy wieczorami przy dźwiękach granej na żywo muzyki sączą Rakı czy siedzą na pokładzie promu kursującego przez Bosfor popijając herbatę. Taka właśnie podróż jest dla mnie melancholijnym doświadczeniem. Potrafię ją też usłyszeć w dźwiękach anatolijskiego rocka czy poczuć w azjatyckiej dzielnicy Kadıköy. Odnajduję ją przede wszystkim jesienią i zimą, kiedy Stambuł jest mniej kolorowy. Staram się jej szukać w zapomnianych kafejkach, w zaułkach, tam, gdzie przebywają mieszkańcy Stambułu, a nie turyści.

Nieodłącznym elementem Stambułu są też mewy i koty.

Turcy bardzo lubią zwierzęta, a szczególnie koty i psy. Mewy są chętnie przez nich karmione okruszkami simitów, czyli tradycyjnych tureckich obwarzanków. Podobno aż 13 z 17 gatunków martilar żyje właśnie nad Bosforem. Mewy są integralnym elementem tego miasta. Oczywiście można je spotkać w wielu zakątkach świata, ale te w Stambule nauczyły się być blisko ludzi. Babcia jednej z moich tureckich przyjaciółek powiedziała mi, że jeszcze kilka dekad temu mewy widywała nad promami, ale rzadko w mieście. Przez te wszystkie lata mewy oswoiły się z ludźmi. Coraz częściej potrafią spędzać czas na parapetach. Wielokrotnie widywałam sytuacje, w których mewa walczyła z kotem czy psem o kawałek jedzenia i zwykle tę walkę wygrywała.

Mieszkańcy mew nie przeganiają, starają się z nimi żyć w zgodzie. Turyści też chętnie fotografują się w pozie karmienia mew.  W 2023 r. turyści z całego świata w trakcie karmienia mew zaczęli przyjmować specjalną pozę, która podbiła media społecznościowe. Sztuka polega na uchwyceniu siebie oraz ptaka na tarasie pewnej popularnej restauracji usytuowanej na Półwyspie Historycznym, skąd świetnie widać zarówno Błękitny Meczet, jak i Hagię Sophię. Lokal udostępnia swoją przestrzeń nieodpłatnie, nawet nie trzeba niczego zamawiać. Wszystko po to, aby rozsławić swoją markę, a przy okazji pozbyć się resztek jedzenia. Podobno dziennie restaurację w tym celu odwiedza 2 tys. „dokarmiaczy”. Lokalne media zaczęły propagować ten pomysł i  zachwalać „mewią turystykę”.

Stambulczycy jednak bardziej lubią koty?

Koty w hierarchii Turków są zdecydowanie na pierwszym miejscu. Wynika to z kultury i religii. Hadisy z życia proroka Mahometa wspominają o jego kotce i o tym, że koty powinno traktować się z dużym szacunkiem. W związku z tym muzułmanie starają się o nie dbać. I trzeba przyznać, że mieszkańcy Stambułu są pod tym względem bezkonkurencyjni. Trudno wskazać miejsce, w którym kotów nie ma. Są we wnętrzach aptek, komisariatów, promów, koty mają przepustkę do przebywania zawsze i wszędzie. Zawsze też znajdzie się ktoś, kto je dokarmi. Wszędzie są dla nich miseczki z wodą, a wieczorami sklepowe półki z karmą świecą pustkami. Moi przyjaciele, nie mając wiele pieniędzy, są w stanie wydać naprawdę ostatnie grosze, żeby nakarmić swoje osiedlowe koty. One zresztą są bardzo ufne, przyjacielskie wobec turystów i przechodniów.

W przestrzeni miasta można także znaleźć specjalne automaty (mamatik), które wydają karmę w zamian za wrzucenie do nich pustej plastikowej butelki. Turcy oddają plastik, a jednocześnie pomagają ulicznym zwierzętom. Mieszkańcy reagują też, gdy zwierzę potrzebuje pomocy i wiozą je do weterynarza. Pamiętam historię taksówkarza, który wychował kotkę wraz z małymi w swojej taksówce. W Turcji przynajmniej raz w miesiącu można przeczytać w mediach rozczulającą historię o tym, że ktoś zrobił coś wspaniałego dla ulicznego kota. Myślę, że wiele moglibyśmy się od Turków nauczyć.

Niestety, z drugiej strony w ostatnich dniach nad sytuację zwierząt nad Bosforem nadciągnęły czarne chmury. Z ubolewaniem przyjęłam wiadomość o przyjęciu kontrowersyjnego artykułu 5 nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt w tureckim parlamencie. Artykuł ten wprowadza możliwość eutanazji bezdomnych psów, co wywołało gwałtowne protesty w całym kraju. Większość obywateli Turcji aktywnie sprzeciwia się tym zmianom, wyrażając swoje niezadowolenie na ulicach i w mediach społecznościowych. Nie mam wątpliwości, że ta sytuacja wyrządzi ogromną krzywdę nie tylko zwierzętom, ale także zaszkodzi wizerunkowi mieszkańców Turcji, którzy niesprawiedliwie będą obarczeni winą za decyzje polityczne.

Kolejna rzecz, która może nas mocno zdziwić w Stambule, to kwestia alkoholu. „Siostro, jeśli jesteś w Turcji powinnaś pić alkohol” – usłyszała pani od jednego Turka.

Warto odczarować podejście do picia alkoholu w Stambule, bo również pod tym względem wymyka się definicjom. Są tu bardzo imprezowe dzielnice, gdzie alkohol leje się strumieniami. Nie tylko dlatego, że są tam turyści, ale też dlatego, że wielu mieszkańców lubi taki styl życia. Turcy najchętniej sięgają po Raki , to jest bardzo popularny trunek nad Bosforem i nie ma najmniejszego problemu, żeby nabyć go w sklepach czy marketach do godz. 22.00. Później można go kupić w restauracjach czy pubach – pod warunkiem, że nie znajduje się w bliskiej odległości od meczetu bądź szkoły. Trudniej dostępny alkohol będzie w niektórych dzielnicach mieszkalnych, jak chociażby w okolicach konserwatywnego wzgórza Çamlıca.

Warto pamiętać, że Stambuł nie reprezentuje całej Turcji. Gdy zwiedzaliśmy południowo-wschodnią Anatolię, to tam nie sposób było kupić alkoholu. Chyba że trafiło się na sklepik prowadzony przez Asyryjczyków. Pamiętajmy, że wiele osób nie pije napojów wysokoprocentowych z powodu swoich przekonań religijnych.

Czytaj więcej

Polka w Holandii: W tym kraju można funkcjonować bez znajomości języka niderlandzkiego

Jak na niepijący naród mają wiele ciekawych określeń nazywających osoby spożywające alkohol. Mnie ujęło słowo „wieczorowi”.

Turcy wypijają średnio 1,77 litra alkoholu rocznie – co jest jednym z najwyższych wyników na Bliskim Wschodzie. W statystykach europejskich z takim wynikiem byliby na dalekiej pozycji. Dla porównania dorosły Polak rocznie wypija prawie 12 litrów wysokoprocentowego trunku. Co mniej więcej pokrywa się ze średnią wszystkich Europejczyków.

Rzeczywiście jak na naród, który pije niewiele - Turcy mają zaskakująco wiele określeń na osoby, które alkohol już spożyły. Jednym z nich jest poetyckie określenie akşamcı, co oznacza wieczorowy. Słowo to oznacza osobę, która lubi sobie popijać alkohol wieczorami. W ten sposób odróżniają kogoś kto nadużywa alkohol (ayyas) lub jest w danym momencie bardzo pijany (sarhos). To poetyckie określenie - akşamcı można często usłyszeć w tekstach tureckich piosenek.

Ciekawy jest sposób zwracania się do siebie Turków. Do osoby, którą widzą pierwszy raz na oczy, mówią: Siostro, Ciociu.

To jest bardzo rozczulające. Lubię żartować, że mam w Turcji swoją rodzinę, bo dla każdego jestem albo siostrą, albo ciocią. Oni uwielbiają zwracać się do siebie w ten sposób, nawet jeżeli widzą cię po raz pierwszy w życiu.

W Stambule oficjalnie żyje ponad 15 milionów mieszkańców, nieoficjalnie pewnie jeszcze więcej, a mimo wszystko przywiązanie do więzi rodzinnych jest tam cały czas ważne. Potrafią znaleźć czas, żeby się ze sobą spotkać. Niezapowiadane wizyty są tam cały czas w modzie — coś co u nas jest już właściwie nie do pomyślenia. Myślę, że stąd też bierze się też przywiązanie do więzi rodzinnych, to wzajemne nazywanie się bratem i siostrą. Jest to bardzo miłe i na pewno też skraca dystans.

Ale z drugiej strony lepiej nie podnosić czyścidełka, które upuści turecki pucybut.

Wiele lat temu sama nabrałam się na tę sztuczkę. Wspinaliśmy się z moim ówczesnym chłopakiem, a obecnym narzeczonym na wzgórze Galaty, które jest bardzo strome. Był wieczór, przed nami szedł pucybut z wielką ciężką skrzynią na plecach i nagle upadła mu szczotka i sturlała się w naszą stronę. Podnieśliśmy ją i krzyknęliśmy, że ją zgubił. Pan się odwrócił i wydawał się bardzo ucieszony. W zamian za naszą wspaniałomyślność zaproponował, że wyczyści mojemu chłopakowi buty. Co prawda była wiosna, buty były nowe i czyste więc nie było takiej konieczności, ale chcieliśmy być mili. Podczas czyszczenia butów usłyszeliśmy bardzo długą i smutną historię życia tego pana, postanowiliśmy więc mu jakoś pomóc i daliśmy mu pieniądze. Na drugi dzień idąc wybrzeżem zupełnie płaską ulicą inny pucybut też „przypadkiem” zgubił szczotkę. Zrozumiałam, że to nie może być przypadek. Później odkryłam, że jest to sztuczka tak stara jak Wzgórza Stambułu. Z drugiej strony myślę, że pucybuci wnoszą dosyć uroczy element dawnej przeszłości Konstantynopola i szkoda by było, gdyby zniknęli z tego miejskiego krajobrazu.

Na co jeszcze trzeba uważać?

Zwykle bywało tak, że jeżeli przy okazji zamówienia na stole pojawiła się woda, orzeszki czy chipsy to zwykle były w gratisie. W ostatnich latach w związku z galopującą inflacją - turecka gospodarka mocno podupadła, a jakość życia się pogorszyła. Restauratorzy w Stambule, gdzie jest sporo turystów, zaczęli stosować rozmaite triki. Teraz w tych turystycznych miejscach, jeżeli cokolwiek pojawia się na stołach w restauracji co nie zostało wcześniej zamówione — to warto dopytać, czy jest dodatkowo płatne. A jeżeli tak, to za ile, bo zdarza się, że dla turystów są specjalne ceny, często bardzo wywindowane. Zawsze więc rekomenduję, żeby upewnić się co do cennika i sprawdzić opinię w Google na temat danego miejsca.

Uważać powinni też samotnie podróżujący panowie.

Na pewne sytuacje powinni uważać wszyscy, bez względu na płeć. W Stambule jednak szczególną czujnością muszą wykazać się samotni mężczyźni, którzy nierzadko padają ofiarą sytuacji typu „wypij i zapłać fortunę”. Często zdarza się, że nagle na ich drodze staje tajemniczy mężczyzna, który proponuje wspólną wycieczkę, mówi, że pragnie pokazać ciekawe miejsca i oferuje swoje towarzystwo. Zwykle jest bardzo sympatycznie. Natomiast jeden z moich przyjaciół miał inne doświadczenia. Po poznaniu człowieka, z którym miło mu się rozmawiało, nieoczekiwanie trafił do bardzo eleganckiego lokalu, w którym mieli wspólnie napić się piwa. Na stole bardzo szybko pojawił się szampan, przekąski, nagle dołączyły tajemnicze panie. Gdy mój znajomy zorientował się, że coś nie gra, nie mógł opuścić tego miejsca, dopóki nie pozostawił w nim zawartości portfela. Na szczęście ta historia skończyła się dobrze, ale najadł się sporo strachu. Myślę jednak, że lepiej mieć się na baczności.

Czy kobiety podróżujące solo mogą poruszać się bezpiecznie po Stambule?

Stambuł zwiedzam zwykle z moim partnerem, ale niejednokrotnie zdarzyło mi się przebywać samotnie w tym mieście. Dzisiaj nigdzie nie jest w 100 proc. bezpiecznie i zawsze warto zachować czujność, niemniej ja zawsze czułam się w Stambule bezpiecznie. Oczywiście trzeba wystrzegać się dzielnic odstraszających swoim wyglądem, usytuowanych na peryferiach miasta, ale w centralnych dzielnicach, w europejskiej i azjatyckiej części miasta – samotne kobiety mogą czuć się bezpiecznie. Stambuł absolutnie niczym pod tym względem nie różni się od innych dużych miast w Europie.

Czytaj więcej

Polka na obczyźnie Beata Lis. Belgowie, bardziej niż Polacy panują nad emocjami

Czy jako turystki powinniśmy zakryć włosy? Jakie zasady dotyczą kobiecego stroju?

Turcja nie jest krajem arabskim. Nakaz zakrywania włosów tutaj nie obowiązuje. Jeżeli więc dziewczyna zakrywa swoje włosy, to robi to dlatego, że prawdopodobnie taka jest jej potrzeba lub wywodzi się z konserwatywnej rodziny, ale nie zawsze jest to jednoznaczne.

Z noszeniem chust przez kobiety w Turcji wiąże się wiele stereotypów. Wiele osób myśli, że żyje się tutaj mniej nowocześnie, a to bardzo zróżnicowany kraj pod kątem kulturowym i społecznym. W mojej ocenie chusta nie jest symbolem zniewolenia, nie jest to ani przymus, ani presja społeczna. Niektóre Turczynki wyglądają bardzo europejsko, inne ubierają się w konserwatywny sposób. Natomiast one nie wartościują siebie przez pryzmat tego jaki styl ubioru wybierają. Dziewczyny, które okrywają swoje włosy nierzadko robią kariery, wiodą życie zbliżone do naszego.

Strój kobiet też nie jest tak konserwatywny, jak nam się wydaje. Dziewczyny najczęściej zakrywają sobie włosy jakąś chustką, czasem wystaje spod niej pukiel włosów. Jeżeli są bardziej konserwatywne, to starają się bardziej zakryć głowę. Natomiast reszta stroju jest najczęściej europejska.

Poza tym podążają za modą i jeżeli wywodzą się z bogatszych rodzin, to naprzeciw wychodzą im projektanci mody – Dior, Louis Vuitton czy Gucci, którzy projektują całe kolekcje dla świata arabskiego. Dzięki temu kobiety mogą przestrzegać zasad kulturowych, a jednocześnie być modne i podążać za trendami.

Wybierając się na spacer wzdłuż głównego stambulskiego deptaka, wiele osób może być zaskoczonych, ponieważ część Turczynek nie odróżnia się od dziewczyn pochodzących z innych zakątków Europy. Pod tym względem Stambułowi tej kosmopolityczności, różnorodności i ciągłego umykania definicjom możemy pozazdrościć.

Agnieszka Maury

Agnieszka Maury – dziennikarka, kulturoznawczyni, autorka książki „Turcja. W mojej krainie minaretów, aromatycznej herbaty i mruczących kotów” oraz bloga www.stykkultur.pl. Łączy podróżniczą pasję z miłością do muzyki. Od ponad dekady pisze i opowiada o Turcji – kraju, w którym mieszkała i do którego wraca tak często, jak to możliwe.

Stambuł szczyci się, że jest jedynym miastem, które leży na dwóch kontynentach. Czy różnice pomiędzy europejską a azjatycką częścią są bardzo widoczne?

To jest najczęstsze skojarzenie osób, które słyszą o niezwykłym położeniu Stambułu. W praktyce ten podział zakładający, że europejskie wybrzeże jest nowoczesne i liberalne, a azjatyckie konserwatywne — nie jest taki oczywisty. Azjatycki brzeg przez długie lata był sypialnią europejskiej części. Dopiero w ciągu ostatnich pięciu lat zaczął się rozwijać w bardziej turystycznym czy też rozrywkowo-imprezowym kierunku.

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wywiad
Jadwiga Jankowska-Cieślak: Samotność jest motorem, który uruchamia moje siły życiowe
Wywiad
Polka w Gruzji: Tutaj wciąż żywa jest krwawa zemsta
Wywiad
Polka z Okinawy: Ludzie żyją tu dłużej, bo stosują zasadę "nankurunaisa" czyli...
Wywiad
Rzeźbiarka Monika Osiecka: Dla mnie kamień jest żywy
Wywiad
Hrabina Izabela z Potockich d’Ornano: Jest w mojej rodzinie jakaś iskra geniuszu
Materiał Promocyjny
Citi Handlowy kontynuuje świetną ofertę dla tych, którzy preferują oszczędzanie na wysoki procent.