Reklama

Prof. Szuster-Ciesielska: Dezinformacja potrafi być groźna jak wirus i kosztować życie

Nie ma szczepionki idealnej. I nie ma też takiego leku. Ale szczepienia to jedno z największych osiągnięć medycyny, dzięki nim w ciągu ostatnich 50 lat przeżywalność dzieci wzrosła globalnie o 40 procent, a w Afryce o 50 – mówi prof. dr hab. Agnieszka Szuster-Ciesielska, wirusolog i immunolog.

Publikacja: 16.09.2025 11:42

Prof. dr hab. Agnieszka Szuster Ciesielska: Myślę, że szczepionki w pewnym sensie stały się ofiarą w

Prof. dr hab. Agnieszka Szuster Ciesielska: Myślę, że szczepionki w pewnym sensie stały się ofiarą własnego sukcesu. Dzięki nim ryzyko ciężkich zakażeń i groźnych powikłań zostało odsunięte, więc ludzie zaczęli skupiać się bardziej na działaniach niepożądanych szczepionek niż na ich ogromnych, udowodnionych korzyściach.

Foto: PAP

Gdyby miała pani dzisiaj odpowiedzieć jednym zdaniem, czy szczepionka przeciw COVID-19 była warta ryzyka, to co by pani powiedziała?

Jeśli mam odpowiedzieć jednym zdaniem, to powiem: tak, była warta. I dopytam, o jakim ryzyku właściwie mówimy?

No właśnie, skąd biorą się wszystkie te informacje o „straszliwym ryzyku”?

To są narracje rozsiewane przede wszystkim przez środowiska antyszczepionkowe i ich liderów. Wynikają one z podważania samej istoty pandemii. W tych kręgach uważa się, że pandemia została sztucznie nakręcona po to, by wzmocnić finansowo firmy biotechnologiczne zajmujące się produkcją i sprzedażą szczepionek. Kolejnym punktem ataku stała się szczepionka mRNA przeciw COVID-19. Krytykowano przede wszystkim tempo jej powstania, uznając, że było zbyt krótkie, by można ją było rzetelnie przebadać.

To nieprawda?

Oczywiście, że nieprawda, ponieważ technologia mRNA jest badana i rozwijana od 30 lat. Pandemia przyspieszyła i zintensyfikowała prace nad wykorzystaniem tej platformy do produkcji szczepionki, ale żaden z etapów badań klinicznych czy decyzji regulacyjnych nie został pominięty ani zaniechany.

W swoich mediach społecznościowych podała pani, że w Stanach Zjednoczonych 14 tysięcy osób odmówiło szczepienia z powodu fake newsów na Twitterze. W konsekwencji część z nich zachorowała, a niektórzy zmarli. Można powiedzieć, że dezinformacja bywa groźniejsza niż sam wirus?

Trudno mi jednoznacznie stwierdzić, czy dezinformacja jest groźniejsza, ale na pewno jest równie niebezpieczna. Dezinformacja prowadzi bowiem do rezygnacji ze szczepień, a to oznacza realne przypadki ciężkich zachorowań, hospitalizacji i niestety również zgonów. Chciałabym tu przytoczyć wspaniałą pracę, która ukazała się w ubiegłym roku w prestiżowym czasopiśmie „The Lancet”. Badacze modelowali tam, w jaki sposób szczepienia uratowały życie ludzi w ciągu ostatnich 50 lat; od lat 70. XX wieku. Wyniki są imponujące: szczepionki zapobiegły ponad 150 milionom zgonów, w tym aż 146 milionom wśród dzieci poniżej piątego roku życia. Dzięki szczepieniom przeżywalność dzieci do 10. roku życia wzrosła globalnie o 40 proc. a w Afryce nawet o 50 proc. Te dane mówią same za siebie. Wpływ szczepionek na poprawę wskaźników przeżywalności jest absolutnie niepodważalny.

Wiele osób obawia się tzw. niepożądanych odczynów poszczepiennych. Jak odróżnić prawdziwy skutek uboczny szczepionki od zwykłego przypadku choroby występującej akurat po szczepieniu?

To bardzo ważne pytanie, bo właśnie na tym polu środowiska antyszczepionkowe często manipulują. Podkreślają, że coś wydarzyło się w krótkim czasie po szczepieniu i automatycznie przypisują temu związek przyczynowy. Tymczasem większość niepożądanych odczynów poszczepiennych pojawia się w dość krótkim okresie, zwykle do około dwóch tygodni – i są one dokładnie opisane w charakterystyce produktu leczniczego (ChPL). Zawiera ona zarówno łagodne, jak i poważniejsze reakcje, wraz z częstością ich występowania. Te informacje pochodzą z badań klinicznych, a następnie są uzupełniane w tzw. czwartej fazie badań, czyli fazie obserwacyjnej, która dotyczy wszystkich produktów medycznych, zarówno leków, jak i szczepionek. Dzięki temu ChPL jest dynamicznym dokumentem: aktualizuje się go, gdy pojawią się nowe dane. Tak było choćby w przypadku szczepionki AstraZeneca, kiedy dodano informację o zwiększonym ryzyku zaburzeń krzepliwości, czy w przypadku szczepionek mRNA, gdzie uzupełniono zapisy o możliwym ryzyku zapalenia mięśnia sercowego.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Prof. Janina Stępińska o pracy na intensywnej terapii: W tym zawodzie trzeba lubić ludzi

Istotne jest jednak coś innego: trzeba udowodnić związek przyczynowo-skutkowy. Sama zbieżność czasowa nie wystarczy. To, że ktoś w ciągu dwóch tygodni po szczepieniu złamał nogę, nie oznacza, że winna jest szczepionka. Antyszczepionkowcy często powołują się też na amerykańską bazę VAERS (Vaccine Adverse Event Reporting System). To system zgłoszeń, do którego każdy może wprowadzić informację o jakimkolwiek zdarzeniu, jakie wystąpiło po szczepieniu czy przyjęciu leku. I to jest ważne narzędzie monitorowania bezpieczeństwa. Ale trzeba pamiętać, że te zgłoszenia nie są weryfikowane pod kątem związku przyczynowego. Dlatego liczba wpisów w VAERS nie oznacza jeszcze, że dana szczepionka faktycznie wywołała dane powikłanie. To są dane surowe nie można więc się na nich opierać.

Czy istnieje szczepionka idealna? Taka, która nie wywołuje żadnych efektów ubocznych?

Nie ma takiej szczepionki. I nie ma też takiego leku. Dlaczego? Ponieważ każdy produkt medyczny oddziałuje na organizm. Dawniej, historycznie, nie przeprowadzano tak szczegółowych badań klinicznych jak obecnie, obejmujących wszystkie fazy, z kontrolą bezpieczeństwa, dawkowaniem i analizą działań niepożądanych. Dziś standardy są niezwykle rygorystyczne.

Trzeba pamiętać, że szczepionki muszą w pewien sposób „naśladować” chorobę, czyli wywołać taką odporność, jaka naturalnie kształtuje się po infekcji. A infekcjom zawsze towarzyszą objawy chorobowe. W skład szczepionki wchodzą więc elementy pobudzające układ odpornościowy; nazywamy je antygenami. Mogą to być całe inaktywowane wirusy lub bakterie, albo tylko ich fragmenty, np. białka wirusowe. Naukowcy konstruują szczepionki tak, aby jak najlepiej odzwierciedlały naturalny przebieg infekcji, bo wtedy odporność kształtuje się w sposób prawidłowy i trwały. Ale musimy mieć świadomość, że to ingerencja w organizm: wprowadzamy obce antygeny, na które układ odpornościowy reaguje. Ta reakcja może przejawiać się gorączką czy obrzękiem w miejscu wkłucia. Obrzęk wynika z tego, że do tego miejsca gromadzą się leukocyty, które budują odpowiedź obronną. To typowe i oczekiwane objawy świadczące o tym, że układ odpornościowy działa.

Oczywiście ludzie różnią się genetycznie, dlatego reakcje na szczepionkę mogą się nieco różnić. Zdarza się, choć bardzo rzadko, że ktoś nie wytworzy odporności albo przeciwnie, zareaguje zbyt intensywnie. Wtedy mogą pojawić się działania niepożądane. Trzeba jasno powiedzieć: żadna szczepionka i żaden lek nie są od nich całkowicie wolne.

Dlaczego warto rozmawiać o szczepionkach nie tylko w czasie pandemii, ale również teraz, gdy temat trochę ucichł?

Bo to wiedza absolutnie podstawowa dla każdej osoby indywidualnie, jak i dla całych społeczności. Szczepienia to profilaktyka, która chroni zdrowie jednostki i populacji. Uważam, że to jedno z największych osiągnięć medycyny. Jeśli porozmawiamy dziś z seniorami, dziadkami czy pradziadkami, wielu z nich pamięta ze swojego dzieciństwa takie choroby jak błonica, krztusiec czy polio. Pamiętają też wdzięczność rodziców, którzy mogli zaszczepić swoje dzieci i ochronić je przed tymi groźnymi, często śmiertelnymi infekcjami. Myślę, że szczepionki w pewnym sensie stały się ofiarą własnego sukcesu. Dzięki nim ryzyko ciężkich zakażeń i groźnych powikłań zostało odsunięte, więc ludzie zaczęli skupiać się bardziej na działaniach niepożądanych szczepionek niż na ich ogromnych, udowodnionych korzyściach.

Reklama
Reklama

Można powiedzieć, że to największe nieporozumienie związane ze szczepieniami?

Tak, dlatego że w populacjach o wysokim poziomie wyszczepienia niezwykle rzadko obserwuje się powrót chorób zakaźnych, takich jak odra czy krztusiec. Oczywiście nie będę wchodzić tu szczegółowo w problem odmów szczepień, który dotyczy każdego społeczeństwa, czy to w Europie, czy w Stanach Zjednoczonych, ale generalnie tak właśnie jest. W przestrzeni publicznej dużo częściej nagłaśnia się potencjalne działania niepożądane szczepionek niż fakt, że dzięki nim choroby te zostały zepchnięte na margines lub wręcz zanikły.

Co można zrobić z medyczną dezinformacją w sieci?

Czytaj więcej

Dziś chirurg onkologiczny piersi to nie wycinacz tkankowy, ale filozof

To ogromne wyzwanie. Kiedyś, w czasach bez internetu, rodzice zwykle nie dyskutowali z lekarzami. Ufali im i szczepili swoje dzieci zgodnie z zaleceniami. Dziś, gdy informacja jest wszechobecna, każdy może zabrać głos na każdy temat, łatwo więc tutaj o chaos i wątpliwości. To właśnie na gruncie przekazów dezinformacyjnych pojawiają się decyzje o rezygnacji ze szczepień. Przykład: w ubiegłym roku odnotowano w Polsce rekordowo ponad 80 tysięcy odmów szczepień. To oznacza realne konsekwencje poszerzania się grupy osób podatnych na zakażenie. A jeśli wirus trafi na taką osobę, ona zachoruje. W skali zdrowia publicznego są to bardzo niepokojące informacje.

Jakich chorób dotyczą najczęściej te odmowy?

Dotyczą właściwie wszystkich szczepień. Odmowa może dotyczyć jednej konkretnej szczepionki, ale zdarzają się też rezygnacje z całego programu szczepień. Najczęściej jednak chodzi o preparaty takie jak MMR, czyli szczepionka przeciwko odrze, śwince i różyczce.

Jak rozmawiać z młodymi rodzicami, którzy boją się szczepić swoje dziecko? Jak by ich pani uspokoiła?

Oczywiście, nie jestem lekarzem praktykiem, jestem naukowcem, wirusologiem i immunologiem, pracuję w Katedrze Wirusologii i Immunologii Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Prowadzę jednak swoją stronę na Facebooku, gdzie sporo miejsca poświęcam zagadnieniom zdrowotnym, szczepieniom, odporności i chorobom zakaźnym, głównie wirusowym, zgodnie z moją specjalizacją. Bardzo często w komentarzach pojawiają się pytania od rodziców, którzy są sceptyczni wobec szczepień. Zdarza się, że trafiają do nich sprzeczne informacje, z jednej strony od lekarzy i ekspertów, z drugiej od środowisk antyszczepionkowych. A ponieważ sami nie mają wykształcenia medycznego, trudno im ocenić, która strona ma rację. Dlatego te pytania są jak najbardziej naturalne i często właśnie do mnie trafiają.

I jak im pani wtedy odpowiada?

Staram się uspokoić obawy rodziców, rzeczowo im wyjaśniając, jak działają szczepionki i dlaczego są tak ważne w ochronie zdrowia ich dzieci. Często na dowód załączam publikacje naukowe, aby rodzice wiedzieli, że odpowiedź na ich pytanie ma oparcie w nauce. Niekiedy jednak odsyłam rodziców z danym pytaniem do lekarza, gdzie mogą uzyskać wsparcie we wskazanym problemie.

Reklama
Reklama

W mediach społecznościowych komentowała pani wypowiedź lekarza z Florydy, który sugerował zniesienie obowiązkowych szczepień. Jeśli takie słowa padają z ust naczelnego lekarza amerykańskiego stanu, to jak mają to rozumieć zwykli ludzie?

Dokładnie. To dla mnie niepokojące zjawisko, takie cofanie się do czasów, które słusznie minęły. Mam na myśli doktora Josepha Ladapo, który publicznie zapowiedział możliwość zniesienia obowiązkowych szczepień, zwłaszcza wśród dzieci uczęszczających do szkół. Może nie stanie się to jutro ani za tydzień, ale jeśli takie przepisy zostaną wprowadzone, skutki zobaczymy bardzo szybko. Tym bardziej że w Stanach Zjednoczonych już pojawiały się epidemie odry, a nawet, o czym wspominałam, odnotowano przypadki śmiertelne.

O jakich szczepieniach powinniśmy pomyśleć teraz, w okresie jesiennym?

Powrót dzieci do szkół powinien być dla nas sygnałem, że trzeba szczególnie zadbać o zdrowie. Jesienią co roku powtarza się ten sam scenariusz, bo pojawiają się grupy osób wrażliwych, a wraz z nimi krążą różne patogeny, wirusy grypy, RSV, adenowirusy, metapneumowirusy. Nie przeciwko wszystkim mamy szczepionki, ale na pewno warto pamiętać o grypie. Sama infekcja nie zawsze ma gwałtowny przebieg, natomiast powikłania grypy mogą być bardzo poważne, od zapalenia mięśnia sercowego aż po przypadki, w których konieczny był przeszczep serca. Grypę trzeba bezwzględnie przeleżeć w domu i ze względu na własne zdrowie, i w trosce o innych. Najlepszym jednak sposobem jest prewencja, czyli zaszczepienie się. Szczepionki przeciwko grypie są już dostępne, warto z nich skorzystać.

Pani profesor, kiedy po raz pierwszy pomyślała pani, że wirusy staną się pani życiem?

Moje zainteresowanie biologią i mikrobiologią zaczęło się już w liceum. Chodziłam do klasy biologiczno-chemicznej, gdzie bardzo dużo czasu poświęcano właśnie biologii. Zaraz po maturze, wtedy obowiązywały jeszcze egzaminy wstępne, aplikowałam na Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Już wtedy wiedziałam, że wybiorę mikrobiologicznie jako swoją specjalizację. Później moje zainteresowania ukierunkowały się jeszcze bardziej; trafiłam do Zakładu Wirusologii i Immunologii, gdzie pisałam pracę magisterską. I tam zostałam. Pracuję w tej samej jednostce do dziś.

Czytaj więcej

Badania Polki mogą pomóc w walce z wirusami. „Zagrożenie nowymi epidemiami jest realne”

Wielu ludzi wyobraża sobie naukowca jako osobę zamkniętą w laboratorium. Co panią w tej pracy najbardziej zaskoczyło? Może coś, o czym nie mamy pojęcia?

Zawsze chciałam pracować w obszarze bezpośrednio związanym ze zdrowiem człowieka – i właśnie tym zajmuje się moja jednostka. Dzięki temu mogłam, i nadal mogę, współpracować z lekarzami oraz ośrodkami medycznymi, w Lublinie, ale i na uniwersytetach medycznych w całej Polsce. Razem badamy złożone zależności immunologiczne zachodzące w ludzkim organizmie i próbujemy je wyjaśniać.

Reklama
Reklama

Ostatnio otrzymałam dwa granty z Narodowego Centrum Nauki. Dzięki nim prowadzę badania nad tym, czy powszechnie występujące grzyby pasożytujące na roślinach mogą przyczyniać się do alergii. Nigdy wcześniej nie były one analizowane w tym kontekście, a przecież wiemy, że aż 30 proc. osób cierpiących na alergie nie ma ustalonej przyczyny swoich objawów. Wskazanie alergenu jest bardzo ważne, bo jeśli wiemy, że ktoś jest uczulony np. na sierść kota, to może jej unikać.

Kiedy wybuchła pandemia COVID-19, zauważyłam, że ludzie mają ogrom pytań i wątpliwości. To właśnie wtedy poczułam potrzebę, aby zacząć publicznie udzielać informacji, edukować, prostować mity i obalać teorie spiskowe. To mnie bardzo wciągnęło i poszerzyłam swoją działalność popularyzatorską, także w mediach społecznościowych, gdzie zajmuję się obok wirusologii też immunologią, alergologią i, co równie ważne, prostowaniem dezinformacji, która niezwykle szybko się rozprzestrzenia.

A prywatnie, co, poza wirusami, cieszy panią w codzienności? Ma pani swoje sposoby na oderwanie się od pracy?

Staram się dbać o odporność na co dzień, przede wszystkim przez aktywność fizyczną. Moim ulubionym sportem jest intensywna jazda na rowerze. W wakacje pokonuję wiele kilometrów, najczęściej w okolicach Lublina, ale też w miejscach takich jak Kazimierz czy Nałęczów. W te wakacje przejechałam ponad 1500 kilometrów; jestem naprawdę szczęśliwa. To wysiłek, który sprzyja zdrowiu i mobilizuje układ odpornościowy. Oczywiście nie zapominam o szczepieniach. Planuję zaszczepić się przeciwko grypie, a z racji wieku przyjmę również szczepionkę przeciw pneumokokom.

Dlaczego akurat szczepienie przeciw pneumokokom jest takie ważne?

Ponieważ powoli wchodzę w wiek senioralny. Jeszcze nie kwalifikuję się do bezpłatnych szczepień przeciw RSV czy półpaścowi, bo te przysługują osobom 65+. Pneumokoki to bakterie, które mogą wywoływać poważne infekcje dróg oddechowych i zapalenie płuc. Dlatego szczepionkę tę polecam każdemu, niezależnie od wieku, jeśli jeszcze się nie szczepił. Dla osób 65+ szczepionki przeciw RSV i półpaścowi są bezpłatne, a dla osób z grup ryzyka dostępne ze zniżką, za 50 proc. odpłatności, na podstawie skierowania od lekarza. Warto też pamiętać o szczepieniu przeciwko meningokokom – bakteryjne zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych jest niezwykle groźne.

Zaczął się też sezon na grzyby, zapytam więc, co z kleszczami, które stały się zmorą polskich lasów?

Przed kleszczowym zapaleniem mózgu można się chronić dzięki szczepieniu i zdecydowanie warto z niego skorzystać. Jeśli chodzi o boreliozę, szczepionki jeszcze nie ma; znajduje się dopiero w trzeciej fazie badań klinicznych. Ale są dobre wiadomości: jeśli wszystko zakończy się pomyślnie, to już w 2026 roku możemy spodziewać się wyników badań klinicznych, a później decyzji regulacyjnych.

Gdyby miała pani dzisiaj odpowiedzieć jednym zdaniem, czy szczepionka przeciw COVID-19 była warta ryzyka, to co by pani powiedziała?

Jeśli mam odpowiedzieć jednym zdaniem, to powiem: tak, była warta. I dopytam, o jakim ryzyku właściwie mówimy?

Pozostało jeszcze 98% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Wywiad
„Najłatwiej manipuluje się spolaryzowanym społeczeństwem”. Tak działa dezinformacja
Wywiad
Alexandra Konarska: Bal Debiutantów to tradycja kształtująca przyszłość
Wywiad
Prezeska zarządu Fundacji Itaka: Zaginięcie może przytrafić się każdemu
Wywiad
Diana Łapińska-Sanocka o pracy w Google: Popełniłam wiele gaf kulturowych
Wywiad
Z baletu do biznesu. Była primabalerina ma dziś firmę organizującą śluby marzeń
Reklama
Reklama