• Kobiety częściej niż mężczyźni przyznają się do silnego stresu w pracy. W Polsce – 12 proc. kobiet i 7 proc. mężczyzn. Średnia europejska to 9 proc. dla kobiet i 6 proc. dla mężczyzn.
• Polki należą też do najsilniej zestresowanych pracownic na świecie (9 proc.). Częściej silnego stresu doświadczają tylko Japonki (17 proc.), Tajki (13 proc.) oraz Argentynki i Francuzki (po 13 proc.).
• Kobiety rzadziej niż mężczyźni deklarują pełne zaangażowanie w pracy, przy czym w Polsce ten wynik jest zaskakująco niski. W naszym kraju – pełne zaangażowanie wskazało 16 proc. mężczyzn i 13 proc. kobiet, podczas gdy średnia europejska wyniosła po 17 proc. dla obu płci. Uśredniony wynik dla wszystkich 34 badanych krajów wynosił 19 proc. dla mężczyzn i 18 proc dla kobiet.
Jak Polki oceniają swoją sytuację w środowisku zawodowym i na co najczęściej się skarżą?
Jakie mogą być przyczyny niepokojących danych na temat stresu związanego z aktywnością zawodową Polek i ich stosunkowo niskiego zaangażowania w pracę? O komentarz poprosiliśmy Annę Barbachowską, dyrektora HR w ADP Polska.
Twoje Wybory kształtują przyszłość
Tylko 69 zł
za 6 miesięcy dostępu do rp.pl
Subskrybuj
- Na pewno warto wziąć pod uwagę to, że stres zawodowy niekoniecznie musi mieć źródło w samej pracy zawodowej. Może być też efektem dużej presji w innych sferach życia, koniecznością godzenia wielu ról i poczucia niespełnienia w nich lub bycia „niewystarczającym”. To może być przypadek dotykający Polki – mówi ekspertka. - Wskaźnik aktywności zawodowej kobiet w Polsce bardzo wzrósł w ostatniej dekadzie – jeszcze w 2015 roku było to 56,6 proc., a obecnie to ok. 68 proc. (dane Eurostat). Zatrudnienie kobiet w Polsce rosło szybciej niż mężczyzn i szybciej niż średnia dla kobiet w całej Unii Europejskiej. Do tego kobiety bardziej niż mężczyźni są mentalnie obciążone opieką nad członkami rodziny i troską o bliskich. Mowa tu zwłaszcza o „pokoleniu przegubowym”, czyli tym, które ma pod opieką jednocześnie dorastające lub dorosłe dzieci oraz starzejących się rodziców, a niekiedy także wnuki. Braki w Polsce w usługach publicznych – na przykład opiece żłobkowej i przedszkolnej, dostępie do specjalistycznej opieki zdrowotnej czy senioralnej odbijają się między innymi na kobietach. I nie chodzi tu tylko o ceny tych usług na rynku prywatnym, ale też o czas poświęcany na przykład na wyszukanie odpowiedniego lekarza, nauczyciela, dojazdy do placówek czy daleko mieszkających rodziców – zauważa Anna Barbachowska.