"Czy świat umrze trochę, kiedy ja umrę..." O Halinie Poświatowskiej w 89 rocznicę jej urodzin

Gdy pod koniec lat 50. polscy poeci musieli zaspokoić się twarożkiem, ona jadła ananasy z puszki, spędzając popołudnia w bibliotece Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku. Halina Poświatowska konsekwentnie żyła po swojemu.

Publikacja: 09.05.2024 11:06

Halina Poświatowska nie zdążyła się zestarzeć - dosłownie i w przenośni.

Halina Poświatowska nie zdążyła się zestarzeć - dosłownie i w przenośni.

Foto: Domena Publiczna Wikimedia Commons

Była nie o trzy, ale kilkanaście kroków przed wszystkimi. Gdy pod koniec lat 50. polscy poeci musieli zaspokoić się twarożkiem, ona jadła ananasy z puszki, spędzając popołudnia w bibliotece Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku. Dzisiaj literacką twórczość Poświatowskiej zaliczyć można do nurtu gender, choć za jej życia nikt tym terminem nie operował. Jeszcze nie narodził się ruch #blacklivesmatter, a ona już potępiała rasizm, spędzać czas w Harlemie „pośród czarnego tłumu”. Nowoczesność Haliny Poświatowskiej robi jeszcze większe wrażenie, gdy uświadomimy sobie, że urodziła się w 1935 roku w Częstochowie i nie dożyła rewolucji hippisów. Zewsząd słychać, że trudno jest dzisiaj o dobry tekst piosenki, a jej poezja leży i czeka:

„Jestem Julią

mam lat 23

dotknęłam kiedyś miłości

miała smak gorzki

jak filiżanka ciemnej kawy”.

Halina Poświatowska — mistrzyni łapczywego życia

Zabrzmi to okrutnie, ale Poświatowska nie zdążyła się zestarzeć - dosłownie i w przenośni. Żyła tylko 32 lat, ale intensywnie. Połykała życie łapczywie, jak chory na serce każdy oddech. W łóżku uczyła się, słuchała książek, czytanych przez matkę i marzyła. Jako dziecko spod kołdry podróżowała myślami daleko: po stepach zachodniej Ameryki, płynęła przez wzburzone oceany albo brała udział w ekspedycjach afrykańskich. Przerywała „podróże” tylko na gorzkie krople i tabletki, podawane przez troskliwą matkę. Stanisława Myga była jej pierwszą recenzentką, agentką i wielbicielką – matka przepisywała na maszynie Haśki wiersze i zanosiła do gazet do publikacji. Ich relacja była wyjątkowa. Od chwili, gdy dziewięcioletnia Haśka, zachorowała na anginę, a potem na zapalenie stawów (prawdopodobnie od częstego ukrywania się w piwnicy w czasie okupacji). Konsekwencją choroby reumatycznej była poważna wada serca — niedomykalność zastawki dwudzielnej. Dzieciństwo i młodość Haśki to długie pobyty w szpitalach i sanatoriach. W jednym z nich, w Kudowie-Zdroju Halina w wieku 20 lat poznała swojego przyszłego męża Adolfa Poświatowskiego, malarza i studenta Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej w Łodzi. Był również ciężko chory na serce, jak ona. Pobrali się rok później, a lekarze i rodzina byli przerażeni. Po nocy poślubnej Halina dostała wysokiej gorączki. Śmiertelnie zagrożenie stwarzała nie tylko ewentualna ciąża, ale i uprawianie seksu. W autobiograficznej „Opowieści dla przyjaciela” Halina nazwała po czasie „beznadziejną urodę tego związku” niczym innym, jak wzajemną fascynacją erotyczną i niezaspokojoną potrzebą ciągłego kontaktu. W czasie dwóch lat małżeństwa rodzicie Haliny opiekowali się nie tylko nią, ale i jej mężem. Gdy słabł podawali lekarstwa i robili zimne okłady. Adolf zmarł w 1956 na atak serca w pokoju hotelowym, gdy Halina była w sanatorium w Rabce. Poetkę wtedy przed śmiercią uratowała operacja w Stanach Zjednoczonych.

Czytaj więcej

Sasha Waltz. Choreografka, która rozbiera tancerzy, debiutuje w Polsce

Halina popłynęła przez wzburzone fale oceanu statkiem „Batory” po nowe serce do Ameryki. Dzięki staraniom jej lekarza prof. Juliana Aleksandrowicza i hojności Polonii możliwa była nowoczesna operacja w klinice w Filadelfii. Wszczepiona Halinie zastawka pozwoliła na właściwy obieg krwi, co przedłużyło jej życie o dziewięć lat. Wtedy chwyciła życie, niczym byka za rogi! „Mam ochotę obleźć tę Amerykę w kółko” - pisała. I podróżowała, ale już na jawie po Wschodzie i Zachodzie. Poświatowska uznała ten wyjazd za szansę i po operacji podjęła decyzję o pozostaniu w Ameryce. Nie znając języka angielskiego, zdobyła stypendium i znalazła się w elitarnym Smith College w Northampton. Tym samym, w którym wcześniej studiowała Sylvia Plath. Uczyła się w błyskawicznym tempie nie tylko angielskiego, ale i francuskiego, a także logiki, filozofii, literatury, historii sztuki. Na jednej sali wykładowej siadała ze studentkami, ubranymi w japońskie kimona, indyjskie sari i amerykańskie zwiewne kretony. Otworzyła się na świat, ale też przejrzała na oczy. Elitarny żeński collage rozczarował ją. Nie kształcił jej zdaniem pisarek, ale przyszłe panie domu z amerykańskich wyższych sfer. W weekendy największą atrakcją na kampusie był casting na męża, czyli zabawy ze studentami z pobliskiego męskiego college'u. Kończąc studia, Poświatowska podsumowała: „Jeśli Smith jest instytucją, która popiera społeczeństwo Ameryki, myślę, że to bardzo źle świadczy o tym społeczeństwie. To jest zakłamane moralnie, snobistyczne społeczeństwo, które nie ma zaufania ani do siebie, ani do własnych dzieci”. Halina nie po to wybrała studia, aby znaleźć sobie męża. W wakacje aplikowała o stypendium na letni kurs na Columbia University w Nowym Jorku. Chciała dotknąć „najbardziej nabrzmiałego miejsca świata” i zrobiła to! Szybko znalazła sobie w Nowym Jorku ulubione zaułki: artystowski Greenwich Village i wyzywająco biedny Harlem.

USA to nie jej rewiry

Jest lato 1960. W jej żyłach pulsuje dekadencki, jazzowy i kolorowy Nowy Jork. Ależ to wyzwala, ależ inspiruje! Od przeciętnych Amerykanów Poświatowska stroni, bo już wie, że to nie jej rewiry: „Ci ludzie są ładnie urządzeni w życiu – zabudowani w życiu – mają zawód, dzieci, dom, auto, telewizję. Koniec”. W czasie kursu Halina spotyka na Columbia University mężczyznę na miarę jej marzeń. Profesor filozofii Joseph Margolis ma 40 lat, niebanalny styl bycia, pisze wiersze i jest oczarowany młodą Polką. Gdy rodzina profesora spędza lato w Cincinati, on z Haliną włóczy się nocami nigdy nie zasypiającego Nowego Jorku. Żyją w szalonym tempie i kochają się równie szybko. Joseph po dwóch miesiącach wraca do Cincinati, tam gdzie jego dzieci, dom i auto. Koniec. Halina zostaje z jego poezją. Spędza noce „goniąc jego słowa”. Tłumaczy wiersze Margolisa na język polski, traktując to zajęcie, jak przedłużenie romansu. Nie je, nie śpi, pisze listy do matki. W tym czasie czyta również Szekspira w oryginale, a po francusku Apollinaire'a i Eluarda. Ma już stuprocentową pewność - chce być poetką i pisarką.

W pędzie przez Nowy Jork Halina napotkała na drodze wiele ciekawych osób, w tym również Jerzego Kosińskiego. Choć minęli się, jak światła na autostradzie, ta znajomość okazała się dla obojga istotna. Na pięć lat przed wydaniem głośnej powieści „Malowany ptak” Jerzy spacerował z Haliną boso po Central Parku i ją fotografował. W czasie tych sesji powstały portrety poetki, na których ona sama się sobie podobała. Jeden z nich, dość charakterystyczny, pojawia się często w publikacjach o Poświatowskiej. Byli podobni do siebie: utalentowani dwaj rozbitkowie. Z tą różnicą, że Halina tęskniła za Polską i niespodziewanie w 1961 roku odrzuciła ofertę stypendium na studiach doktoranckich na Stanford University w Kalifornii. Wróciła do ojczyzny.

Z pobytu w Nowym Jorku zostały jej wspomnienia, notatki i cenna przyjaźń z Caroline Karpinski. U niej Halina mieszkała przez jakiś czas i to Caroline była jej przewodniczką po zbiorach biblioteki Metropolitan Museum of Art. Pisały listy do siebie, aż do śmierci Haliny. W 1966 roku Caroline zaprosiła Halinę w miesięczną podróż do Jugosławii, a w Paryżu, do którego potem już Halina pojechała sama na kolejne stypendium, dogonił ją Jerzy Kosiński. Poświatowska dostała pocztą egzemplarz jego powieści „Malowany ptak”. W złości podarła go i wyrzuciła do kosza, a w odpowiedzi wysłała Caroline swoje opowiadanie „Niebieski ptak”, w którym przedstawiła Jerzego jako kabotyna, erotomana, narcyza, a sesje zdjęciowe, które niegdyś jej robił w Central Parku, nazwała manipulacją. W opowiadaniu pisała o fotografie, który traktował ją przedmiotowo i prowokował: "musisz lizać wargi, żeby błyszczały", a ona spełniała jego rozkazy. W liście do Caroline przyznawała, że „Niebieski ptak” to jej mała vendetta za to, jak Kosiński pisze o Polsce. Jest jednak małe „ale”, opowiadanie Poświatowskiej o Kosińskim powstało, zanim jeszcze przeczytała jego głośną książkę. Może to była vendetta, ale za zranione serce, a nie zranioną Polskę? Kalina Błażejowska, autorka biografii Poświatowskiej pt. „Uparte serce” twierdzi, że Kosiński był w życiu Poświatowskiej pierwszym mężczyzną, który ją trochę lekceważył, potrafił jej dopiec i nie otaczał bezwarunkową adoracją. Jerzy odpowiedział Halinie na „Niebieskiego ptaka” 17 lat po jej śmierci, powieścią „Pustelnik z 69 ulicy”. Halina występuje w niej pod pseudonimem Helena Powska, młoda huculska poetka, przybywająca do Nowego Jorku. Powska spotyka tam zadomowionego Hucuła, Norberta Kosky'ego. Idą do hotelu, a gdy Kosky wykazuje powściągliwość, wiedząc o jej chorobie serca, Helena go błaga: „Kochaj mnie jak mężczyzna. Przynajmniej raz”.

To, co naznaczało jej twórczość

Niespełniona miłość i spełniona śmierć – to dwa motywy twórczości Poświatowskiej. Gdyby żyła, miałaby dzisiaj 89 lat. Zmarła po drugiej operacji serca w Warszawie w 1967 roku. Jej poezja jednak nie umiera. W książce „Poświatowska we wspomnieniach i inspiracjach” Muniek Staszczyk poleca współczesnym wokalistkom „Tańczącą Ninę" Poświatowskiej, podziwiając rytmikę i awangardowy puls tego wiersza:

„tańczy Nina na sznurku

na zwykłym

nie żyje Nina i czemu

taką piękną ma szyję”.

Zdaniem Muńka ten tekst świetnie brzmiałby w wykonaniu Katarzyny Nosowskiej czy Marii Peszek. To wiersz o samobójstwie młodej dziewczyny. Kiedyś tak tragiczne pożegnanie ze światem było wyjątkiem wśród nastolatków, a dziś...?

Czytaj więcej

Przerywanie lektury książki to nie grzech. Wiadomo, jakie woluminy warto odkładać bez wahania

Ani mąż Adolf, ani Margelis, ani Kosiński nie zostawili jednak tak wyraźnego śladu w twórczości poetki, jak niewidomy poeta Ireneusz Morawski. W 1967 roku Poświatowska wydała "Opowieść dla przyjaciela", stylizowaną autobiografię. Tytułowym przyjacielem był Morawski: literat, student wrocławskiej polonistyki. Poznali się w Częstochowie w 1956 roku, pisali do siebie, kiedy Halina była w Stanach. Ale kiedy Poświatowska wróciła do Polski, Ireneusz właściwie zerwał z nią kontakty. Lektura "Opowieści dla przyjaciela" musiała być dla niego bardzo bolesna - Poświatowska pisze tam np., że jest jej bliski jak bicie serca, ale że nigdy nie widziała w nim mężczyzny. Chciała też wydać listy, które do niej pisał. Nie zgodził się. 

Po powrocie ze Stanów Halina zamieszkała w Krakowie. Zdała na IV rok filozofii na Uniwersytecie Jagiellońskim i wprowadziła się do słynnego Domu Literatów na ul. Krupniczej. Zakochała się w chłopaku młodszym od niej o siedem lat, Lubomirze Zającu. Nie chciała się przyznać, że jest ciężko chora, z lęku, że ją zostawi. W czasie jednej z kłótni połknęła kilka garści tabletek digitalisu. Zanim straciła przytomność, powiedziała: "Zawieź mnie do szpitala". Nie wyszła już z niego. Stan jej zdrowia pogarszał się i lekarze uznali, że Halina kwalifikuje się do kolejnej operacji wstawienia sztucznej zastawki. Ostrzegali ją przed ryzykiem, ale jednak poddała się zabiegowi w szpitalu w Warszawie. Chciała żyć, mimo wszystko. Poświatowska zmarła w tydzień po operacji na otwartym sercu.

Była nie o trzy, ale kilkanaście kroków przed wszystkimi. Gdy pod koniec lat 50. polscy poeci musieli zaspokoić się twarożkiem, ona jadła ananasy z puszki, spędzając popołudnia w bibliotece Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku. Dzisiaj literacką twórczość Poświatowskiej zaliczyć można do nurtu gender, choć za jej życia nikt tym terminem nie operował. Jeszcze nie narodził się ruch #blacklivesmatter, a ona już potępiała rasizm, spędzać czas w Harlemie „pośród czarnego tłumu”. Nowoczesność Haliny Poświatowskiej robi jeszcze większe wrażenie, gdy uświadomimy sobie, że urodziła się w 1935 roku w Częstochowie i nie dożyła rewolucji hippisów. Zewsząd słychać, że trudno jest dzisiaj o dobry tekst piosenki, a jej poezja leży i czeka:

Pozostało 93% artykułu
1 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Jej historia
Bohaterskie bliźniaczki nagrodzone przez króla. Poradziły sobie z atakiem krokodyla
Jej historia
Ponad 200 uczelni w zasięgu ambitnej 18-latki. Którą wybierze?
Jej historia
Nowy rozdział w życiu Melindy French Gates: dlaczego odchodzi z fundacji?
Jej historia
Brooke Shields wkracza w świat biznesu. Czym zajmie się od czerwca?
Jej historia
Szwedzka księżniczka koronna Wiktoria obejmie kiedyś tron, ale bez aprobaty ojca. W czym tkwi problem?