Zaginęła w maju 1992 roku podczas wyprawy na ośmiotysięcznik Kanczendzonga w Himalajach. Ale zanim świat zszokowała wieść o jej prawdopodobnej śmierci, wiele razy udowodniła, że ambicją i żelazną konsekwencją można osiągnąć wiele szczytów. Ona akurat specjalizowała się w tych górskich, ale jej upór i konsekwencję w dążeniu do celu może być wzorem dla każdego.
- Dobry Bóg chciał, że jednego dnia zaszliśmy tak wysoko – powiedział Jan Paweł II, gdy spotkał Wandę podczas swojej pierwszej pielgrzymki do Polski w czerwcu 1979 roku. Bo rzeczywiście dla obojga 16 października 1978 roku był pamiętny. Krakowski biskup został papieżem, a pochodząca z Kresów 35-latka zdobyła Mount Everest. Jako pierwsza osoba z Polski, pierwsza Europejka i trzecia kobieta na świecie.
Wanda zdobyła łącznie osiem z czternastu ośmiotysięczników. Poza najwyższym szczytem świata były to: K2, Nanga Parbat, Sziszapangma, Gaszerbrum (oba szczyty o tej nazwie), Czo Oju i Annapurnę. Bez dwóch zdań – piękny dorobek.
W górę bez asekuracji
Nie miała łatwo. Powojenne zmiany granic zmusiły jej rodzinę do repatriacyjnych przenosin z terenu dzisiejszej Litwy do Łańcuta, a następnie do Wrocławia. W wieku 5 lat straciła brata, który zginął od wybuchu niewypału.
Gdy zaczynała się wspinać nieco ambitniej – a było to w latach 60. XX wieku – kobiety dopiero zdobywały sobie pozycję w alpinistycznym świecie. Wanda od samego początku robiła dobre wrażenie.