Ta wiadomość przeszła jak burza przez wszystkie media. Od października Polka zarządzać będzie programem sztuki w przestrzeni publicznej drugiego co do wielkości miasta w Niemczech. Zaufanie komisji kwalifikacyjnej Warsza zyskała dzięki zaangażowaniu w pracę w zakresie przestrzeni publicznej oraz sukcesami swoich dotychczasowych projektów. Realizowane od Kosova przez Göteborg, Monachium, po Biennale w Wenecji wyznaczają — krok po kroku — kolejne etapy jej kariery.
Na nazwisko w świecie artystycznym trzeba zapracować. Urodzona w 1976 roku w Warszawie Joanna Warsza nie od razu stała się kuratorką. Na początku studiowała wiedzę o teatrze na warszawskiej Akademii Teatralnej. Nie było wtedy jeszcze studiów kuratorskich, a ten kierunek najbardziej je przypominał. Potem studiowała na wydziale tańca współczesnego i w Instytucie Feminizmu w Paryżu.
Joanna Warsza — młoda, zdolna doceniana
Współpracując początkowo z krakowskim festiwalem BazArt przy projektach typu site specific, bardzo jeszcze młoda Joanna odkryła dla siebie nową perspektywę.
Skromna ale pracowita, z właściwą sobie energią realizowała mniejsze i większe projekty, samodzielnie i we współpracy z innymi — od biennale w paryskiej dzielnicy Belleville do Manifesty w Sankt Petersburgu, realizowanej z koryfeuszem sztuk pięknych, Kasperem Königiem w szczególnych warunkach — podczas aneksji Krymu przez Rosję. Zawsze znakomicie przygotowana i ceniona zarówno przez zleceniodawców, jak i zapraszanych artystów, młoda kuratorka dostawała następne propozycje.
Jedna z nich była szczególna. Jeden z czołowych polskich artystów współczesnych - Artur Żmijewski, mianowany kuratorem biennale w Berlinie, zaproponował Joannie współpracę przy tym prestiżowym projekcie. „To były takie trzy zdania, które zmieniają twoje życie“ - mówi kuratorka o propozycji Żmijewskiego przysłanej jej wtedy mailem. „Nie miałam wtedy jeszcze rodziny, byłam wolna, wiec mogłam szybko podjąć radykalną decyzję i przeniosłam się w ciągu trzech tygodni do Berlina.“