To ona sprawia, że bajowe księżniczki zmieniają się tak, jak zmienia się społeczeństwo. Poruszają ważne kwestie społeczne i coraz więcej spraw biorą we własne ręce.
Jennifer Lee - królowa bajek
Jej dzieciństwo nie było bajkowe. Wychowywała się na Rhode Island z siostrą i matką, która wychowywała je samotnie. Żyły w skromnych warunkach. Jennifer miała problemy w szkole. Była prześladowana przez uczniów. Mówi, że miała też coś na kształt ADHD i nie sądzi, żeby ktokolwiek wierzył, że cokolwiek w życiu osiągnie. To właśnie wtedy uciekała w świat bajkowych bohaterów, czytając książki i oglądając kreskówki. Jej kołem ratunkowym była oglądana w kółko kaseta VHS z nagranym „Kopciuszkiem”. Przekonywały ją motywujące przemówienia tej postaci. „Kopciuszek był bardzo prześladowany i ja byłam prześladowana. Ale pozostała wierna sobie, nawet gdy było to naprawdę trudne”, opowiadała w jednym z wywiadów. „Myślę, że wielu z nas w swoim życiu często zostaje powalonych na ziemię”.
Kiedy dorosła, postanowiła opowiadać innym historie dające nadzieję, rozjaśniające codzienność, takie, które będą inspirować i goić rany. Zatrudniła się w wydawnictwie książkowym w Nowym Jorku. Tam też ukończyła podyplomowe studia filmowe. Kilka lat później skorzystała z zaproszenia dawnego kolegi ze studiów Phila Johnstona i dołączyła do niego, współtworząc scenariusz „Ralpha Demolki”. Jej córka Agatha miała siedem lat, kiedy przeprowadziły się do Hollywood.
„Nasze księżniczki się zmieniły, zmieniło się społeczeństwo”
W 2013 roku jej świat zmienił się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Została współreżyserką „Krainy lodu”, która nie tylko zdobyła serca dzieci całego świata, ale też Oscara. Dzięki tej historii Jennifer Lee została pierwszą kobietą, która wyreżyserowała kinowy film animowany dla Disneya, ale również wygenerowała ponad miliard przychodów ze sprzedaży biletów na całym świecie. 2018 rok przyniósł jej awans na stanowisko dyrektora kreatywnego w Walt Disney Animation Studios i… miłość. Podczas produkcji „Krainy lodu 2” poznała męża, aktora Alfreda Molinę, który dubbingował Króla. W jej filmowym portfolio znalazły się później jeszcze między innymi „Gorączka lodu”, „Zwierzogród” czy „Raya i ostatni smok”.
„Przebyliśmy długą drogę od premiery ‘Królewny Śnieżki i siedmiu krasnoludków’ w 1937 roku. Nasze księżniczki się zmieniły, zmieniło się społeczeństwo”, mówiła na Międzynarodowym Festiwalu Filmów Animowanych w Annecy, który w tym roku świętował 100-lecie studia Disneya. „Kiedy awansowałam, postawiłam sobie za cel reprezentowanie w naszych historiach wszystkich twarzy naszego świata, a to przede wszystkim oznaczało odnowienie zespołów kreatywnych. Kiedy wśród ludzi wyobrażających sobie historie jest tylko jeden ich typ, nie da się myśleć nieszablonowo i dekonstruować archetypy. Chcę nieść głos przyszłych pokoleń, znajdować historie bardziej włączające, zgodne z rozwojem naszego społeczeństwa”, podkreśla Jennifer Lee.