Marina Abramović - pierwsza kobieta, która ma indywidualną wystawę w Akademii Królewskiej w Londynie

Londyńska wystawa multimedialnej artystki o światowej sławie i statusie celebrytki, bije rekordy powodzenia. Autorka dokładnie dziś obchodzi urodziny. Oto jej "portret ekstremalny".

Publikacja: 30.11.2023 12:53

Marina Abramović na swojej indywidualnej wystawie Royal Academy of Arts w Londynie

Marina Abramović na swojej indywidualnej wystawie Royal Academy of Arts w Londynie

Foto: David Parry

Długo czekaliśmy na tę wystawę Abramović, bo w ciągu minionych trzech lat z powodu pandemii była kilkakrotnie przekładana. Teraz w Royal Academy of Arts można wreszcie zobaczyć wszystkie jej najważniejsze prace z pięciu dekad twórczej aktywności. Retrospektywa potwierdza, że Marina jest charyzmatyczną osobowością o magnetycznej sile działania, która w swoich performansach wyzwala ekstremalne emocje i głębokie przeżycia. Dzięki temu jej sztuka, na pozór ulotna, trwałe zapada w pamięć. 

Naga prawda

Na początek oglądamy dwa kluczowe dla jej kariery performanse, ujmujące w klamrę czasu obszar jej zainteresowań i przemiany zachodzące w jej sztuce. „Imponderabilia” według scenariusza z 1977 roku odtwarzają na żywo młodzi wykonawcy, których 76 letnia artystka zaprosiła do współpracy. Para młodych ludzi stoi naga w przejściu, tak jak kiedyś Marina Aramović i jej partner Ulay (tę oryginalną trzygodzinną wersję, po raz pierwszy zrealizowaną w Bolonii w 1977 roku, równolegle można obserwować na video na dużym ekranie).

Imponderabilia, 1977. Performance; 90 minut. Galleria Communale d’Arte Moderna w Bolonii.

Imponderabilia, 1977. Performance; 90 minut. Galleria Communale d’Arte Moderna w Bolonii.

Marina Abramović

Wykonawcy performansu stoją bez ruchu, a widzowie chcący przejść dalej, muszą między nimi się przeciskać. Wiele osób z determinacją ten eksperyment podejmuje, chociaż obok jest drugie przejście, które nie wymaga zmierzenia się z raczej mało komfortową sytuacją (w czasach gdy performans wykonywała Marina i Ulay tego awaryjnego przejścia nie było). Przed laty ta akcja skończyła się skandalem i interwencją policji. Dziś o spokojny jej przebieg dba muzealna obsługa, dyskretnie pouczająca, by nie robić zdjęć. Współcześnie w Royal Academy of Arts zatroszczono się nawet, aby drzwi, przy których stoją nadzy aktorzy, były ogrzewane, żeby się nie przeziębili. W pionierskich czasach performansu w latach 70. XX nikomu nie przyszłoby to do głowy.

Drugi „ramowy” performans to „The Artist is Present" („Artystka obecna"), który Marina Abramović zrealizowała w nowojorskim Museum of Modern Art w 2010 roku. Artystka przez 75 dni siadała tam przy stole i trwała przy nim nieruchomo przez osiem godzin dziennie. Każdy z odwiedzających mógł się do niej dosiąść i wspólnie z nią trwać w milczeniu, patrząc jej w oczy, jak długo był w stanie to wytrzymać. Performans opierał się na wymianie energii między artystką i publicznością. Było to doświadczenie na granicy wytrzymałości i wyzwalało w obydwu stronach ukryte głęboko emocje, a często łzy bólu. Wśród publiczności w MoMA były gwiazdy, m.in. Sharon Stone, Tilda Swinton, Björk i Lady Gaga, ale w większość anonimowi ludzie. Pewnego dnia przyszedł Ulay, z którym Marina rozstała się przed ponad 20 laty. Chwilę ponownego spotkania przeżyli jako głęboki wstrząs: „..gdy usiadł przede mną, wyjątkowo złamałam zasadę: położyłam dłonie na jego dłoniach. Potem spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy i zanim się zorientowałam, co się dzieje, oboje płakaliśmy” – opisywała w autobiografii „Pokonać mur”.

Widok wystawy Mariny Abramović w Królewskiej Akademii Sztuk w Londynie

Widok wystawy Mariny Abramović w Królewskiej Akademii Sztuk w Londynie

David Parry

W Londynie performans „The Artist is Present" dokumentują filmy wideo, pokazujące w kilkudziesięciu ujęciach na jednej ścianie jej twarz, a na drugiej tych, którzy podjęli rzucone przez nią wyzwanie i usiedli naprzeciw niej.

Prowokacje, strach, zaufanie

Miedzy tymi dwiema pracami oglądamy na dużych ekranach jeszcze wiele innych zarejestrowanych na wideo performansów Mariny z lat 70.iI 80., nasyconych silnymi emocjami, w których testowała granice swojej wytrzymałości fizycznej i psychicznej.

W „Rythmie 0” w Neapolu w 1974 na stole rozłożyła 72 przedmioty, które jak instruowała, publiczność mogła wykorzystać na niej według swego uznania. Wśród nich była m.in. róża, wino, boa z piór, pistolet, noże.

Podczas tego performansu ludzie traktowali ją jak obiekt; w miarę upływu czasu stawali coraz bardziej agresywni. Rozbierali ją, kłuli, nacinali skórę, ktoś dotknął spustu wycelowanego w nią pistoletu. Artystka wspomina tamto doświadczenie jako sześć godzin horroru na krawędzi zagrożenia życia. Prowokacja w założeniu miała uwolnić ją od własnego strachu, ale jednocześnie stała się lustrem dla innych, pokazującym, jak daleko człowiek może się posunąć, gdyż w wielu drzemie ukryte okrucieństwo.

Marina Abramović zaczynała od studiów malarstwa w Akademii Sztuk Pięknych w Belgradzie, jednak bardzo szybko odkryła, że woli działać na styku życia i sztuki, eksperymentując na własnym ciele, dlatego postawiła na performans.

W przekonaniu o odnalezieniu właściwej artystycznej drogi upewnił ją udział w międzynarodowym festiwalu sztuki w Edynburgu w 1973, gdzie zadebiutował „Rythmem 10” W trakcie tego performansu, celowała wieloma nożami w przestrzeń między rozstawionymi palcami w coraz szybszym rytmie. Czasem chybiała i lała się krew.

Jak opisuje w swojej autobiografii wtedy po raz pierwszy „Doświadczyłam wolności absolutnej, czułam, że moje ciało nie zna granic, że ból nie ma znaczenia, że wszystko przestało się liczyć i to mnie odurzyło. Upajałam się wszechogarniająca energią, którą otrzymałam. W tamtej chwili uświadomiłam sobie, że odnalazłam swoje medium”.

W pierwszej części londyńskiej wystawy oglądamy także zapisy video z performansów , które artystka od 1975 roku tworzyła wspólnie z niemieckim artystą Ulayem (Frankiem Uwe Laysiepierem),

Ulay, którego poznała w Amsterdamie, przez 12 lat był jej artystycznym i życiowym partnerem. Dla niego porzuciła rodzinny Belgrad na zawsze. Wspólne performanse tworzyli wręcz w symbiotycznym połączeniu.

Jeden z przypomnianych najsłynniejszych z nich w Londynie to „Rest Energy”/„Energia spoczynkowa” który prezentowali w Dublinie w 1980 roku; wymagał bezgranicznego wzajemnego zaufania. Podczas tego performansu para trzymała w rękach łuk. Ulay napinał cięciwę ze strzałą, wymierzoną w pierś Mariny, a ona chwytała za łuk z przeciwnej strony. Gdyby stracili równowagę, a on panowanie nad sytuacją. artystka zostałaby śmiertelnie trafiona w samo serce.

Akt ze szkieletem. Marina Abramović,  2005. Performance do wideo; 15 minutes 46 seconds.

Akt ze szkieletem. Marina Abramović, 2005. Performance do wideo; 15 minutes 46 seconds.

Marina Abramović

Bałkańskie powroty

Abramović często wplata w swoje prace elementy osobistej biografii.

W 1997 roku Marina Abramović zaprezentowała na Biennale w Wenecji złożoną wieloelementową prace „Bałkański barok”, za który została nagrodzona Złotym Lwem. Nawiązywała w niej do politycznych konfliktów na Bałkanach, do wojny i rozpadu Jugosławii w latach 90. XX wieku, a jednocześnie wyrażała protest przeciw okropieństwom wojny. Podczas Biennale codziennie przez siedem godzin siedziała nad stosem rozkładających się zakrwawionych zwierzęcych kości, czyszcząc je z resztek mięsa i śpiewając przy tym żałobne bałkańskie pieśni. Był to niemal rytualny akt oczyszczenia i niezgody na zapomnienie o wojennych zbrodniach.

Zapis tej akcji w Londynie prezentowany jest w osobnej przestrzeni w galerii o ścianach w kolorze krwistej czerwieni. Mocno zaakcentowany został w niej też drugi element performansu – wideo pomiędzy portretami jej rodziców, na którym Marina, wcielająca się w laborantkę w białym kitlu, wygłaszającą wykład o hodowaniu „wilczego szczura”, gotowego zabić każdego ze swych pobratymców. A potem zrzuca kitel i zmienia w ognistą bałkańską tancerkę, rozpalającą zmysły w rytmie serbskiej melodii. To przejrzysta metafora skrajności sytuacji oraz tożsamości, w których wojenna groza i okrucieństwo miesza się z gwałtowną seksualnością.

Jeśli mowa o biograficznych wątkach, pozostaje w tym miejscu jeszcze dodać, że rodzice artystki, Danica Rosic i Vojin Abramović, byli partyzantami podczas drugiej wojny światowej, a po niej uznani zostali za narodowych bohaterów wiernych komunizmowi. Córkę wychowywali w rygorystycznej dyscyplinie, co musiało przyczynić się także do jej buntu i potrzeby manifestacji niezależności i wolności..

Chociaż jej relacje z rodzicami były powikłane, więź emocjonalna z nimi była silna, więc i ich śmierć przeżywała jako traumę. Kiedy zmarł jej ojciec, uczciła jego pamięć w 2001 roku pracą „Hero”, zarejstrowaną także na video, pokazującą artystkę na białym koniu , elegijnie interpretującą hymn narodowy Jugosławii.

Punkt zwrotny

Marina Abramović w swojej sztuce dotyka najbardziej osobistych przeżyć. Zapis video projektu „The Lovers: The Great Wall Walk” powstał w1988 roku, kiedy ona i Ulay, wyruszyli ze przeciwnych krańców Wielkiego Muru Chińskiego na wielką wędrówkę, która po dziewięćdziesięciu dniach i pokonaniu 4000 kilometrów doprowadziła ich 27 czerwca do spotkania. Pierwotnie planowali pobrać się w miejscu spotkania. Tymczasem gdy do niego doszło, zrozumieli, że ich związek jest w głębokim kryzysie i zdecydowali się rozstać. Ta data była punktem zwrotnym w ich życiu i końcem twórczej współpracy.

Po rozstaniu byli kochankowie toczyli jeszcze długie zaciekłe spory o prawa i pieniądze do wspólnego dorobku. Ulay zmarł w 2020 roku. Na londyńskiej wystawie Marina nie wraca już do tego, co ich podzieliło, po postu składa hołd jego pamięci.

Nowy etap swego życia Marina zaczęła od medytacyjnych wędrówek po Chinach i Indiach podczas których odkryła moc więzi z naturą i zainteresowała się wpływem minerałów na ludzkie ciało. W efekcie stworzyła serię obiektów bliskich minimalistycznym rzeźbom, które nazwała obiektami tranzytowymi. W Londynie budzą ożywione zainteresowanie publiczności. Ludzie chętnie wchodzą w kontakt z nimi, wierząc w moc ich energii. Siadają lub kładą na obiekty przypominające kamienne łoża i siedziska - na „Czarnym”, „Czerwonym” „Zielonym” lub „Białym Smoku” (1989) z różnych minerałów. Czarnego kwarcu, hematytu, brązowego agatu, różowego kwarcu. Albo zakładają ciężkie „Buty do odlotu” z krystalicznego kwarcu.

Czytaj więcej

Fatalne zaniedbanie ze strony British Museum. Tłumaczka walczy o swoje prawa

Urodziny artystki

O ile w pierwszej części wystawy prace młodej artystki nasycone są gwałtownymi emocjami, o tyle w drugiej z późniejszymi realizacjami dominuje medytacja i transcendencja.

Częstym tematem jest w nich śmierć i rozważania na temat przemiany, której każdy doświadczy, przechodząc od życia do śmierci, bo jak mówi artystka „…chcę wejść w to ostatnie doświadczenie bardzo świadomie i bez strachu, goryczy i złości. Ostatnie doświadczenie, jakie możemy przeżyć w życiu.”

Oswajaniu śmierci poświęca takie prace, jak performans „Nude with Skeleton” (2002/2005/20023). Akt ze szkieletem z lezącym na nagim ciele artystki zdaje się oddychać wraz z nią (ta praca ma też drugą wersję na żywo ze współczesnymi wykonawcami). Albo performans „Czyszczenie lustra”1995) w którym artystka zapamiętale szoruje szkielet.

Czy „Portret artystki ze świecą” (2012), jak i „Cztery krzyże” (2019) - gigantyczna instalacja z uformowanymi w kształt krzyża ekranami z multiplikacjami twarzy artystki, wyrażającej krańcowe emocje. Czy najnowszy „Portal” (2022) – brama z oświetleniem LED, przez którą przejść może każdy, doświadczając transcendentalnych przeżyć.

Na początku tego roku sama otarła się o śmierć Podczas teoretycznie prostej operacji doświadczyła zatoru płucnego, przez co trafiła na oddział intensywnej terapii i przeszła kilka operacji. Lekarze zabronili jej obecnie latać samolotami, więc na inaugurację wystawy w Londynie przypłynęła z Nowego Jorku statkiem.

W listopadzie równolegle z jej wystawą w Royal Academy of Arts , w Coliseum , siedzibie English National Opera, pokazywano jej operę-performans „7 Deaths of Maria Callas”/ „Siedem śmierci Marii Callas”.

Tę operę tworzy siedem scen śmierci bohaterek (umierających z miłości) słynnych oper Bizeta, Donizettiego, Pucciniego i Verdiego, w których Maria Callas występowała, a teraz wcieliła się w nią Abramović

30 listopada Marina Abramović obchodzi urodziny. Nie zamierza kończyć kariery. W wywiadzie dla „The Art Newspaper” powiedziała:

- W tym roku kończę 77 lat i nie mogę występować już w pewnych performansach, które robiłam, gdy miałam 20 lat, to po prostu niemożliwe. Ale tę operę z łatwością mógłbym robić do 103 lat.

Wystawa w Royal Academy of Arts trwa do 1 stycznia.

Długo czekaliśmy na tę wystawę Abramović, bo w ciągu minionych trzech lat z powodu pandemii była kilkakrotnie przekładana. Teraz w Royal Academy of Arts można wreszcie zobaczyć wszystkie jej najważniejsze prace z pięciu dekad twórczej aktywności. Retrospektywa potwierdza, że Marina jest charyzmatyczną osobowością o magnetycznej sile działania, która w swoich performansach wyzwala ekstremalne emocje i głębokie przeżycia. Dzięki temu jej sztuka, na pozór ulotna, trwałe zapada w pamięć. 

Pozostało 96% artykułu
1 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Ludzie
Magdalena Schejbal zadebiutowała w Pytaniu na Śniadanie. "Weszłam do TVP pierwszy raz po 8 latach"
Ludzie
Moc, bogactwo, prestiż? Ekspertka mówi, jak interpretować kontrowersyjny portret króla Karola III
Ludzie
77 Festiwal Filmowy w Cannes. Gwiazdy na ceremonii otwarcia
Ludzie
89-letnia Brigitte Bardot broni zwierząt. Wytoczyła ciężkie działa przeciwko politykom
Ludzie
Księżniczka Charlotte kończy 9 lat. Zdjęcie jubilatki zrobione przez Kate budzi emocje