Margaret Qualley przypłaciła zdrowiem rolę w „Substancji”. „Zmiany trudne do wyleczenia”

Margaret Qualley, która w filmie „Substancja” wcieliła się w młodszą wersję Demi Moore, na potrzeby roli była poddawana wielogodzinnym charakteryzacjom. Wyznała, że miały one niszczycielski wpływ na jej urodę. Czy problem udało się zażegnać?

Publikacja: 20.02.2025 15:09

Godnym podziwu poświęceniem wykazała się też Margaret Qualley, która w filmie „Substancja” wcieliła

Godnym podziwu poświęceniem wykazała się też Margaret Qualley, która w filmie „Substancja” wcieliła się w kontrowersyjną postać Sue - "młodszą wersję" dojrzałej gwiazdy telewizyjnego show, Elisabeth Sparkle, graną przez Demi Moore.

Foto: PAP/Abaca

Chcąc dodać wiarygodności odgrywanym przez siebie postaciom, wielu aktorów bez wahania godzi się na wyszukane charakteryzacje zmieniające rysy twarzy, mordercze treningi pozwalające w szybkim tempie zmienić sylwetkę na bardziej muskularną lub umożliwiające zgubienie kilogramów, co przy szczupłej budowie ciała wielu hollywoodzkich gwiazd może okazać się wyczynem poważnie naruszającym zdrowie i samopoczucie danej osoby. Gdy Anne Hathaway w filmie „Nędznicy” wcielała się w rolę cierpiącej na gruźlicę Fantine, nie tylko zdecydowała się na drastyczną zmianę fryzury, ale i za sprawą restrykcyjnej diety straciła ponad 10 kilogramów. Choć jej wysiłki nie zostały niezauważone i dzięki udziałowi w musicalu otrzymała Oscara dla najlepszej aktorki drugoplanowej, to jednak doświadczenie to odcisnęło swoje piętno na jej psychice i 30-letnia wówczas aktorka potrzebowała wielu tygodni, by znów odzyskać wewnętrzną równowagę. – Byłam w stanie fizycznego i emocjonalnego wyczerpania. Gdy wracałam do domu, miałam poczucie przytłoczenia nawet przy najdrobniejszych czynnościach – wspominała wówczas w wywiadzie dla tygodnika „Newsweek”.

Godnym podziwu poświęceniem wykazała się też Margaret Qualley, która w filmie „Substancja” wcieliła się w kontrowersyjną postać Sue – „młodszą wersję” dojrzałej gwiazdy telewizyjnego show, Elisabeth Sparkle. Ta ostatnia, brawurowo odegrana przez Demi Moore, w dniu swoich 50 urodzin traci pracę i skuszona wizją powrotu do lat młodzieńczych zażywa nielegalną substancję, mającą na celu przywrócenie jej skórze blasku, wyeliminowanie zmarszczek i sprawienie, że mimo metryki jej ciało znów stanie się idealnie jędrne. Cel udaje się wprawdzie osiągnąć, jednak działanie tajemniczego eliksiru ma charakter tymczasowy, a komplikacje wywołane próbą cofnięcia efektów starzenia okazują się znacznie bardziej poważne niż dojrzała bohaterka mogła przewidzieć. Efekty wyszukanych charakteryzacji, jakim filmowa Sue była regularnie poddawana w tracie prac nad obsypanym nagrodami horrorem były odczuwalne jeszcze wiele miesięcy po opuszczeniu planu zdjęciowego. Z jakimi problemami zmagała się Margaret Qualley i jak przełożyły się one na pracę nad kolejnymi projektami?

Czytaj więcej

Anne Hathaway przeprasza dziennikarkę za swoje zachowanie sprzed 12 lat. O co chodzi?

Margaret Qualley o roli w „Substancji”: moja twarz była całkowicie zniszczona

– Czy kiedykolwiek marzyłaś o lepszej wersji siebie? Młodszej, piękniejszej, idealnej? Jeden mały zastrzyk uwolni twoje DNA i ukaże światu Ciebie w nowej postaci – zachęcona taką reklamą trenerka fitness mająca status gwiazdy telewizyjnej, postanawia spożyć zakazaną substancję. Zrodzona tym sposobem jej młodsza wersja, w którą wciela się Margaret Qualley, olśniewa piękną sylwetką, nieskazitelną cerą i błyszczącymi, lekko kręconymi włosami.

Tytułowa substancja spożywana w nieodpowiednich dawkach prowadzi jednak do poważnych powikłań, w wyniku których odgrywana przez 30-letnią aktorkę postać stopniowo doświadcza efektów odwrotnych od zamierzonych. Charakteryzacja, jakiej Qualley była regularnie poddawana, aby uwiarygodnić makabryczne efekty zażywania nielegalnego leku, sprawiła, że na jej cerze pojawiły się trudne do wyleczenia wykwity. – Moja twarz była całkowicie zniszczona pod koniec zdjęć – wyznała w rozmowie z Joshem Horowitzem w podcaście „Happy Sad Confused”. – Kiedy na sam koniec nagrywaliśmy trailer i w początkowych scenach występowałam w krótkiej spódniczce, mijając samochodem palmy w pełnym słońcu, większość ujęć powstało z dystansu lub obejmowało zbliżenia na moją sylwetkę. Działo się tak głównie dlatego, że moja twarz była wtedy całkowicie zniszczona – wyjaśniała.

Czytaj więcej

Wyjątkowa metamorfoza Sydney Sweeney. Jak się zmieniła do roli zawodniczki boksu?

Margaret Qualley: dostrzegłam pozytywną stronę moich dolegliwości

Tuż po zakończeniu zdjęć do horroru w reżyserii Coralie Fargeat, Margaret Qualley rozpoczynała pracę nad kolejnym filmem, „Rodzaje życzliwości”. Jak wyznała, zmiany na skórze, które utrzymywały się przez ponad rok po sfinalizowaniu poprzedniego projektu, były widoczne również u postaci odgrywanych przez nią w nagrodzonym Złotą Palmą filmie wyreżyserowanym przez Yórgosa Lánthimosa. – Jedna z czterech postaci, w jaką wcieliłam się w filmie „Rodzaje życzliwości”, ma widoczny trądzik. Nie był to element charakteryzacji, tylko zmiany na mojej skórze będące pozostałością po poprzednim projekcie. Wtedy też dostrzegłam pozytywną stronę moich dolegliwości. Pomyślałam, że mój trądzik może przysłużyć się kolejnej postaci, jaką odgrywam na ekranie – żartowała.

Uszkodzona trądzikiem cera, którą aktorka pieczołowicie leczyła przez rok po zakończeniu prac nad „Substancją”, nie była jedynym przykrym wspomnieniem związanym z charakteryzacją skonstruowaną dla aktorki na potrzeby filmu. Pod koniec horroru, odgrywana przez 30-latkę postać Sue z trudem się porusza za sprawą zmian, jakie w wyniku nadużywania eliksiru zaszły w jej ciele. Kostium przywdziewany przez aktorkę został odtworzony na tyle wiernie, że zarówno nałożenie, jak i pozbycie się go, było wielogodzinnym bolesnym procesem. – Noszenie kostiumu mogę porównać do przebywania w sali tortur – wyznała w cytowanej rozmowie. – Nieustannie obijałam się o jakieś przedmioty, przewracałam się i powtarzałam sobie, że chyba nie dam już rady. Poszczególne ujęcia kręciliśmy dopóty, dopóki nie doświadczałam ataku paniki. Wówczas miałam potrzebę zdarcia z siebie całego kostiumu, co oczywiście byłoby niemożliwe, ponieważ mogłabym przy tym zedrzeć wraz z nim własną skórę – dodała dobitnie.

W rozmowie z „LA Times” reżyserka filmu, Coralie Fargeat, porównała pracę nad kostiumami do laboratorium szalonego profesora. Odtwórczynie głównych ról – Demi Moore i Margaret Qualley – spędziły 87 dni na planie zdjęciowym, a następnie przez kolejny miesiąc uczestniczyły w nagraniach uwzględniających jedynie zbliżenia na ich zdeformowane działaniem tytułowej substancji twarze i ciała. Przy wysiłku poczynionym ze strony producentów filmu i odtwórczyń głównych ról, Złoty Glob dla Demi Moore dla najlepszej aktorki czy nagroda BAFTA dla Pierre Olivier Persin, Stéphanie Guillon, Frédérique Arguello i Marilyne Scarselli za najlepszą charakteryzację i fryzury są jak najbardziej uzasadnione. Tymczasem Margaret Qualley, również ma powody do zadowolenia. – Gdy zakończyliśmy pracę nad filmem, po raz kolejny przypomniałam sobie, dlaczego zgodziłam się na udział w tym projekcie. Miałam potrzebę udowodnienia sobie, że z odwagą przystąpię do realizacji nawet najbardziej wymagającego wyzwania – przyznaje w rozmowie z „LA Times”, czego rola Sue jest najlepszym przykładem.

Źródła:
https://edition.cnn.com/
https://www.latimes.com/

Chcąc dodać wiarygodności odgrywanym przez siebie postaciom, wielu aktorów bez wahania godzi się na wyszukane charakteryzacje zmieniające rysy twarzy, mordercze treningi pozwalające w szybkim tempie zmienić sylwetkę na bardziej muskularną lub umożliwiające zgubienie kilogramów, co przy szczupłej budowie ciała wielu hollywoodzkich gwiazd może okazać się wyczynem poważnie naruszającym zdrowie i samopoczucie danej osoby. Gdy Anne Hathaway w filmie „Nędznicy” wcielała się w rolę cierpiącej na gruźlicę Fantine, nie tylko zdecydowała się na drastyczną zmianę fryzury, ale i za sprawą restrykcyjnej diety straciła ponad 10 kilogramów. Choć jej wysiłki nie zostały niezauważone i dzięki udziałowi w musicalu otrzymała Oscara dla najlepszej aktorki drugoplanowej, to jednak doświadczenie to odcisnęło swoje piętno na jej psychice i 30-letnia wówczas aktorka potrzebowała wielu tygodni, by znów odzyskać wewnętrzną równowagę. – Byłam w stanie fizycznego i emocjonalnego wyczerpania. Gdy wracałam do domu, miałam poczucie przytłoczenia nawet przy najdrobniejszych czynnościach – wspominała wówczas w wywiadzie dla tygodnika „Newsweek”.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Ludzie
Scarlett Johansson ofiarą technologii AI. Wzywa rząd USA do ograniczenia jej użycia
Ludzie
Taylor Swift wygwizdana na Super Bowl. Donald Trump triumfuje: Świat się naprawia
Ludzie
Sandra Bullock obawia się o bezpieczeństwo rodziny. Oszuści internetowi w natarciu
Ludzie
Odeszła Marianne Faithfull. "Kiedy zaczynałam, kobiety były dekoracją"
Ludzie
Andie MacDowell o swoim schorzeniu: Dolegliwości ustąpiły, uważam to za cud!