Nietypowe lokalizacje pokazów mody nie są nowością, a topowi projektanci niejednokrotnie udowadniali, że ich wyobraźnia nie ogranicza się jedynie do stworzenia spektakularnych kolekcji. Francuski projektant Simon Porte-Jacquemus uczcił 10 rocznicę istnienia swojej marki pokazem limitowanej kolekcji zorganizowanym na polu lawendowym w sercu Prowansji. W 2021 roku Marc Jacobs zaprosił wielbicieli swoich projektów do Biblioteki Publicznej w Nowym Jorku, w której modele prezentowali spektakularne stroje, przechadzając się główną alejką między stołami dla czytelników oraz regałami z książkami, przy lekko przytłumionym świetle bibliotecznych lamp.
Pokaz mody na pustyni również miał już miejsce w przeszłości: Pierre Cardin w 2007 roku wybrał taką lokalizację na zaprezentowanie światu swojej kolekcji wiosna/lato 2008. Jednak o ile wydarzenie na terenie chińskiej pustyni Dunhuang miało charakter mistyczny, a biorące w nim udział modelki wystąpiły w śnieżnobiałych kreacjach, o tyle pokaz w Chile miał zupełnie inny charakter. O ubraniach modeli można powiedzieć wiele, ale na pewno nie to, że miały jednolitą kolorystykę. Skąd pomysł na niebanalną lokalizację i jaka idea przyświecała organizatorom show?
Kolekcje z wysypiska
Stylizacje modeli uczestniczących w pokazie na chilijskiej pustyni zostały skompletowane spośród dostępnych na wysypisku ubrań, pochodzących z odległych lokalizacji, takich jak Stany Zjednoczone, Korea Południowa czy Wielka Brytania. Każdego roku trafiają tutaj tony zużytej odzieży, a powstające w ten sposób stosy tekstyliów widoczne są z Kosmosu, co już w ubiegłym roku potwierdzili obserwatorzy SkyFi, mający na celu udostępnianie internautom najbardziej zaskakujących ujęć Ziemi obrazujących szkodliwe dla niej zjawiska.
Wśród znalezisk można natrafić na ubrania z oryginalnymi metkami. Jak podaje „The Guardian”, Chile jest trzecim co do wielkości importerem używanej odzieży na świecie – tuż za Stanami Zjednoczonymi i Indiami zajmującymi kolejno pierwszą i drugą pozycję. Jednak tylko niewielki procent ubrań trafiających do tego kraju regularnie przeznacza się na sprzedaż. Znaczna część – co najmniej 39.000 ton rocznie – ląduje na nielegalnym wysypisku Atacama.