W trakcie wizyty w programie „Graham Norton Show” w październiku minionego roku, Saoirse Ronan zaskoczyła zgromadzonych gości i gospodarza show krótkim, ale trafnym komentarzem na temat bezpieczeństwa kobiet samotnie przemieszczających się po ulicach miast. Zaproszeni do rozmowy aktorzy Paul Mescal, Eddie Redmayne i Denzel Washington, wymieniali dowcipy na temat podstawowych zasad samoobrony, polegających między innymi na użyciu telefonu w celu wymierzenia ciosu przeciwnikowi lub wykonania połączenia alarmowego w sytuacji zagrożenia. Panowie w żartobliwym tonie wypowiadali się na temat możliwości skorzystania z telefonu w chwili ataku, inicjując hipotetyczną rozmowę, jaka mogłaby się rozegrać w podobnych okolicznościach. – Proszę poczekać, muszę zadzwonić – symulowali dialog z napastnikiem, na co jedyna w gronie zaproszonych gości aktorka zareagowała naturalnym stwierdzeniem, że właśnie o tym każda kobieta musi myśleć nieustannie, samodzielnie przemierzając ulice miast. – Dziewczyny myślą o tym bez przerwy. Mam rację, drogie panie? – zwróciła się do obecnych na widowni reprezentantek płci żeńskiej.
Komentarz irlandzkiej aktorki sprowokował liczne dyskusje na temat bezpieczeństwa kobiet, które w drodze do domu lub pracy pełne obaw pokonują wyznaczoną trasę, niejednokrotnie analizując możliwości szybkiej reakcji na ewentualną napaść, gdy tylko zajdzie taka potrzeba.
Świadomość zagrożeń czyhających na swoje rówieśniczki, samodzielnie wracające z zajęć do akademików czy mieszkań, sprowokowała byłą już studentkę Uniwersytetu w Bath do opracowania nowoczesnej aplikacji, która ma w sposób automatyczny reagować na pojawiające się niebezpieczeństwo i alarmować o nim odbiorców uprzednio wskazanych przez daną osobę. Jakie inne funkcjonalności ma aplikacja Epowar i co odróżnia ją od narządzi dostępnych wcześniej na rynku?
E-J Roodt: uruchomiony alarm został całkowicie zignorowany
– Wiele moich koleżanek doświadczało niebezpiecznych sytuacji, samotnie wracając do domu z zajęć. Gdy byłam na studiach, takie zdarzenia miały miejsce bardzo często – wyjaśnia E-J Roodt w rozmowie z „The Times”. W trosce o bezpieczeństwo 21-letniej wówczas studentki, jej mama poprosiła ją o zainstalowanie popularnej aplikacji używanej przez kobiety w sytuacjach zagrożenia. Dziewczyna przez przypadek uruchomiła aplikację, wracając wieczorem do domu. Choć pomoc nie była jej wówczas potrzebna, przypadkowe użycie popularnego wśród jej rówieśniczek połączenia alarmowego pozwoliło odkryć jego braki. – Nie mogłam znaleźć żadnego przycisku do wyłączenia aplikacji. Co więcej, uruchomiony przez kilka minut alarm został całkowicie zignorowany przez potencjalnych odbiorców. Nie było żadnej reakcji. Wtedy uświadomiłam sobie, że gdybym rzeczywiście potrzebowała pomocy, dostępna na moim telefonie aplikacja nie spełniłaby swojej funkcji – wspomina E-J Roodt w cytowanej rozmowie.