„Matki Pingwinów” są na pierwszym miejscu zestawienia TOP 10 Netflixa. Czy spodziewała się pani takiej popularności serialu?
Robiąc ten serial przede wszystkich marzyliśmy o tym, żeby odczarować trudne tematy i przedstawić często marginalizowany świat rodziców dzieci atypowych i z niepełnosprawnościami w taki sposób, by każdy widz mógł się na niego otworzyć i się w nim odnaleźć. To, jak gorące i entuzjastyczne reakcje budzi w widzach, którzy głośno i otwarcie dzielą się swoimi wrażeniami, jest niesamowite. Obserwujemy wielkie poruszenie na forach i stronach internetowych, otrzymujemy też prywatne wiadomości, smsy i maile. Całą ekipą czujemy szczęście, spełnienie i przede wszystkim wdzięczność.
Jakimi historiami dzielą się z panią widzowie po obejrzeniu serialu?
Piszą do mnie mamy dzieci z niepełnosprawnościami, które opowiadają mi, że odnajdują siebie w historiach bohaterów. Mają wreszcie swoją reprezentację, a wcześniej czuły się niedocenione, niewidzialne.
Piszą też kobiety, które odnajdują w serialu swoje rozmowy z mężami i relacje z rodzinami – które nie akceptują ich dzieci. Liczą, że bliscy obejrzą ten serial i coś się zmieni. Czytam wiadomości od rodziców, również ojców, którzy widzą siebie w postaci zmęczonego Jerzego Lejmana i zwierzają się, że “jedyny sport jaki uprawiają to bieganie za dzieckiem”.