Prezes Fundacji OnkoCafe – Razem Lepiej: Natychmiast zmieniłabym jedną rzecz w leczeniu raka piersi

Wyobraźmy sobie taką sytuację: kobieta w czwartek wieczorem wyczuwa guzek, w piątek rano dzwoni do poradni, w poniedziałek ma wszystkie badania, a we wtorek – wynik. Taki system nie tylko ratuje życie, ale też zmniejsza koszmar niepewności – mówi Anna Kupiecka.

Publikacja: 21.05.2025 12:51

Anna Kupiecka: Naszym celem jest być jak najbliżej pacjentek – nie tylko w teorii, ale w codziennym

Anna Kupiecka: Naszym celem jest być jak najbliżej pacjentek – nie tylko w teorii, ale w codziennym życiu.

Foto: Archiwum prywatne

Czy profilaktyka i wczesne wykrywanie raka piersi to wciąż problematyczny temat w Polsce?

Anna Kupiecka: Zdecydowanie tak, choć widzę też pozytywne zmiany. Coraz częściej dzwonią do mnie kobiety, które są przerażone tym, że wykryto u nich raka. Kiedy pytam o szczegóły, okazuje się, że guz ma zaledwie 6 milimetrów. To jest właśnie sedno wczesnego wykrywania – złapać nowotwór, zanim urośnie do centymetra. Te kobiety mają niemal 100 proc. szans na pełne wyleczenie. To dla najlepszy scenariusz – właśnie po to są kampanie edukacyjne, właśnie dlatego warto mówić o profilaktyce. Takie diagnozy to dowód na to, że coś się zmienia – kobiety częściej się badają, szybciej reagują, i dzięki temu mają większe szanse na wyleczenie.

Ale obok tego optymizmu mam w sobie też złość i poczucie niesprawiedliwości. Bo kilka dni temu odbyłam bardzo trudną rozmowę z pacjentką, której guz wyszedł już przez skórę, całkowicie zniszczył pierś. Leczenie, które jej zaproponowano, ma jedynie charakter podtrzymujący – nikt już nie mówi o wyleczeniu, bo na to jest za późno. A pierwsze zmiany wyczuła pięć lat temu. Pięć lat straconego czasu, gdy można było działać. I to jest ta druga strona medalu – wciąż zbyt wiele kobiet otrzymuje diagnozę późno, bo albo się bały, albo nikt ich nie wysłuchał, albo system zawiódł. Dlatego temat wciąż jest aktualny i wymaga uwagi.

Pani również chorowała w przeszłości na nowotwór piersi. Czy jeśli choroba by się nie pojawiła, też zajęłaby się pani działaniami na rzecz jej wczesnego wykrywania?

Prawdę mówiąc: nie. W mojej rodzinie temat nowotworów praktycznie nie istniał. Nikt nie chorował albo o tym się po prostu nie mówiło. Kiedy ja zachorowałam, byliśmy kompletnie zagubieni. Cała rodzina poruszała się po omacku, nikt nie wiedział, co robić, jak rozmawiać, gdzie szukać informacji. To doświadczenie było bardzo trudne, ale też zmieniające. Przed diagnozą byłam odporna na wszelkie kampanie edukacyjne. Miałam wrażenie, że to mnie nie dotyczy – że jestem za młoda, że rak piersi to problem kobiet dużo starszych. To było klasyczne wyparcie podszyte strachem i ignorancją. Dopiero gdy sama przeszłam przez chorobę, zrozumiałam, jak bardzo brakuje miejsca, w którym kobieta w szoku po diagnozie znajdzie zarówno profesjonalne wsparcie, jak i zwykłe ludzkie zrozumienie. I właśnie to staramy się stworzyć w fundacji.

Czytaj więcej

Kobiety z różnych krajów "różnie chorują" na raka piersi. Wiedza o tym jest ważna

Na czym konkretnie polega działalność Fundacji OnkoCafe i Różowych Patroli?

Działamy bardzo praktycznie. Naszym celem jest być jak najbliżej pacjentek – nie tylko w teorii, ale w codziennym życiu. Organizujemy warsztaty, grupy wsparcia, różnego rodzaju zajęcia od jogi po dramaterapię oraz spotkania ze specjalistami – psychoonkologami, fizjoterapeutami, dietetykami. Jesteśmy obecne na każdym etapie choroby – od momentu diagnozy, przez leczenie, aż po powrót do „normalnego” życia. Pomagamy oswoić lęk, zrozumieć system, odnaleźć się w procedurach.

Różowy Patrol to z kolei nasz sposób na docieranie do kobiet tam, gdzie one są – w ich miejscach pracy, w lokalnych społecznościach, domach kultury, na festynach. To zdrowe kobiety rozmawiające z innymi zdrowymi kobietami – bez barier, bez lęku, bez medycznego języka – o esencji profilaktyki. Dające praktyczne narzędzia w postaci prawidłowego samobadania piersi – tego się trzeba po prostu nauczyć, by robić je właściwie. Taki kontakt ma ogromną moc – nie raz widziałam, jak jedno takie spotkanie potrafi zmienić postawę wobec badań i profilaktyki.

Co uznaje pani za największy sukces swoich działań?

Dla mnie największym sukcesem nie są pojedyncze akcje czy kampanie medialne, tylko fakt, że po tylu latach nadal tu jestem. Że się nie poddałam. Że mimo zmęczenia, frustracji i często walki z systemem — nadal wierzę, że to ma sens. Prowadzenie fundacji to praca na pełny etat, plus cała reszta – odpowiedzialność, ludzie, pacjentki, ich historie i emocje. Ale ta praca daje mi ogromną satysfakcję, nie wyobrażam sobie robić czegoś innego. Chyba że spełni się moje marzenie i polska onkologia będzie tak doskonała, że organizacje jak nasza staną się zbędne. Ale na razie jesteśmy i działamy. A konkretnie? Każda kobieta, która po naszym spotkaniu poszła na badania, każda historia wczesnego wykrycia – to są te małe wielkie sukcesy, które dają siłę.

Jaki najważniejszy cel stawia pani przed sobą w tej chwili – jako prezes Fundacji?

Nie mam potrzeby być postrzegana jako „ambitna liderka”. Mam raczej potrzebę skuteczności i wytrwałości. Chcę po prostu działać tam, gdzie są luki – szukać tematów, które są pomijane, grup, które nie mają głosu, problemów, które nie mają jeszcze systemowego rozwiązania. Przykład? Rak trzonu macicy – przez lata temat zupełnie pomijany. Dziś pojawiają się nowe terapie, nowe technologie, zmiany organizacyjne. Mój cel jest prosty: nie przegapić momentu, gdy będziemy potrzebne w nowy sposób. Onkologia się zmienia – pojawiają się nowe terapie, technologie, podejście do pacjenta. Naszą rolą jest być na bieżąco, towarzyszyć tym zmianom i sprawiać, by pacjentki miały do nich realny dostęp.

Czy dostrzega pani takie obszary związane z profilaktyką, diagnostyką i leczeniem raka piersi w Polsce, które można uznać za optymistyczne?

Widzę trzy wyraźne powody do nadziei. Po pierwsze: młode pokolenie. Dzisiejsze dwudziestolatki traktują badania profilaktyczne jak coś zupełnie naturalnego, jak wizytę u dentysty. To rewolucja! Po drugie – dostępność. Mammobusy docierają w najdalsze zakątki Polski, w dużych miastach można zrobić badania niemal od ręki. I po trzecie – otwartość. Kiedyś nikt nie mówił głośno o psychoonkologii, a dziś to standard. Pacjentki nie boją się prosić o pomoc psychologiczną. To ogromny postęp. Oczywiście, wciąż jest mnóstwo do zrobienia, ale kierunek zmian jest dobry.

Czytaj więcej

Nie chodzi o kliniki wyłożone marmurami. Profesor Agnieszka Kołacińska-Wow o tym, co liczy się w leczeniu raka piersi

Co pani zdaniem najskuteczniej zachęca kobiety do samobadania piersi?

Z naszego doświadczenia wynika jednoznacznie, że największą skuteczność mają metody bezpośrednie – prawdziwe, osobiste, osadzone w codziennym życiu. Po pierwsze – działa przykład. Kiedy jedna kobieta w pracy czy w kręgu znajomych opowie, że regularnie bada piersi i dzięki temu wcześnie wykryła zmianę, to taka historia ma ogromną siłę rażenia. Żaden plakat czy kampania w internecie nie zrobią tyle, co autentyczne, osobiste świadectwo. Po drugie – prostota. Pokazujemy, że samobadanie nie jest skomplikowaną procedurą medyczną, tylko zwykłym gestem troski o siebie. To może być część zwykłej rutyny – coś, co robimy dla własnego spokoju i zdrowia.

Co więcej, skuteczność działań bezpośrednich potwierdzają też dane. Aż 70 proc. kobiet, które otrzymały indywidualne zaproszenie na mammografię, rzeczywiście zgłosiło się na badanie. To pokazuje, że spersonalizowany, osobisty kontakt – czy to poprzez rozmowę z lekarzem POZ czy medycyny pracy, czy elektroniczne zaproszenie z IKP – naprawdę działa. Jeśli chcemy zwiększyć liczbę kobiet objętych profilaktyką, musimy stawiać właśnie na skuteczną komunikację.

Nad czym by się pani pochyliła, gdyby mogła natychmiast wprowadzić jedną zmianę do polskiego systemu wykrywania i leczenia raka piersi u kobiet?

Diagnostyka jednodniowa. Jeśli kobieta wyczuje zmianę, powinna w ciągu maksymalnie 5 dni roboczych mieć dostęp do wszystkich podstawowych badań – USG, mammografii, konsultacji. Bez kolejek, bez biegania między przychodniami. To się już dzieje w niektórych ośrodkach i widzimy, jak świetnie to działa. Wyobraźmy sobie taką sytuację: kobieta w czwartek wieczorem wyczuwa guzek, w piątek rano dzwoni do poradni, w poniedziałek ma wszystkie badania, a we wtorek – wynik. Taki system nie tylko ratuje życie, ale też zmniejsza koszmar niepewności. I to jest możliwe – wymaga tylko dobrej organizacji i woli po stronie resortu zdrowia.

Anna Kupiecka

Założycielka, fundatorka i prezeska Fundacji OnkoCafe – Razem Lepiej, działającej od 2014 roku. Fundacja powstała jako kontynuacja nieformalnej grupy wsparcia „Fakraczki”, którą założyła w 2012 roku na Facebooku, po własnych doświadczeniach z chorobą nowotworową – w 2010 roku zdiagnozowano u niej raka piersi. Celem Fundacji jest wsparcie pacjentów onkologicznych i promowanie edukacji zdrowotnej. Anna Kupiecka pełni także funkcję wiceprezesa Ogólnopolskiej Federacji Onkologicznej, jest członkiem Rady Pacjentów przy Rzeczniku Praw Pacjenta oraz zasiada w Radzie Programowej Akademii Rozwoju Organizacji Pacjentów PACJENCI.PRO. 

Czy profilaktyka i wczesne wykrywanie raka piersi to wciąż problematyczny temat w Polsce?

Anna Kupiecka: Zdecydowanie tak, choć widzę też pozytywne zmiany. Coraz częściej dzwonią do mnie kobiety, które są przerażone tym, że wykryto u nich raka. Kiedy pytam o szczegóły, okazuje się, że guz ma zaledwie 6 milimetrów. To jest właśnie sedno wczesnego wykrywania – złapać nowotwór, zanim urośnie do centymetra. Te kobiety mają niemal 100 proc. szans na pełne wyleczenie. To dla najlepszy scenariusz – właśnie po to są kampanie edukacyjne, właśnie dlatego warto mówić o profilaktyce. Takie diagnozy to dowód na to, że coś się zmienia – kobiety częściej się badają, szybciej reagują, i dzięki temu mają większe szanse na wyleczenie.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wywiad
Europejski Dzień Morza. „Fiord Hornsund stanie się niedługo cieśniną”
Wywiad
Polka najmłodszą członkinią NATO Youth Advisory Board. „Marzę, by zostać prezydentką Polski"
CUDZOZIEMKA W RP
Kazaszka w Polsce: Walecznością Polaków chętnie obdarowałabym Rosjan
PODCAST "POWIEDZ TO KOBIECIE"
Magdalena Lamparska: Mój sernik uratował egzamin u profesora Jana Englerta
Wywiad
Grażyna Wolszczak: Prowadzenie teatru jest jak macierzyństwo - męka i cud w jednym