– Ja postrzegam empatię jako coś naturalnego, z czym przychodzimy na świat, czyli taki dostęp do naszej emocjonalności – mówi Justyna Dermont-Owsińska. Gościni podkreśla, że choć rodzimy się z umiejętnością współodczuwania, to proces wychowania, edukacji i społecznych wzorców często zaciemnia nam dostęp do tego zasobu. – Często boimy się tej emocjonalności dzieci. Nie mamy jako dorośli może takiej pojemności w sobie, żeby zobaczyć w tym wartość – dodaje.
Empatia a cyfrowa codzienność
Dzisiejszy świat nie ułatwia pielęgnowania uważności na innych. – Ten widok ludzi wpatrzonych w ekran, którzy nie patrzą, kto wsiada, nie ma żadnych spontanicznych interakcji, to jest chyba jeszcze trudniejsze, żeby w ogóle zauważyć tą drugą osobę, a co dopiero okazać jej empatię – zauważa prowadząca.
Dermot-Owsińska tłumaczy: – To, czego doświadczamy teraz, tego pędu i tego, że ten cyfrowy świat też jakoś jest atrakcyjny dla nas, może mieć wpływ na to, że w zewnętrznym świecie nie dostrzegamy szansy na połączenie z drugim człowiekiem.
Czytaj więcej
Oby nauczyciel edukacji zdrowotnej sam się nie czerwienił, gdy będzie z dziećmi w VI klasie omawi...