Czy Polacy podobnie jak Amerykanie „przytulają się do pracy” i niechętnie ją zmieniają?
Pamiętam 2008 r. i załamanie rynku pracy, będące konsekwencją finansowego tąpnięcia, które wstrząsnęło Ameryką i całym zachodnim światem. Wiele osób z dnia na dzień straciło zatrudnienie i długo szukało nowego zajęcia. Gdy sytuacja się nieco uspokoiła, pojawił się trend, aby pracę zmieniać co dwa, trzy lata. Następnie przyszła pandemia i znowu wywróciła porządek na świecie, uruchomiając różnego rodzaju lęki społeczne i poczucie niepewności – także na rynku pracy. Zaczęliśmy obserwować zjawisko, które nazwaliśmy job hoppingiem, czyli regularną zmianą pracy, czasem nawet co kilkanaście miesięcy.
Kandydaci z większą łatwością rezygnowali z zatrudnienia, które im nie odpowiadało, nie martwiąc się o swoją zawodową przyszłość. Nie brakowało sytuacji, w których pracownik odchodził z pracy nawet wtedy, gdy nie miał jeszcze kolejnej. Pewność, że za kilka tygodni uda się znaleźć inną, lepszą była dość powszechna.
Od połowy ubiegłego roku rynek pracy uspokoił się i kandydaci są mniej zainteresowani zmianą pracy. Nie wiem, czy to zjawisko można nazwać job huggingiem, ale kandydaci mniej chętnie biorą udział w procesach rekrutacyjnych.
Czy dostrzega pani w tym trendzie wpływ sytuacji geopolitycznej? Czy na decyzje dotyczące kariery mogą wpływać lęk i obawy związane z wojną?
Na co dzień nie odczuwamy już tak wyraźnie tych obaw. Wydaje się, że w pewnym stopniu się do tego przyzwyczailiśmy, a ten temat rzadko jest poruszany podczas rekrutacji. Kandydaci znacznie częściej mówią o prozaicznych kwestiach: lęku przed utratą pracy oraz niepewności związanej z tym, czy szybko znajdą nowe zatrudnienie. W pierwszej kolejności myślą o zabezpieczeniu swoich podstawowych potrzeb.
Jeśli chodzi o sytuację geopolityczną, to temat stracił na znaczeniu również podczas rozmów z inwestorami. Pojawia się natomiast argument rosnących kosztów. Trzeba pamiętać, że Polska staje się coraz droższym krajem, co wpływa na naszą konkurencyjność. W innych krajach zlokalizowanych bardziej na Wschód, na przykład w Indiach, można ponieść niższe koszty pracy. W rezultacie do Polski trafia coraz mniej inwestycji nastawionych na oszczędności. Jednocześnie wciąż pracujemy na renomę destynacji inwestycyjnej dla najbardziej zaawansowanych kompetencyjnie i technologicznie projektów. Wpływa to na dostępne miejsca pracy w Polsce i przyczynia się do wydłużenia czasu niezbędnego do znalezienia zatrudnienia.