Zaangażowana, sprawcza, silna. Zdeterminowana społeczniczka, aktywistka i doświadczona, kompetentna osoba – taka jest Katarzyna Kuczyńska-Budka nie tylko w opinii minister edukacji Barbary Nowackiej, ale przede wszystkim w przekonaniu gliwiczan i gliwiczanek. Dla wielu stanowi symbol wszechstronności i mocy kobiet, które nie boją się stawiać czoła wyzwaniom. Jerzy Buzek – były premier, przewodniczący PE i zarazem gliwiczanin z przekonaniem wspierał w czasie kampanii Kuczyńską-Budkę. Po pierwsze dlatego, że dobrze by było, gdyby prezydentem była kobieta, „bo teraz to jest czas kobiet z doświadczeniem samorządowym, z zacięciem biznesowym, znających się na przedsiębiorczości” – deklarował.
Pierwsze spacery, pierwszy azyl
„Kocham życie, lubię ludzi” – zawiadamia na swoim Instagramie 53-letnia Katarzyna Kuczyńska-Budka, ale nie ulega też wątpliwości, że i ją lubią ludzie. Kiedy w 2018 roku startowała w wyborach na radną, otrzymała najwyższą liczbę głosów spośród kandydatów Platformy Obywatelskiej.
Gliwice traktuje jako najważniejsze miejsce w swoim życiu. Tu się urodziła 2 marca 1971 roku, tu od lat angażuje się w sprawy lokalnej społeczności i w lokalną politykę. - Gliwice są osią mojego życia – informuje na swojej stronie internetowej, z przyjemnością podkreślając swoje związki z tym miastem. Wspomina ukochane miejsca, począwszy od pierwszych pierwszych spacerów, na które, jako niemowlę, była wożona w wózku po Parku Chopina. Z pieczołowitą drobiazgowością wymienia inne ważne dla siebie punkty na mapie miasta: pierwsze kroki stawiała na Gierymskiego, pierwszy żłobek był przy Bohaterów Getta, a przedszkole na Studziennej. „W ogródku na rogu Tarnogórskiej i Gierymskiego miałam swój pierwszy azyl: zbudowaną przez dziadka piaskownicę pośród drzew i krzaków truskawek. Razem z tatą odwiedzałam bibliotekę na Millenium, gdzie przekonywałam panie, bym mogła sięgać do zbiorów przeznaczonych dla starszych dzieci — te dla rówieśników pochłaniałam bez wytchnienia” – wspomina. Mając 7 lat, w sklepie papierniczym przy Bohaterów Getta kupuje pierwsze przybory do szkoły, ale też poznaje radość płynącą z drobnych dziecięcych przyjemności i sztukę budowania przyjaźni. Rzec można — to wszystko są fundamenty dla jej późniejszych działań.
Czytaj więcej
Agata Wojda przyznaje, że była łobuziarą. To jej nie przeszkodziło, a może nawet pomogło wygrać wybory. Została prezydentką Kielc, pierwszą w historii miasta. „Podczas kampanii często słyszałam, że mieszkańcy nie są gotowi, by ten urząd sprawowała kobieta. A właśnie, że są!”, powiedziała po ogłoszeniu wyników.
Tu są moi przyjaciele
Wybiera V Liceum Ogólnokształcące przy ulicy Górnych Wałów 29, znajdujące się blisko kina Bajka i Gwarka, co też będzie miało swoje znaczenie. Doświadczenia związane z nauką w szkole średniej i rozwijaniem swoich pasji ocenia krótkim zdaniem: „To dobre cztery lata". Zainspirowana przez swoją polonistkę – profesor Jarosz, wybiera studia – filologię polską na Uniwersytecie Śląskim, ale i wtedy nie opuszcza Gliwic – dojeżdża do Katowic i wraca na Zwycięstwa, do mieszkania babci. „Tu są moi przyjaciele i wszystkie ważne sprawy — wtedy i dziś” – podkreśla w swoim życiorysie. Zorganizowana i pracowita, pragnąc niezależności, daje korepetycje, pisze w zabrzańskiej gazecie i dorabia w punkcie Lotto. W 1996 roku kończy studia i zostaje mamą – na świat przychodzi jej pierwsza córka. Znów bywa na spacerach w Parku Chopina – tym razem wożąc w wózku malutką Michalinę – Misię.