Bała się tego spotkania. Na Przystanku Woodstock 75-letnia Maria Czubaszek stanęła przed kilkutysięczną widownią, gdzie średnia wieku wynosiła 20 lat. Jurek Owsiak powitał ją: „Zdrowaś, Mario”, a ona oznajmiła, że najpierw odpowie na pytania, których pewnie nikt nie ośmieli się jej zadać. „Czy byłam kiedyś młoda? Dawno temu byłam, świadków nie ma, bo wszyscy wymarli. Jakiś hejter napisał, że jestem tak stara, że pewnie wiszę pięć złotych Mojżeszowi. Myślę, że już wtedy zarabiałam, byłam uczciwa i mu te pięć złotych oddałam. Drugie pytanie: czy byłam kiedyś ładna? Niestety nie, urodę miałam zawsze nienachalną, z wiekiem to się pogłębia”. Młodzi ludzie żywiołowo reagowali na jej opowieść, pełną dygresji, za co przeprosiła: „musicie wiedzieć, że starsze panie nie trzymają czasem… nie to, co myślicie… nie trzymają czasem tematu”. Pożegnali ją owacją na stojąco. Jak wszyscy, docenili jej błyskotliwość i wielki dystans do siebie.
Stara, ale jara
Twierdziła, że ma jedną zaletę - nie traktuje siebie poważnie: „Nie jestem artystką, tylko autorką rozrywkową i nic innego, oprócz pisania głupot, robić nie potrafię. Bo jedno, co warto, to uśmiać się warto”. Piotr Jasek, który pisał z nią scenariusze do serialu „BrzydUla” ułożył rymowankę: „Ona zamiast się chwalić, woli wyjść i zapalić”. Jej nałóg był legendarny. W 2011 r. otrzymała Złoty Medal Zasłużony Kulturze Gloria Artis. Po ceremonii minister Bogdan Zdrojewski powiedział, że najwyższy czas wyprowadzić panią Marię do ogródka. Wspominała, że najpierw poczuła się jak własny pies. Po chwili zrozumiała intencje ministra, który pewnie znał jej deklarację, że jeśli nie pali dłużej niż pół godziny, traci kontakt z rozumem: „Mogę o sobie powiedzieć: stara, ale jara – trzy paczki dziennie. Są rzeczy trujące znacznie bardziej, np. politycy, których słowa oczadzają ludzi”. Paliła papierosy mentolowe, więc jej mąż, Wojciech Karolak, mówił o niej: zielone płuca Warszawy.
Ślub miłości nie zaszkodzi
Przeżyli z Karolakiem, znakomitym jazzmanem, 40 szczęśliwych lat. Przyjaciele nazywali go Zającem, bo urodził się w chińskim roku Zająca. Byli rówieśnikami, więc ona została Zajączką. Urodziła się trzy tygodnie przed wybuchem wojny, jak zaznaczała: „drugiej światowej, nie pierwszej”. Wyznawała zasadę, że mężczyzn można zmieniać jak rękawiczki, ale mężczyzny zmienić nie można: „Z drania nie zrobisz anioła, z mięczaka twardziela. Mężczyzna jest, jaki jest i nie ma co przy nim majstrować. W przeciwnym razie prędzej czy później sprawa musi się rypnąć. Gdybyśmy z Karolakiem się nie kochali, tobyśmy się pozabijali. Ale nie wychowujemy siebie nawzajem, nie wchodzimy sobie na głowę. On nie katuje mnie swoją muzyką, ja jego moimi tekstami”. Napisali jednak razem kilka piosenek, m.in. „Wyszłam za mąż, zaraz wracam” i „Miłość jest jak niedziela”. Na początku znajomości próbowała mu coś gotować, on komentował: „to jest fajne, bo do niczego nie podobne”. W ich domu jadło się więc wyłącznie parówki, ale za to w trzech wersjach: surowe, z wody lub opiekane nad palnikiem. Nie zamierzała drugi raz wychodzić za mąż, chciał tego Karolak: „Po kilku latach się zgodziłam, żeby już tylko przestał o tym gadać. Uznałam, że prawdziwej miłości nie zaszkodzi nawet ślub”.
Czytaj więcej
85-letnia artystka przegrała walkę z długą i ciężką chorobą nowotworową. 13 grudnia odeszła w warszawskim Szpitalu Wolskim.
Wysoki blondyn Janusz Gajos
Jej pierwszym mężem był kolega ze studiów dziennikarskich, Wiesław Czubaszek. „Gdybym miała intuicję, toby mi podpowiedziała, że skoro przed ślubem nie był w moim typie, to i po ślubie nie będzie. Zostało mi po nim tylko to durne nazwisko”, wspominała. Również na studiach zaczęła pracę w radiu, w biurze reklamy. Wymyślała hasła typu: „Najlepsza do prania jest pralka Frania” i dziwiła się, po co to robi, skoro innych pralek w sklepach nie było, a i kupno Frani graniczyło z cudem. Potem przeszła do „Trójki”, gdzie dla ITR – Ilustrowanego Tygodnika Rozrywkowego tworzyła skecze i słuchowiska. Poznała tam m.in. Jacka Janczarskiego i Jonasza Koftę. Z pierwszym przez jakiś czas była związana prywatnie, drugi napisał o niej wiersz, z pointą: „Każdy szczyt ma swój Czubaszek”.