Historia Manette Baillie to nie tylko opowieść o jednym spektakularnym skoku. To także historia kobiety, która nigdy nie pozwoliła, by wiek ją ograniczał. Już swoje setne urodziny postanowiła świętować w wyjątkowy sposób – przemierzając tor Silverstone w Ferrari z prędkością 130 mil czyli 209 kilometrów na godzinę. Ta decyzja świadczy o jej niegasnącej pasji do adrenaliny, która towarzyszyła jej przez całe życie, a której wielu mogłoby jej pozazdrościć.
Mannete Baillie – adrenalina to jej napęd
Skąd wzięła się ta niesamowita energia? Baillie sama nie potrafi tego wyjaśnić. W rozmowie z BBC Radio Suffolk przyznała, że nie wie, skąd u niej takie zamiłowanie do ryzyka. Jej życie było pełne wyzwań i przygód, a ona sama zawsze była gotowa stawić im czoła. Co więcej, Baillie ma świadomość swojego wyjątkowego zdrowia i kondycji, co w jej wieku jest czymś niezwykłym. „Mam tyle szczęścia będąc zdrową i sprawną, że muszę coś z tym zrobić, to tyle. Nie mogę tego po prostu zmarnować, inni ludzie walczą z zapaleniem stawów, a ja nie” – mówiła, podkreślając, jak istotne jest dla niej, by maksymalnie wykorzystać swoje możliwości.
Inspiracją do podjęcia decyzji o skoku spadochronowym była historia ojca znajomej, którą Manette usłyszała jakiś czas temu. Ów mężczyzna, mający 85 lat, postanowił spróbować swoich sił w skokach spadochronowych. Gdy tylko wylądował, od razu chciał skoczyć ponownie. To właśnie ten entuzjazm i odwaga skłoniły Manette do myśli: „Jeśli 85-letni mężczyzna może to zrobić, to ja też”.
Dla wielu skok z samolotu wydaje się czymś nieosiągalnym, wręcz przerażającym. Jednak dla Manette Baillie był to sposób na pokonanie kolejnej granicy, zarówno fizycznej, jak i psychicznej. Pomimo że Manette była żoną spadochroniarza i służyła w Women’s Royal Naval Service podczas II wojny światowej, nigdy wcześniej nie rozważała skoku spadochronowego. Można by pomyśleć, że taka decyzja powinna przyść jej do głowy już wcześniej, zwłaszcza biorąc pod uwagę jej bliski związek z siłami zbrojnymi i lotnictwem. A jednak, to właśnie teraz, mając 102 lata, postanowiła podjąć to wyzwanie, które okazało się jednym z najważniejszych momentów jej życia.