„Skazani na Shawshank” czy „Slumdog. Milioner z ulicy” – filmy, które zyskały uznanie widzów na świecie i na stałe wpisały się w historię kinematografii, o mały włos nie zostałyby ukończone, gdyby nie upór producentów czy wsparcie finansowe zaoferowane przez hojnych inwestorów pokładających wiarę w powstające w trudnych warunkach dzieła. Sfinalizowanie adaptacji opowiadania Stephena Kinga na temat bankiera oskarżonego o podwójne morderstwo i odsiadującego wyrok w tytułowym więzieniu Shawshank stanęło pod znakiem zapytania za sprawą ograniczonego budżetu i wyzwań związanych ze znalezieniem odtwórcy głównej roli. Wybrani kandydaci – Tom Hanks i Kevin Costner – odmówili udziału w produkcji ze względu na inne zobowiązania zawodowe na planie odpowiednio „Forresta Gumpa” i „Wodnego świata”. Choć mało znany wówczas aktor, Tim Robbins, przyjął propozycję bez wahania, wytwórnia filmowa wyrażała wątpliwości co do potencjału dzieła, braku gwiazdorskiej obsady i wolnego tempa rozwoju akcji. Gotowi porzucić projekt w trakcie jego mozolnego powstawania, ugięli się pod naciskiem ambitnego reżysera i scenarzysty Franka Darabonta, który za symboliczną kwotę odkupił od Stephena Kinga prawa do jego opowiadania. Decyzja o sfinalizowaniu dramatu „Skazani na Shawshank” okazała się słuszna, a film ponad 30 lat od daty premiery utrzymuje się w ścisłej czołówce rankingów najlepszych produkcji wszech czasów.