Perfekcyjne stylizacje współgrające z tematyką prowadzonej aukcji, fantazyjna biżuteria, nienaganny makijaż i fryzura niemożliwa do odtworzenia dla pełnych podziwu użytkowników TikToka, z trudem usiłujących zawinąć włosy na czubku głowy w tak wyrafinowany sposób jak robi to Phyllis Kao – to znaki charakterystyczne charyzmatycznej licytatorki, która w domu aukcyjnym Sotheby’s nawiguje proces sprzedaży najbardziej prestiżowych obiektów oferowanych zainteresowanym za kwoty znacznie wyższe niż estymowane.
Wśród dzieł sztuki, które w jej obecności podlegały licytacjom i ostatecznie zyskiwały nowych właścicieli gotowych nabyć wybrany obiekt za wielomilionowe sumy, znalazły się między innymi skrzypce „Joachim-Ma Stradivarius” sprzedane za 11,3 mln dol., należąca do króla Edwarda VII zapalniczka Fabergé w kształcie hipopotama czy witraż Tiffany’ego wyceniany na 4,5 mln dol. i przekazany nowemu właścicielowi za wielokrotność tej kwoty – 12,48 mln dol. Do każdej aukcji przygotowuje się perfekcyjnie, jednak żarty wtrącane między poszczególnymi komunikatami dotyczącymi cen oferowanych produktów, są spontaniczne. Choć na ich wyartykułowanie ma zwykle kilka sekund, niejeden z nich stał się ulubionym powiedzeniem jej fanów. Tych przybywa z każdym kolejnym występem dynamicznej Amerykanki, która mimo swojej spontaniczności, pewnych elementów show nie zmienia nigdy.
Cenna umiejętność Phyllis Kao stała się jej znakiem rozpoznawczym
– Jeśli zamierzasz skupić na sobie uwagę widzów czy słuchaczy przez dłuższy czas, musisz wiedzieć, co jest dla nich interesujące. W dzieciństwie bardzo często występowałam na scenie jako skrzypaczka, więc miałam w tym doświadczenie – wyjaśniała Phyllis Kao w tegorocznej rozmowie dla „The Observer”. Nabyta w młodości umiejętność okazała się przydatna w życiu zawodowym, choć obecne zajęcie w początkowej fazie miało charakter dorywczy. Jako absolwentka Uniwersytetu Columbia, z tytułem magistra historii i sztuki Chin, podjęła tymczasową pracę w jednym z niewielkich kalifornijskich domów aukcyjnych. Za sprawą biegłej znajomości języka mandaryńskiego została zaangażowana do udziału w telefonicznych aukcjach drogocennych dzieł sztuki chińskich artystów. Liczne sukcesy w tej dziedzinie skłoniły ją do kontynuowania zajęcia, które z czasem przekształciło się w pełnoetatową pracę. Na dalszych etapach kariery licytacje odbywały się już przed liczniejszym audytorium, a umiejętność prowadzenia aukcji w dwóch językach płynnie zmienianych w zależności od potrzeby, stała się jej znakiem rozpoznawczym. – Nikt nie prosił mnie, abym prowadziła sprzedaże w ten sposób. Zrobiłam to bardzo naturalnie, a publiczność traktowała to jako mój atut – wspomina.
Równie naturalnie potraktowała pierwszą samodzielnie poprowadzoną aukcję. – W tak młodym wieku jesteś zbyt głupi, by się bać – żartuje w cytowanej rozmowie. Pełna samokrytyki wypowiedź nie oznacza jednak braku merytorycznego przygotowania do zawodu. – Współpracuję ze specjalistami w danej dziedzinie, aby jak najlepiej zrozumieć specyfikę dzieła czy obiektu, a następnie w ciekawy sposób opowiadać o prezentowanych na aukcjach przedmiotach. Nie miałam obszernej wiedzy na temat dinozaurów dopóki nie przystąpiłam do sprzedaży skamieniałości stegozaura sprzed około 161 milionów lat – wyjaśnia, nawiązując do rekordowej transakcji przeprowadzonej w lipcu 2024 r., gdy wspomniany obiekt został sprzedany za 44,6 mln dol.