Na czym polega zjawisko pretty privilege i czy rzeczywiście uroda pomaga w życiu? Wyniki interesujących badań w tym zakresie przedstawia dr Ewa Jarczewska-Gerc, psycholożka społeczna, trenerka biznesu z Uniwersytetu SWPS.
Piękno to ważny komunikat. Ładna cera, zadbane włosy, regularna budowa ciała to atrybuty świadczące o tym, że dana osoba jest zdrowa.
– Z punktu widzenia socjobiologii, która wyjaśnia kierunek ewolucji, główną motywacją człowieka od zawsze było rozpraszanie genów – wyjaśnia dr Jarczewska-Gerc. – Nasze działania, motywacja, aktywności są związane z dążeniem do tego, aby geny przetrwały, a będzie to możliwe wtedy, gdy spotkamy partnerkę, partnera, spłodzimy dziecko i ono przeżyje. Żeby to zrobić, trzeba być zdrowym człowiekiem – podsumowuje.
Rozpoznawanie piękna i brzydoty ma charakter wrodzony
Choć kanony atrakcyjności zmieniają się, to rozpoznawanie piękna i brzydoty ma charakter wrodzony. Potwierdzają to badania z noworodkami: okazuje się, że maluchy reagowały negatywnymi emocjami – lękiem, strachem – na widok zdeformowanych twarzy.
– Czyli prawdopodobnie te wzorce czytania urody są wrodzone – precyzuje dr Jarczewska-Gerc. – Boimy się czegoś, co odstaje od normy — deformacji, zniekształceń. Na bazowym poziomie jest to wrodzone, natomiast w późniejszych etapach życia dochodzi szereg czynników kulturowych, które pozwalają ocenić, co jest atrakcyjne, a co nie – dodaje.