Sytuacja osób, które straciły cały swój dobytek wskutek przetaczającej się przez część Polski powodzi, poruszyła wielu ludzi chcących nieść pomoc. Jak zrobić to odpowiednio, z wyczuciem i tak, by przeznaczone na nią środki były jak najlepiej spożytkowane?
Jak najlepiej pomagać powodzianom?
– Jeśli bezpośrednio zwracamy się do osób mieszkających na zalanych terenach, powinniśmy zapytać, jakiej konkretnej pomocy w danej chwili potrzebują, czy są bezpieczne, czy możemy im pomóc w odbudowaniu poczucia bezpieczeństwa tu i teraz, czyli mają gdzie mieszkać, w co się ubrać, czy mają jedzenie i wodę – mówi Dorota Minta. – Ważne, by przychodząc do nich, nie rozdmuchiwać dodatkowo tragedii. Nie lamentować, że zniszczyło im dom i cały dobytek, nie podkreślać, jak strasznie to wygląda. Najlepiej po prostu przynieść ze sobą wiadro, szmaty i środki czystości i zaoferować pomoc choćby w posprzątaniu kuchni, w której niebawem będzie można przygotować coś do jedzenia radzi ekspertka.
Zdaniem psycholożki ważne jest, by pamiętać, że nie wszyscy na terenach dotkniętych powodzią mają bliskich. Często są to osoby samotne.
Czytaj więcej
Powodzie, które w ostatnich dniach nawiedziły Polskę, zmusiły wiele rodzin do ewakuacji. Niektórzy ludzie, mimo ostrzeżeń, zdecydowali się jednak pozostać w swoich domach. Dlaczego podjęli takie ryzyko? Psychologiczne mechanizmy ich działania wyjaśnia prof. dr hab. Magdalena Żemojtel-Piotrowska.
– W mniejszych społecznościach ludzie wiedzą, który sąsiad czy sąsiadka są samotni. Jeśli chce się działać tam na miejscu, warto iść do pięciu osób w okolicy i zrobić rekonesans. Jak już będzie wiadomo, kto żyje samotnie, można do tego człowieka pójść i szczerze porozmawiać - zapytać, czy jadł w danym dniu coś ciepłego, czy może trzeba mu w czymś pomóc. Dla tych ludzi utrata albo zniszczenie dobytku może jest to dla nich jeszcze bardziej dotkliwe niż dla innych, bo nie mają w swojej perspektywie wielu szans na zmiany – wyjaśnia Dorota Minta.