Niedawno po raz dwunasty odbył się w Warszawie Bal Debiutantów. Jak przełożyła pani tę tradycję, projektując suknie, na język współczesnej mody?
Modą jako taką zbytnio się nie zajmuję. Bardziej interesuje mnie historia i człowiek, który tę modę nosi. Zawsze podchodzę do projektowania właśnie od strony osoby, a nie aktualnych trendów. Zaczęło się od tego, że jakiś czas temu moja ciotka, Jolanta Mycielska, poprosiła mnie, jak i innych projektantów, aby zaprojektować suknie na Bal Debiutantów. Zaprojektowałam dwie suknie. Moje kreacje pojawiały się też na kolejnych balach, ale w pewnym momencie zrodził się pomysł – uważam, że świetny i unikatowy – aby wszystkie suknie powstały spod ręki jednej osoby. I tak rozpoczęła się moja przygoda. Był rok 2012, drugi Bal w Krakowie i zarazem ostatni w tym mieście, bo od tej pory wydarzenie przeniosło się na stałe do Warszawy. Zatem od 2012 roku odpowiadam za wszystkie suknie. Kolejne edycje balów odbywały się w latach 2015, 2017, 2019, 2023, i ostatni, teraz w 2025 roku. To już ponad dekada mojej współpracy z Balem Debiutantów.
Dlaczego debiutantki zawsze tańczą w białych sukniach? Jak pani interpretuje symbolikę tego koloru?
Biel to oczywiście czystość, świeżość, symboliczne wejście w dorosłość. Ale dla mnie ważne było coś jeszcze. Wiedziałam, że dziewczęta występują na scenie, tańczą, więc zaproponowałam cioci Joli Mycielskiej, by wprowadzić pewien porządek w krojach. Chodziło o to, żeby nie powstał wizualny chaos, kiedy jedna jest w sukni niczym księżniczka, inna w zupełnie innym stylu. Dlatego zaprojektowałam dół kreacji identyczny dla wszystkich; dzięki temu podczas tańca suknie układają się w harmonijny rytm. To daje ogromną przyjemność dla oka.
Natomiast każda góra jest inna i dopasowana indywidualnie. Zazwyczaj odbywa się to tak, że dziewczęta przychodzą do mnie i na wzorze z bawełny zaznaczamy dekolt, fason, szczegóły. Jeśli ktoś mieszka za granicą, pracuję ze zdjęciami, ale też rozmawiamy. Lubię dopytać wprost, czego nie lubią w swoim wyglądzie, by móc to sprytnie ukryć. Dzięki temu każda z nich ma suknię o podobnej konstrukcji, ale jednocześnie zupełnie inną w detalu, odpowiadającą jej charakterowi. Nie tworzę ekstrawaganckich kreacji, bo Bal Debiutantów to nie jest pokaz mody. To nie jest moment, by udowodnić, że jest się najmodniej ubraną, tylko by pokazać trochę siebie. Przez dwa tygodnie debiutanci intensywnie ćwiczą, ale w innych strojach. Suknia staje się taką wisienką na torcie – momentem finałowym. Sama próba i przygotowania to przede wszystkim czas, w którym młodzi ludzie poznają się i zaprzyjaźniają.
Czytaj więcej
Bal Debiutantów dowodzi, że młode pokolenie, mimo wychowania w erze internetu, wciąż tęskni za ch...
Czy debiutantki mają wpływ na ostateczny kształt swojej sukni?
Niewielki, choć zawsze staram się uwzględniać ich potrzeby. Jeśli ktoś nie chce pokazywać ramion, nie zaprojektuję mu sukni bez rękawów. Jeśli inna dziewczyna nie lubi eksponować pleców, nie dostanie głębokiego dekoltu z tyłu. Patrzę na ich sylwetki, słucham ich oczekiwań, ale jednocześnie staram się zachować spójność całości. Zazwyczaj są bardzo zadowolone z efektu końcowego.