Rozpoczynałaś karierę jako graficzka. Jak to się stało, że ostatecznie zostałaś kreatorką perfum?
Stina Seger: Zapachy zawsze mnie intrygowały. Odkąd pamiętam, zmysł powonienia był niezwykle istotnym elementem mojego życia. I niekoniecznie chodzi mi o zapachy perfum, ale chociażby o zapachy domów. Powonienie to mój najsilniejszy zmysł, a zapach to pierwsze, co odnotowuję, gdy poznaję nowe miejsca czy osoby. Ale moją karierę rozpoczynałam jako graficzka, przez prawie 10 lat miałam własną agencję graficzną w Szwecji. Tworzyłam też czasopismo poświęcone sztuce i ogrodnictwu — wszystko co robiłam oscylowało wokół tematów związanych grafiką i sztuką. W pewnym momencie jednak postanowiłam opuścić firmę i rozpocząć pracę jako grafik freelancer. Na krótko zatrzymałam się w Kopenhadze i tam poznałam Jana (Jan Vilhelm Ahlgren, założyciel firmy Vilhelm Parfumerie – przyp. red.). I szczerze mówiąc, doświadczyłam miłości od pierwszego wejrzenia!
To był niezwykle ważny moment w moim życiu. Dopiero co kupiłam nowe mieszkanie, nie zdążyłam się jeszcze do niego wprowadzić, więc mieszkałam chwilowo u mamy. Jan przyjechał z Nowego Jorku, ale głównie przebywał w Paryżu. Poznaliśmy się w Kopenhadze i jako że trudno było podjąć decyzję, gdzie zamieszkać, Jan zaproponował, żebym pojechała z nim na rok do Paryża. Zgodziłam się i już tu zostałam.
Pochodzę ze Szwecji i szybko zorientowałam się, że nie jest to kraj skupiony na przemyśle perfumeryjnym. Być może teraz powoli się to zmienia, ale gdy byłam młodsza, w ogóle nie brałam pod uwagę, że mogłabym pracować jako kreatorka perfum. Kiedy więc poznałam Jana, otworzył się przede mną całkiem nowy świat. Szybko zaczęłam pracować z nim jako graficzka. Mamy na koncie wiele wspólnych osiągnięć kreatywnych. To wszystko utwierdziło mnie w przekonaniu, że mogę założyć własną markę i stworzyć firmę perfumeryjną. I rzeczywiście podjęłam ten krok.
Jan był przy tym niezwykle wspierający. Zaopiekował się naszym dzieckiem. Dał mi przestrzeń do rozwinięcia mojej działalności. Kiedy córka zaczęła chodzić do przedszkola, naturalnym krokiem było włączenie Jana w moją działalność jako współwłaściciela. Wykonaliśmy wspólnie wiele projektów. Jan bardzo mnie wspiera pod względem zawodowym, ale i prywatnie. To bardzo istotne, aby mieć takiego partnera, zwłaszcza przy małych dzieciach.