Natalia Kukulska o Annie Jantar: Życie motyla jest bardzo krótkie

W kolejną rocznicę katastrofy lotniczej, w której zginęła Anna Jantar, jej córka Natalia Kukulska opowiada o tym, jak spędza ten dzień i dlaczego pamięć o twórczości jej mamy nadal pozostaje żywa.

Publikacja: 14.03.2024 15:30

14 marca mijają 44 lata od katastrofy lotniczej na Okęciu, w której zginęła 29-letnia Anna Jantar.

14 marca mijają 44 lata od katastrofy lotniczej na Okęciu, w której zginęła 29-letnia Anna Jantar.

Foto: PAP

14 marca mijają 44 lata od katastrofy lotniczej na Okęciu, w której wśród 77 pasażerów i 10 członków załogi zginęła między innymi Anna Jantar. 29-letnia wokalistka, u szczytu swojej popularności, pozostawiła imponujący dorobek muzyczny, po który fani sięgają do dziś. Nad jakością publikacji czuwa jej córka Natalia Kukulska, która w wywiadzie udzielonym serwisowi Kobieta.rp.pl opowiada o tym, co według niej przesądza o niesłabnącej popularności utworów mamy oraz o nieuchwytności życia, trafnie ujętej w rodowym nazwisku Anny Jantar.

W jaki sposób obchodzi pani rocznicę 14 marca?

Może słowo obchodzę nie jest do końca adekwatne. Ona po prostu jest, a ja zawsze o niej pamiętam. Taką tradycją jest moje pojawienie się na cmentarzu, akurat teraz kiedy rozmawiamy, właśnie wracam z cmentarza. Byłam tam sama i zawsze jest to dla mnie moment intymny. Natomiast tak się składa, że w tym roku rzeczywiście jest o czym powiedzieć, ponieważ po wielu latach od nagrania ostatniej płyty mojej mamy, która wyszła tuż przed jej śmiercią, w 1979 roku, i nosiła tytuł „Anna Jantar”, firma MTJ, która przejęła prawa po poprzednim wydawcy i wydała ją w formie cyfrowej. Znajdują się na niej między innymi takie utwory, jak: „Nic nie może wiecznie trwać”, „Tylko mnie poproś do tańca” czy „Wielka Dama”. Ta płyta nigdy wcześniej nie miała swojej wersji cyfrowej i właśnie w tym roku została wydana w takiej formie po raz pierwszy, dosłownie kilka dni temu. Myślę, że dla fanów to jest wspaniała wiadomość. Ludzie szukali tych utworów i mieli je wprawdzie na płycie winylowej i na CD, ale w cyfrze nie były dotychczas dostępne. Zbiegło się to z rocznicą.

Wspaniała wiadomość! Czy zdarzało się, że w przestrzeni publicznej pojawiały się płyty wydawane bez państwa wiedzy?

Tak, było bardzo dużo takich sytuacji. Natomiast ja jestem poniekąd strażniczką pamięci o mamie. Chciałabym, żeby to, co wychodzi, miało dobrą jakość. Zdarzyło mi się zobaczyć płytę z takim, w cudzysłowie, koszmarkiem na okładce i nie chciałabym, aby publikacje poświęcone mamie miały niską jakość, jeśli chodzi o szatę graficzną czy przypadkowy dobór piosenek. Chcę, żeby było to pod moją kontrolą i staram się nie dopuszczać do upubliczniania rzeczy, które w moim mniemaniu są złej jakości. Dużo było też pięknych wydawnictw, a wśród nich chyba najpiękniejszy, czteropłytowy album mamy – „Wielka Dama”, na którym znalazła się olbrzymia liczba utworów. Natomiast ten album się już wyprzedał i można powiedzieć, że teraz jest to biały kruk, bardzo trudno dostępny. Ludzie nadal chętnie sięgają po tę muzykę, wymieniają się pamiątkami.

 Jak pani sądzi, co sprawia, że pamięć o Annie Jantar jest wciąż żywa i mimo iż upływają 44 lata od jej tragicznej śmierci, ludzie nadal wracają do jej muzyki?

Trudno mi powiedzieć. Być może wynika to z faktu, że w tak krótkiej, bo zaledwie 10-letniej karierze zawodowej, moja mama bardzo intensywnie pracowała, nagrywała i zostawiła po sobie duży dorobek. Jak na tych 10 lat – zaczynała karierę w wieku lat 19 –powstało mnóstwo piosenek. Na taką niesłabnącą popularność mogą składać się dwie rzeczy: po pierwsze, moja mama miała naprawdę dobrą intuicję do dobierania sobie piosenek. Miała też wpływ na ich charakter czy kompozycję oraz teksty, bo często współpracowała z osobami bliskimi, chociażby z moim tatą, ale też z innymi ważnymi dla siebie ludźmi. Teksty piosenek w zasadzie opowiadają jej życie. To niesamowite. Od debiutu, czyli od piosenek „Co ja w tobie widziałam”, czy „Najtrudniejszy pierwszy krok”,po wszystkie, które były nagrywane w kolejnych latach, aż po „Pozwolił nam los” czy „Nic nie może wiecznie trwać”- one tworzą historię jej życia, co jest bardzo poruszające. Mama miała w sobie pewien rodzaj prawdy. W piosenkach, w interpretacjach, doborze repertuaru czuje się jej szczerość i to wszystko działa na odbiorców w magiczny sposób. Oczywiście to, że zginęła w młodym wieku, u szczytu popularności, na pewno przyczyniło się do tego, że był to tak wielki szok. Ludzie tym chętniej do niej wracają. Sądzę jednak, że nie tylko tragiczna śmierć sprawia, że ludzie wciąż wracają do jej piosenek. Ale na pewno to wydarzenie podkreśliło jej nieuchwytność. Wspaniałą metaforę stanowi rodowe nazwisko mamy- Szmeterling, co oznacza motyl. Motyl jest czymś pięknym, żywym, niosącym radość, ale i przypominającym ulotność, bo życie motyla jest bardzo krótkie.

Piękne porównanie. Bardzo dziękuję za rozmowę w tym wyjątkowym dla pani dniu.

14 marca mijają 44 lata od katastrofy lotniczej na Okęciu, w której wśród 77 pasażerów i 10 członków załogi zginęła między innymi Anna Jantar. 29-letnia wokalistka, u szczytu swojej popularności, pozostawiła imponujący dorobek muzyczny, po który fani sięgają do dziś. Nad jakością publikacji czuwa jej córka Natalia Kukulska, która w wywiadzie udzielonym serwisowi Kobieta.rp.pl opowiada o tym, co według niej przesądza o niesłabnącej popularności utworów mamy oraz o nieuchwytności życia, trafnie ujętej w rodowym nazwisku Anny Jantar.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wywiad
Paula Wolecka z teamu Igi Świątek o tym, co najważniejsze w budowaniu marki osobistej
Wywiad
Iza Kuna: Romans może trwać i 30 lat
Wywiad
Dr n. med. Justyna Dąbrowska-Bień: Mężczyźni nie chcą przekazywać swojej wiedzy kobietom chirurgom
Wywiad
Maria Deskur: Społeczeństwo, które czyta, jest bardziej stabilne emocjonalnie i psychicznie
Wywiad
Karolina Pilarczyk: Panowie mają problem z przegrywaniem z kobietą w motosportach