Dlaczego Kościół ma problem z Halloween? Teolożka wyjaśnia

Nie demonizujmy Halloween. Gdy do mnie zapukają dziś przebrane dzieci, chętnie dam im cukierki - mówi dr hab. Barbara Strzałkowska, prof. UKSW, od października br. pierwsza w historii kobieta na stanowisku prodziekana Wydziału Teologicznego UKSW.

Publikacja: 31.10.2024 13:15

Dr hab. Barbara Strzałkowska, prof. UKSW: Jeśli naszą polską, europejską tradycją było celebrowanie

Dr hab. Barbara Strzałkowska, prof. UKSW: Jeśli naszą polską, europejską tradycją było celebrowanie Dnia Wszystkich Świętych, to może warto dzieci uczyć nie tylko komercyjnego podążania za komercyjną ofertą świata.

Foto: Archiwum prywatne

Śledząc debatą publiczną na temat Halloween, nietrudno zauważyć, że Kościół katolicki negatywnie odnosi się do obchodzenia tego święta. Dlaczego tak jest?

Dr hab. Barbara Strzałkowska, prof. UKSW: Po pierwsze: to święto nie jest częścią ani polskiej, ani nawet europejskiej tradycji kontynentalnej. Najpierw pojawiło się na Wyspach, potem było w Stanach Zjednoczonych i w Kanadzie. Mówiąc o nim, trzeba zwrócić uwagę przede wszystkim na dwie kwestie. Pierwsza to ewentualne wątki religii okultystycznej, chociaż ja myślę, że stanowią one margines dzisiejszego Halloween – zabawy, w którą włączają się w pierwszej kolejności dzieci. Jestem skłonna powiedzieć, że to w ogóle nie jest święto – w szczególności dla chrześcijanina. Po drugie, raczej traktujemy je jako zabawę i prowadzimy, mam wrażenie, co roku tę samą dyskusję – można celebrować czy nie? Jedni mówią, że tak, bo to wspaniała zabawa dla dzieci, drudzy, że to straszne i okultystyczne. Moim zdaniem ani jedna, ani druga opinia nie jest właściwa. Nie ma sensu straszyć, że obchodzenie Halloween jest wchodzeniem w praktyki okultystyczne. Jeśli traktowane jest jako zabawa - można je potraktować z mądrym dystansem. A w związku z tym, że naszą polską, europejską tradycją było celebrowanie Dnia Wszystkich Świętych, warto dzieci uczyć nie tylko komercyjnego podążania za tym, co oferuje świat, ale pokazywać im, jak przeżywaliśmy te dni, zanim dotarło do nas Halloween. Wtedy unikniemy takich dyskusji, które co roku się powtarzają, a które są nieco poza Kościołem. Zabawy podobne do tych z Halloween już były w przeszłości i nikt nie dopatrywał się w nich antyreligijnego charakteru.

No właśnie: andrzejki czy ostatki nie budzą aż takich kontrowersji jak Halloween.

Możliwe, że wiąże się to z pewną masowością tych praktyk i tym, że dotyczą one głównie młodych ludzi, a starsze pokolenie bardzo by chciało wychowywać młodzież w wartościach, w których samo dorastało. Tymczasem młodym proponuje się coś nowego – barwnego i komercyjnego. Wszędzie dookoła widać czarownice i dynie – ta estetyka jest wręcz narzucana. Myślę, że wywołuje pewien niepokój.

Kiedyś byłam w październiku w szkole i ze zdumieniem zauważyłam, że na korytarzach i w salach wszędzie wiszą pająki, imitacje pajęczyn – ewidentne przygotowanie do Halloween. Natomiast w żadnej sali wykładowej lekcyjnej nie znalazłam krzyża. Wtedy pomyślałam sobie, jak daleko odchodzimy od tego, co kształtowało naszą tożsamość w tej części świata, w naszym narodzie. Trochę mi było przykro, bo poczułam, że naprawdę nie wiemy, kim jesteśmy i skąd wyrastamy, a to stanowi podstawę świadomego budowania tożsamości. Kardynał Wyszyński mówił, że naród, który nie ma przeszłości, nie ma też przyszłości. Warto pamiętać o wzorcach, warto uczyć tych wzorców dzieci. Wszystko inne, co jest nam sprzedawane masowo i komercyjnie, nijak ma się do naszej tradycji. Ludzie intuicyjnie widzą w tym coś obcego – może też stąd bierze się bunt wobec halloweenowej zabawy. 

Czytaj więcej

Teolożka o decyzji Trzaskowskiego ws. krzyży: Potrzebna jest reakcja osób wierzących

Czy w takim razie, zdaniem pani profesor, jest miejsce na to, żeby w jednej sali było i Halloween, i krzyż?

Szkoda, żebyśmy odcinali się od tego, w czym wyrastaliśmy. Nawet ci, którzy nie są wierzący, często liczą lata historii Polski od 966 roku, czyli od chrztu. Nasza tożsamość rodziła się w kontaktach z chrześcijaństwem, które powoli wpływało na kulturę i sztukę. Myślę, że warto pokazywać korzeń, z którego wyrastamy, bo na nim kształtuje się tożsamość. Ja muszę wiedzieć, kim jestem, żeby potem poznać drugiego i ze spokojem i otwartością powiedzieć: „no dobrze, ty jesteś inny, ale ja jestem taki”. Wtedy można się spotkać.

Był taki rabin Mendel z Kocka, który mówił „Jeżeli ja jestem ja, bo ty to jesteś ty, to ani ja nie jestem ja, ani ty nie jesteś ty. Ale jeżeli ja to jestem ja, bo ja to jestem ja, a ty to jesteś ty, bo ty to jesteś ty, to wtedy ja to jestem ja, a ty to jesteś ty – i możemy rozmawiać”. To jest szalenie mądre. Człowiek musi wiedzieć, kim jest. Mam wrażenie, że to jest w ogóle szerszy problem dzisiejszej świadomości, zwłaszcza młodych ludzi, którzy w morzu możliwości gubią swoją tożsamość i nie pytają o nią. Ten czas początku listopada to moment na poważną refleksję, ale zabawa jest zabawą i pewnie gdy do mnie zapukają dziś przebrane dzieci, to chętnie dam im cukierki.

Jakie są główne zastrzeżenia teologiczne czy moralne wobec obchodzenia Halloween?

Wchodzenie w kulturę śmierci – traktowanie tego dnia jako święta duchów czy święta o korzeniach okultystycznych, wywoływanie w tym czasie duchów czy zastanawianie się nad tym. Ale tak obchodzonego Halloween w Polsce nie ma. To, co zostało z dawnych obrzędów, to komercyjna przebieranka.

Tradycja Wszystkich Świętych, 1 listopada, to upamiętnienie wszystkich tych, którzy żyjąc na tym świecie, stali się uznanymi bądź nieuznanymi świętymi w oczach Kościoła. Wydaje mi się, że w tym kontekście Halloween jest najbardziej niebezpieczne. Papież Benedykt XVI zwraca uwagę, że Halloween promuje kulturę śmierci, a katolicy akurat w tym czasie nie tyle myślą o śmierci, co czczą tych, którzy są już po drugiej stronie życia. Jako chrześcijanie dążymy do momentu zjednoczenia z Bogiem, zbawienia i upamiętniamy wszystkich tych, którzy już są w tej pełni szczęścia przy Nim. Można powiedzieć, że komercyjne świętowanie, straszenie się, horrory, dynie, stoją w kontrze do tego, jak w ogóle chrześcijaństwo traktuje ten dzień. Bo on nie jest o śmierci, on jest o zbawieniu, zmartwychwstaniu i o radości życia wiecznego. Czasami w niektórych parafiach bywają organizowane bale Wszystkich Świętych, na których dzieci mogą przebierać się za świętych i w ten sposób też zapoznają się z tradycją. Jeżeli jest atrakcyjnie zrobione, to naprawdę ma sens. Ale też nie w tym rzecz, by ciągle szukać na siłę alternatywy.

Czy udział osoby wierzącej w imprezie Halloween można uznać za grzech?

Nie demonizujmy tego, mówiąc, że kto w wigilię Wszystkich Świętych – stąd zresztą się bierze nazwa Halloween, All Hallows' Eve  – pójdzie się bawić i potraktuje to tylko jako zabawę, popełnia grzech. Myślę, że powinniśmy nauczyć się mądrego dystansu do dyskusji, które są prowadzone i ostatecznie, jeżeli świadomie przeżywamy wiarę, i tak wiemy, o czym jest ten dzień. Wtedy niewinna zabawa w niczym nie przeszkodzi. Dobrze jest uczyć młodych świadomego budowania swojej własnej tożsamości, mądrego dystansu i rozpoznawania komercyjnej oferty świata. Można wykorzystać ten motyw, żeby porozmawiać z dziećmi na temat nie tylko zabawy, ale także tego, że wspomniane dni można przeżywać głębiej. Nie warto straszyć okultyzmem, opętaniem. Lepiej dawać odpowiednie wzorce, wychowywać w określonym systemie wartości i światopoglądzie.

Czytaj więcej

Halloween 2023 - czy w tym roku wypada je obchodzić? Psycholożka odpowiada

Dziwię się, że mając naszą polska tradycję obchodzenia święta Wszystkich Świętych, a potem Dnia Wszystkich Wiernych Zmarłych – z odwiedzaniem grobów, z zapalaniem pięknych świateł, z refleksyjnością, która pasuje też do tej pory roku – tak łatwo przyjęliśmy komercję. To chyba znaczy, że nie jesteśmy jeszcze odporni na konsumpcjonistyczne propozycje. W życiu warto się czasami zatrzymać i zastanowić nad czymś głębszym. Zawsze w końcu przychodzi moment, w którym mamy do czynienia ze śmiercią, albo z poważną chorobą – wtedy człowiek musi się zastanowić się nad przemijaniem. To fakt, który nas wszystkich dotyczy i zawsze będzie to miało większą wartość niż tania dynia.

Do jakiego momentu osoba wierząca może traktować Halloween jako formę nieszkodliwej zabawy? Czy są jakieś granice, które absolutnie nie powinny być przekraczane?

Myślę, że są to granice zdrowego rozsądku, mądrego dystansu. To, co jest zabawą, przebieranką, szukaniem cukierka i żartem, niech tym będzie, ale zachęcam, żeby przedyskutować w domach ze swoimi dziećmi, czemu chcą tak świętować. Zapytać, jak widzą to, co się dzieje, tę zabawę - rozmowa może być początkiem wartościowej refleksji.

Wierzę, że spór zwolenników i przeciwników tego dnia obchodzonego w komercyjny sposób, mógłby stać się początkiem bardzo ciekawej dyskusji w wielu domach – o tym, jak rozumiemy w chrześcijaństwie przeżywanie przemijalności życia, odchodzenia, przechodzenia na drugą stronę.

Wywiad
Dlaczego tylu młodych ludzi chce odebrać sobie życie? Specjalistka mówi o alarmujących danych
Wywiad
Renata Dancewicz: Odrzuca mnie biurokracja w kościelnym wydaniu
POLKA NA OBCZYŹNIE
Polka w Indiach: „Tutaj klasę średnią stać na kucharza, pomoc domową i kierowcę”
Wywiad
Młodzieżowe Słowo Roku 2024. Językoznawczyni: Trochę dziwi mnie wyraz "oporowo"
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
CUDZOZIEMKA W RP
Gruzinka w Polsce: Polacy nie doceniają swojej ojczyzny, to naprawdę dobry kraj do życia