Śledząc debatą publiczną na temat Halloween, nietrudno zauważyć, że Kościół katolicki negatywnie odnosi się do obchodzenia tego święta. Dlaczego tak jest?
Dr hab. Barbara Strzałkowska, prof. UKSW: Po pierwsze: to święto nie jest częścią ani polskiej, ani nawet europejskiej tradycji kontynentalnej. Najpierw pojawiło się na Wyspach, potem było w Stanach Zjednoczonych i w Kanadzie. Mówiąc o nim, trzeba zwrócić uwagę przede wszystkim na dwie kwestie. Pierwsza to ewentualne wątki religii okultystycznej, chociaż ja myślę, że stanowią one margines dzisiejszego Halloween – zabawy, w którą włączają się w pierwszej kolejności dzieci. Jestem skłonna powiedzieć, że to w ogóle nie jest święto – w szczególności dla chrześcijanina. Po drugie, raczej traktujemy je jako zabawę i prowadzimy, mam wrażenie, co roku tę samą dyskusję – można celebrować czy nie? Jedni mówią, że tak, bo to wspaniała zabawa dla dzieci, drudzy, że to straszne i okultystyczne. Moim zdaniem ani jedna, ani druga opinia nie jest właściwa. Nie ma sensu straszyć, że obchodzenie Halloween jest wchodzeniem w praktyki okultystyczne. Jeśli traktowane jest jako zabawa - można je potraktować z mądrym dystansem. A w związku z tym, że naszą polską, europejską tradycją było celebrowanie Dnia Wszystkich Świętych, warto dzieci uczyć nie tylko komercyjnego podążania za tym, co oferuje świat, ale pokazywać im, jak przeżywaliśmy te dni, zanim dotarło do nas Halloween. Wtedy unikniemy takich dyskusji, które co roku się powtarzają, a które są nieco poza Kościołem. Zabawy podobne do tych z Halloween już były w przeszłości i nikt nie dopatrywał się w nich antyreligijnego charakteru.
No właśnie: andrzejki czy ostatki nie budzą aż takich kontrowersji jak Halloween.
Możliwe, że wiąże się to z pewną masowością tych praktyk i tym, że dotyczą one głównie młodych ludzi, a starsze pokolenie bardzo by chciało wychowywać młodzież w wartościach, w których samo dorastało. Tymczasem młodym proponuje się coś nowego – barwnego i komercyjnego. Wszędzie dookoła widać czarownice i dynie – ta estetyka jest wręcz narzucana. Myślę, że wywołuje pewien niepokój.