Kolejny stereotyp dotyczy kuchni. Wielu Polaków uważa, że w Gruzji jemy dużo baraniny. Pewnie dlatego, że wielu z nich kojarzy mój kraj z Kaukazem. Poza tym Gruzja jest krajem prawosławnym, a nie muzułmańskim.
A co musi pani tłumaczyć Gruzinom na temat Polaków? Jakie stereotypy obala pani na nasz temat?
Myślę, że jestem podwójnym ambasadorem. Będąc w Polsce, przekazuję informacje o Gruzji, odwiedzając rodzinny kraj – opowiadam o Polsce.
Dla Gruzinów na pewno zaskoczeniem jest polska kuchnia. Wprawdzie w naszej kuchni są kiszonki, ale Polacy jedzą ich znacznie więcej. Zaskakujące jest też ich podanie. Zupa z kiszonych ogórków lub kiszonej kapusty wywołuje zdumienie na twarzach Gruzinów. Ale muszę przyznać, że w ubiegłym roku przyjechała do nas cała moja gruzińska rodzina na polskie Boże Narodzenie i wszyscy byli zachwyceni. Uważam, że Polacy nie doceniają swojej ojczyzny, często ją krytykują, a Polska jest naprawdę dobrym krajem do życia.
Polka w Gruzji: Tutaj wciąż żywa jest krwawa zemsta
Kiedy mój synek Maxima przyszedł na świat, zyskałam status świętej gruzińskiej matki – mówi Martyna Kaczmarzyk-Mamasakhlisi, autorka książki „Gruzja. Jak się żyje w ojczyźnie wina, gościnności i drogowych absurdów” i właścicielka wypożyczalni samochodów terenowych.
Oczywiście ja też dostrzegam minusy życia w Polsce, nie patrzę tylko przez różowe okulary, ale jak na razie plusy przeważają nad minusami.
Porozmawiajmy najpierw o pozytywach.
W Polsce zaznałam bardzo wiele dobroci i kiedy myślę o Polsce, to właśnie słowo „dobroć” przychodzi mi na myśl. Poza tym macie piękne zwyczaje i tradycje. W Gruzji nie obchodzimy Wszystkich Świętych. Kiedy pierwszy raz zobaczyłam polski cmentarz 1 listopada byłam zauroczona. Od razy wysłałam zdjęcia mojej rodzinie. I gdy moja mama przyjechała do mnie tuż po tych świętach, od razu zabrałam ją na polski cmentarz. Szczególnie w nocy to jest piękny widok. Nigdzie indziej tego nie widziałam.
A co pani przeszkadza w Polsce i w Polakach?
W Polsce doświadczyłam wiele dobrego, ale wciąż męczy mnie jedno wspomnienie. Pani profesor z Uniwersytetu Ekonomicznego, prowadząca przedmiot o negocjacjach, powiedziała, patrząc w moją stronę i innych zagranicznych studentów, że powinniśmy wrócić do swoich krajów, bo studiujemy dzięki polskim podatnikom - teraz ja płacę podatki na innych studentów.
Niestety często w Polsce spotykam się z podwójnymi standardami. Nie rozumiem, dlaczego Polacy tak niesprawiedliwie patrzą na cudzoziemców. Polacy mogą wjechać gdzie chcą, zamieszkać gdzie chcą, pracować gdzie chcą, przecież wiadomo jak liczna jest Polonia w USA, Wielkiej Brytanii czy w Niemczech, ale najlepiej by było, gdyby do Polski nikt nie przyjeżdżał, bo to kraj dla Polaków.
Tacy ludzie nie dostrzegają, że cudzoziemcy wnoszą bogactwo kulturowe do ich kraju. Różnorodność kultur, doświadczeń i perspektyw jest ogromnym atutem, który wzbogaca lokalną społeczność. Spotykam się z różnymi powodami, dla których ludzie przyjeżdżają do Polski, każdy jednak zasługuje na szansę, by móc zbudować tu swoje życie. W moim przypadku mogę śmiało powiedzieć, że była to wzajemna korzyść – Polska dała mi bardzo dużo, za co jestem niezwykle wdzięczna. Z kolei ja cały czas staram się odwdzięczyć swoją pracą i zaangażowaniem na rzecz Polaków oraz polskiej kultury.
A jednak zdecydowała się pani tu zamieszkać, poślubić Polaka i nawet zmieniła pani nazwisko.
W Polsce nie czuję się obca, nigdy się nie czułam, a nazwisko… Zastanawiałam się, czy do mojego gruzińskiego nazwiska dodać polskie, ale byłoby dość długie. W końcu stwierdziłam, że przyjmę nazwisko męża. I kiedy po ślubie pojechałam do konsulatu, żeby zmienić dokumenty i paszport, to konsul patrzył na mnie w taki sposób, jakbym zdradziła ojczyznę. Wynika to z faktu, że w Gruzji kobiety nie zmieniają nazwisk po ślubie. Istnieje silne przywiązanie do własnego nazwiska, ponieważ każde nazwisko pochodzi z konkretnego regionu, co dodatkowo podkreśla przynależność do swojej społeczności i pochodzenia.
Gdy jestem w Gruzji, wszyscy pytają mnie, skąd pochodzę, dlaczego mam takie nazwisko i muszę tłumaczyć, że jestem Przybyłowska, bo mój mąż jest Polakiem.
A jeśli chodzi o nasze codzienne życie z mężem, to korzystamy z dobroci obu kultur. Moja polska rodzina bardzo lubi gruzińską kuchnię, a ja polską. Na obiad więc często jemy schabowego, popijając go gruzińskim winem. Takie połączenie smakuje nam najbardziej.
Polka w Meksyku: Tutaj marzeniem każdej kobiety jest mąż lekarz
Ponad 55 proc. Meksykanek nie pracuje zawodowo i wciąż pokutuje przekonanie, że kobieta musi znaleźć sobie dobrego męża, który będzie ją utrzymywał – mówi Barbara Piotrowska, wiolonczelistka, która od siedmiu lat mieszka w Veracruz nad Zatoką Meksykańską.
Od kilku lat ma pani polskie obywatelstwo.
Odkąd mam polskie obywatelstwo, mogę normalnie funkcjonować, ponieważ wiadomo, że dla osób bez obywatelstwa życie jest bardziej skomplikowane. Na niektóre dokumenty trzeba czekać bardzo długo.
Jakie macie plany na przyszłość?
W najbliższych latach musimy być w Polsce, bo mój mąż prowadzi rodzinny biznes. Ale naszym marzeniem jest, aby w przyszłości zamieszkać w Gruzji. Mamy mieszkanie w Tbilisi, a w regionie Kacheti słynącym z dobrego wina, mamy działkę, idealną do tego, żeby założyć tam winnicę. Ale na pewno nie byłabym w stanie żyć bez Polski, bo to dla mnie druga ojczyzna.
To jest ciężkie. Człowiek żyje pomiędzy dwoma krajami i narodami i stara się połączyć dwie miłości. Bo nie mogę żyć ani bez Gruzji, ani bez Polski. Mieszkając więc w jednym kraju, częściej odwiedzam drugi. Jeśli więc w przyszłości zamieszkamy w Gruzji, bardzo często będziemy odwiedzać Polskę.