Polacy są niezwykle gościnni i otwarci. Czasem aż za bardzo, bo zanim się obejrzysz, już karmią cię pierogami i zapraszają na rodzinny obiad. Spotkałam się z ogromnym wsparciem i ciekawością z ich strony, co bardzo doceniam. To miło, gdy ktoś interesuje się tobą na tyle, żeby chcieć poznać twoją historię, a przy okazji próbować nauczyć cię poprawnego wymawiania słowa „chrząszcz”.
Polacy są też szczerzy, to jest błogosławieństwem i przekleństwem w jednym. Z jednej strony cenię, że mówią to, co naprawdę myślą, a z drugiej czasem wolałabym nie wiedzieć, że „wyglądam dziś na zmęczoną”. Ale plus jest taki, że nie muszę prowadzić tych niezręcznych, wyjątkowo długich amerykańskich „small talków”. Polacy od razu przechodzą do sedna. Co prawda, na pierwszy rzut oka mogą wydawać się chłodni, ale kiedy już ich poznasz, okazuje się, że to całkiem ciepłe i zabawne dusze – jak pierogi: na zewnątrz chłodne, ale w środku pełne pysznego farszu. A mężczyźni? Szarmanccy! Przepuszczają kobiety w drzwiach, a czasem nawet pomogą z zakupami. Chociaż wciąż czekam na tego dżentelmena, który przepuści mnie w kolejce do kasy w Biedronce – to byłby absolutny rekord szarmanckości. Polacy traktują mnie bardzo dobrze, czasem aż zbyt dobrze. Czuję się tu jak w domu. Tylko pierogi trochę inne.
Jade Kim
Foto: Archiwum prywatne
Lubisz nasze polskie pierogi? Smakuje ci nasza kuchnia?
Pierogi to prawdziwe paczuszki szczęścia – delikatny, mięsny farsz i odrobina okrasy na patelni tworzą małą imprezę w ustach! Kiedyś zaskoczyły mnie pierogi z owocami, ale po latach mieszkania w Polsce teraz je uwielbiam, szczególnie te z jagodami. A żurek? To esencja polskiej duszy na talerzu. Kwaśny smak początkowo zaskakuje, ale ostatecznie uzależnia. Szczególnie zimą – wolę miskę żurku od kąpieli w wannie! Szkoda tylko, że nie mam prawdziwej polskiej babci, od której mogłabym go dostawać. Polacy naprawdę powinni być dumni ze swojej kuchni.
Gdybyś mogła wskazać trzy ulubione święta, które obchodzisz, to jakie by to były?
Chinka w Polsce: Myślałam, że będzie tu trochę bardziej nowocześnie
Przyzwyczaiłam się do polskiego narzekania. W końcu mieszkam pod jednym dachem z Polakiem, który lubi sobie ponarzekać. Chińczycy inaczej. Jest problem? Szukają rozwiązania – mówi He Qingzhen, która od 18 lat mieszka w Polsce. Z sukcesem od lat prowadzi własną szkołę językową.
Jako Koreanko-Chinka mogę obchodzić różne święta i mogę mieć wymówkę, że to jest właśnie ten dzień, kiedy mogę zjeść coś słodkiego. Na jesień obchodzę święto Chuseok, nazywane także koreańskim Świętem Dziękczynienia. Ważną jego częścią jest rytuał „charye”, czyli ceremonia przodków, podczas której składamy ofiary z ryżu, owoców, warzyw, mięsa i tradycyjnych potraw, takich jak „jeon” (koreańskie naleśniki) i „tteok” (koreańskie ciastka ryżowe). Na chiński Nowy Rok lepię pierogi i przystrajam cały dom na czerwono, a na święta Bożego Narodzenia kupuję choinkę, gotuję karpia i rybę po grecku. Gdy pierwszy raz kupiłam choinkę, zrozumiałam, o czym mówią moi polscy przyjaciele. W domu rozniósł się niezwykły zapach, a w domu zapanowała wyjątkowa atmosfera. Obowiązkowo też idę na spacer na warszawską starówkę, żeby pielęgnować to bajkowe wspomnienie, od którego wszystko się zaczęło.
A czy Mikołaj przynosi prezenty pod choinkę?
U nas co roku jest „Chinka pod choinką”. Ktoś tak zażartował, mnie się spodobało, bo to bardzo rytmiczna zbitka podobnie brzmiących słów, więc pewnie też w tym roku usiądę pod choinką i będę nadawać. Postaram się ubiec Mikołaja (śmiech).