Chyba nie przesadzę, jeśli powiem, że nie ma człowieka, który choć raz w życiu nie mierzyłby się z bólem utrudniającym normalne funkcjonowanie. Czy dziś przeciętny Polak wie o bólu wystarczająco dużo i czy umiemy o nim rozmawiać?
Magdalena Kira: Na oba pytania odpowiedź brzmi: nie. Przede wszystkim Polacy lubią leczyć się sami i nie inaczej działają, jeśli chodzi o ból. Bardzo często zdarza się, że człowiek nawet latami mierzy się z różnymi dolegliwościami tego typu i przyjmuje dużo za duże ilości leków przeciwbólowych dostępnych bez recepty, zamiast skonsultować problem ze specjalistą. W prywatnych rozmowach niby chętnie dzielimy się opowieściami o kłopotach ze zdrowiem, ale z tego nie wynika nic konstruktywnego. Szerzenie świadomości na temat możliwości i potrzeby leczenia bólu jest bardzo potrzebne.
O bólu, którego leczeniem zajmuje się pani doktor, często myśli się i mówi, że to ból towarzyszący umieraniu. To w jakiś sposób czyni go wyjątkowym w powszechnym mniemaniu. Czy faktycznie taki on jest, jeśli spojrzeć na niego z perspektywy medycznej?
Zupełnie inaczej patrzę na ból, z którym mierzą się pacjenci objęci leczeniem paliatywnym – nie jako o czymś wyjątkowym, bo bardzo silne bóle mogą towarzyszyć nie tylko chorobom nowotworowym. Przede wszystkim: ten ból (i żaden inny) nie jest ich „obowiązkowym doświadczeniem”. Przeciwnie: każdy człowiek ma prawo nie cierpieć i dziś są dostępne różnorodne środki, które to umożliwiają. O tym warto mówić. Skala bólu, którą się posługujemy – NRS – liczy dziesięć stopni. Zero oznacza brak bólu, a dziesięć ból nie do zniesienia. W chorobach nowotworowych są takie przypadki, w których nie jestem w stanie zapewnić pacjentowi redukcji bólu do zera. Wtedy celem jest osiągnięcie stanu, w którym chory definiuje swoje odczucia na poziomie stopni dwa lub trzy. Mogłoby się wydawać, że nie da się tego zdefiniować jako sukcesu w leczeniu – bo przecież człowiek wciąż nie ma pełnego komfortu. Ale prawda jest zupełnie inna: to bardzo duży sukces. Pacjent może w miarę normalnie funkcjonować. Powracając jednak do kwestii wyjątkowości w temacie, który poruszamy, mam poczucie, że ogólnie medycyna paliatywna jest w jakiś sposób wyjątkowa. To medycyna, w której szczególną rolę odgrywa bliskość – nie tylko z chorym, ale i z tymi, którzy są obok niego.
Wspomniała pani, że choroby nowotworowe najczęściej wiążą się z bardzo silnymi bólami. Które z nich są w tym względzie najokrutniejsze?
Odczuwanie bólu ogólnie jest kwestią subiektywną, ale ogólnie można powiedzieć, że najbardziej boli nowotwór trzustki, nowotwory przerzutowe – do kości i mięśni, a także wszystkie te, które mają komponent neuropatii. Niestety, jest ich bardzo wiele – około 80-90 proc. wszystkich.
Czytaj więcej
Czy kontakt z naturą może zmniejszyć poziom odczuwanego bólu? Kwestię tą zbadał zespół brytyjskic...