Reklama

Szefowa Szlachetnej Paczki: Uwierzyłam, że różni ludzie potrafią działać razem

Wiele osób oczekuje, że to dobro będziemy produkować całkowicie bezkosztowo. A przecież rekrutacja i szkolenie wolontariuszy, materiały, ochrona danych, systemy IT – to wszystko kosztuje. Dlatego trzeba dbać o współpracę z biznesem i szukać partnerów – mówi Joanna Sadzik, prezeska Stowarzyszenia WIOSNA. W ten weekend już po raz 25 wolontariusze w całej Polsce będą dostarczać Szlachetną Paczkę potrzebującym rodzinom.

Publikacja: 12.12.2025 11:09

Joanna Sadzik: Nie wyobrażam sobie w tym momencie pracy w korporacji.

Joanna Sadzik: Nie wyobrażam sobie w tym momencie pracy w korporacji.

Foto: Mateusz Skwarczek

Godziny dzielą nas od Weekendu Cudów, czyli finału Szlachetnej Paczki. Sypia pani w tych ostatnich dniach normalnie?

Joanna Sadzik: Sypiam normalnie, ale bardzo krótko. Nie mam problemów ze snem, na szczęście. Natomiast rzeczywiście śpię bardzo krótko, bo to jest praca, która w tych dniach właściwie nigdy się nie kończy. Kiedy człowiek kładzie się do łóżka, to ma poczucie, że zostało jeszcze tysiąc niezałatwionych spraw. Oprócz tego, że jestem prezeską i odpowiadam za organizację, jestem także wolontariuszką Paczki. Każdą rodzinę, z którą mam kontakt – nawet jeśli tylko poprzez przeczytanie jej historii – czuję bardzo mocno i chciałabym dla niej znaleźć pomoc. To jest coś, co spędza mi sen z powiek – żeby na pewno każda rodzina została zrozumiana i by udało się jej pomóc.

Jest w pani duży stres, czy uda się znaleźć darczyńców dla wszystkich potrzebujących? W mediach społecznościowych wciąż wyświetlają się reklamy, że nadal są oni poszukiwani...

Tak, bo w tym roku dotarliśmy do dużo większej liczby osób potrzebujących niż zazwyczaj. W porównaniu z poprzednim rokiem mamy blisko trzy tysiące rodzin więcej. Dokładne liczby poznamy w Weekend Cudów, ale już teraz wiemy, że jest ich więcej, więc potrzebujemy więcej darczyńców. Dla niektórych to oczywiście tradycja, ale jeśli rodzin jest o trzy tysiące więcej, to przynajmniej o tyle więcej darczyńców potrzebujemy.

Były przypadki w poprzednich latach, że ktoś paczki nie dostał, bo zwyczajnie zabrakło chętnych, by ją zrobić? Czy zawsze jednak to się udawało?

Zdarza się promil sytuacji, że paczka nie dociera do magazynu, bo ktoś obiecał ją zrobić i zwyczajnie nie przywiózł. Wtedy zarówno wolontariusze, jak i Stowarzyszenie starają się jednak paczkę przygotować. Nie ma sytuacji, żeby osoba, która miała obiecanego darczyńcę, została bez nadziei przed świętami.  Do tej pory nigdy nie było przypadku, żeby ktoś paczki nie dostał. Mamy nadzieję, że w tym roku będzie tak samo.  Dla rodzin często ważniejsze od materialnego wsparcia jest samo poczucie, że ktoś właśnie ich wybrał. To ogromna siła psychiczna.

Czytaj więcej

Warszawianka Roku 2025: Nie wstydź się prosić o pomoc, to akt odwagi

Jak trafiła pani do Stowarzyszenia WIOSNA, organizatora Szlachetnej Paczki? Na początku była pani wolontariuszką?

W 2012 r. szukałam wolontariatu. Wcześniej długo byłam harcerką, miałam też za sobą krótsze wolontariaty. Szukałam większej organizacji, w której mogłabym komuś oddać coś z moich kompetencji zawodowych – byłam wtedy dyrektorem zarządzającym firmą szkoleniową. Znalazłam ogłoszenie w gazecie, że Szlachetna Paczka szuka liderów, ale to był wolontariat. Rekrutacja wyglądała jak zwykła rekrutacja do pracy. Składałam CV. Zostałam przyjęta i przez dwa lata byłam wolontariuszką. A jako trener biznesu zaczęłam przygotowywać szkolenia dla wolontariuszy.  Po dwóch latach Stowarzyszenie WIOSNA zaproponowało mi pracę zawodową – tworzenie szkoleń i merytoryki pomocy rodzinnej. Miałam opracowywać materiały, jak rozmawiać z rodziną, jak mądrze pomagać. No i zdecydowałam się. Od 2014 r. pracuję w WIOŚNIE. Ale nadal co roku jestem też wolontariuszką Szlachetnej Paczki.

Reklama
Reklama

Od siedmiu lat jest pani prezeską WIOSNY, po tym jak odwołano ks. Jacka Stryczka, któremu zarzucano mobbing. Początki na stanowisku prezeski chyba nie były dla pani łatwe?

Było trudno, bo trzeba było odzyskać zaufanie wolontariuszy i sponsorów. Szlachetna Paczka to przede wszystkim ludzie, którzy ją tworzą – 700 tysięcy osób, które łączymy co roku. Na szczęście wszyscy tak nas postrzegali. Dziś jesteśmy bardziej stabilni i jesteśmy w innym miejscu – Wiosna jako pracodawca, ale też Wiosna jako stowarzyszenie, które niesie pomoc. Mamy więcej rejonów, więcej szkół współpracujących w Akademii Przyszłości. Jesteśmy regularnie audytowani, zdobywamy różne nagrody za zarządzanie projektami. Ostatnio np. dostaliśmy nagrodę IPMA za Akademię Przyszłości, a wcześniej za Szlachetną Paczkę. Myślę, że dziś jesteśmy organizacją, która może pokazywać innym, jak pomagać.

Czego jako człowieka nauczyła panią praca w WIOŚNIE, zwłaszcza na stanowisku prezeski Stowarzyszenia?

To praca, w której rozmawia się z bardzo różnymi osobami. Z jednej strony mamy pracowników, którzy są wielkimi profesjonalistami. Chylę przed nimi czoła. To zaszczyt z nimi pracować. A z drugiej strony to jest zaszczyt rozmawiać z każdym wolontariuszem, nawet z najmniejszych miejscowości. To są bardzo różne osoby. To Polska w pigułce. Jeśli WIOSNA ma co roku 14 tysięcy wolontariuszy, to jest pełen przekrój poglądów i doświadczeń. Ta praca pokazuje, że możliwa jest Polska ponad podziałami, w której różni ludzie potrafią być razem. Mam poczucie, że pracuję w organizacji, która rzeczywiście łączy ludzi ponad podziałami. I wszystko jedno, czy są to pracownicy, czy wolontariusze. Wśród nich są osoby z bardzo różnym wykształceniem, z bardzo różnymi poglądami, zarówno społecznymi, jak i politycznymi. Ale jest coś, co nas wszystkich łączy. Jest ta wspólna idea pomagania drugiemu człowiekowi i podania mu ręki. W WIOŚNIE uwierzyłam, że taka Polska, w której rozmawiają różni ludzie, którzy są kompletnie inni, nie muszą się dzielić. Mogą być po prostu razem. To jest możliwe.

Jakie cechy trzeba mieć, by zajmować stanowisko prezeski WIOSNY? To przecież nie jest to samo, co prezes małej czy nawet dużej firmy...

To odporność na stres i rezyliencja. To podstawowa kompetencja każdej osoby, która pracuje w organizacji pozarządowej. Nieważne, czy jest mała, czy duża. Pracujemy z bardzo różnymi ludźmi, a finansowanie jest niepewne – nie produkujemy niczego, niczego nie sprzedajemy. Nasze finansowanie wygląda zupełnie inaczej niż finansowanie firmy, która coś produkuje. Tam można przewidzieć przychody. Oczywiście bierze się pod uwagę ryzyka rynku, ale w organizacji pozarządowej nigdy nie wiemy, czy te osoby, które chcą nas wspierać, będą to robić nadal. Czy znajdą się firmy, które zaangażują się w pomoc, nie mamy jak oszacować wsparcia darczyńców.

Produkują państwo dobro...

Tak, ale jednocześnie wiele osób oczekuje, że to dobro będziemy produkować całkowicie bezkosztowo. A przecież rekrutacja i szkolenie wolontariuszy, materiały, ochrona danych, systemy IT – to wszystko kosztuje. Dlatego trzeba dbać o współpracę z biznesem i szukać partnerów. To jest moje główne zmartwienie, taka główna uważność, żeby nawiązywać trwałą współpracę z biznesem. Wciąż poszukujemy firm, które chciałyby z nami współpracować na takich partnerskich zasadach i robić to dobro razem z nami.

Czytaj więcej

Katarzyna Nicewicz, prezeska Fundacji Daj Herbatę: Kobiety w kryzysie bezdomności są nieuchwytne

Ani przez chwilę nie chciała pani „gasić światła w stowarzyszeniu”? I np. zacząć pracę w korporacji? Chyba wówczas wszystko byłoby bardziej stabilne w pani życiu?

Myślę sobie, że już nie. Zaczęłam pracować w WIOŚNIE chwilę po moich 40. urodzinach. I to była bardzo dobra zmiana w moim życiu. Nie wyobrażam sobie w tym momencie pracy w korporacji.  Oczywiście myślę o sukcesji – to naturalne. Każda odpowiedzialna osoba pracująca w organizacji pozarządowej musi o tym myśleć. myśleć. Myślimy o tym w zarządzie. Mamy nadzieję, że pojawi się ktoś chętny, kto kiedyś pociągnie to dalej. Mam świetnych wiceprezesów, więc wierzę, że kiedyś któryś z nich może przejmie ode mnie pałeczkę prezeski zarządu, bo prezesem się bywa.

Reklama
Reklama

Jest pani współzałożycielką Stowarzyszenia „4 Zmiana”, wspierającego rodziców w wychowaniu dzieci, prowadziła też szkolenia z zakresu CSR oraz wykładała na Uniwersytecie Dzieci. Ma pani jeszcze czas na tę działalność?

Jesienią właściwie wcale. Ale staram się wspomagać innych. Odpowiadać na zaproszenia, spotykać się z wolontariuszami, wspierać mniejsze organizacje. Lubię dzielić się wiedzą. Staram się spotykać z ludźmi, którzy robią to dobro lokalnie i bardzo często ich nie widać w całej Polsce, tak jak WIOSNY, Szlachetnej Paczki czy Akademii Przyszłości. Są mniej znani i mają mnóstwo pytań – jak zarządzać, jak rekrutować wolontariuszy, jak pracować z wolontariuszami. Staram się dzielić moją wiedzą. W czerwcu skończyłam studia podyplomowe z psychologii i zarządzania. Doba czasem się rozciąga, gdy robi się rzeczy ważne, ale trzeba też znajdować czas dla rodziny, na podróże, dwa, trzy razy w roku obowiązkowy urlop. Równowaga musi być.

Stowarzyszenie WIOSNA co roku przygotowuje raport o polskiej biedzie. Mimo że gospodarka rozwija się najlepiej w Europie, to dwa miliony Polaków żyje w skrajnym ubóstwie, a w sumie pięć milionów w tzw. ubóstwie relatywnym – czyli niemal całe Mazowsze. Dlaczego tak się dzieje?

Przyczyny są różne. W każdym bogatym kraju są nierówności. W Polsce problemem jest to, że prawie milion osób żyje w „szarej strefie ubóstwa” – poza systemem wsparcia państwa. I to jest nasza największa troska, bo to, że będą osoby, które gorzej sobie radzą w rzeczywistości, z różnych względów – to naturalne. To mogą być ludzie z niepełnosprawnościami, osoby starsze, które nie wypracowały emerytury, bo system ubezpieczeń społecznych jest, jaki jest. Czasem zdarza się wypadek i ktoś z dnia na dzień zostaje bez środków do życia. Takie rzeczy po prostu się dzieją. Ale ważne jest, jak my jako państwo na to reagujemy. Słyszę na przykład, że pani, której zginął w wypadku mąż, została sama z dwójką dzieci i na przyznanie renty rodzinnej na te dzieci będzie czekała kilka miesięcy, a żyć przecież trzeba tu i teraz. I rachunki trzeba opłacić.  Albo jest osoba z niepełnosprawnością intelektualną, która niedawno straciła mamę i nikt się nią nie zajął. A ten człowiek nawet nie wie, gdzie i jaką pomoc może uzyskać, jakie świadczenie dostać. On nawet spraw spadkowych nie umie załatwić i nie znajduje się nikt, kto mu pomoże.

Tu rodzi się pytanie: jak działają służby socjalne w jego gminie?

Ja nie chcę mówić, że nie działają, bo stale z nimi współpracujemy. To ludzie dobrej woli, ale mają za dużo pracy, by do każdej rodziny podejść indywidualnie. Nasz wolontariusz może spędzić w rodzinie kilka godzin, kilka razy, a pracownik pomocy społecznej ma trzy, cztery wizyty jednego dnia u różnych rodzin. Słyszymy od naszych rodzin, że bardzo często człowiek, który wspiera rodzinę, po prostu się spieszy. Ważny jest czas, a indywidualizacja to klucz. I deinstytucjonalizacja – nie wszystko musi robić urząd, jeśli rodzina ma środki i wsparcie.

Czy wędka w postaci paczki od Stowarzyszenia zmienia życie wielu ludzi i wychodzą na prostą, czy jednak bywa tak, że przez lata zostają podopiecznymi stowarzyszenia i co roku czekają na paczkę?

Nie powiem, że taka paczka to różdżka od darczyńcy, bo tak nie jest. I życie nie zmienia się wraz z jedną paczką, ale często zmiana się od niej zaczyna. Darczyńcy przygotowują porządne paczki. Bywają w nich kursy zawodowe, które umożliwiają podjęcie pracy. Bywają rowery czy skutery do dojazdu do pracy. Bywa opłacona kaucja za mieszkanie czy organizacja opieki dla dziecka. Są też piękne historie więzi – jak starsza, samotna pani, która od darczyńców dostaje nie tylko paczkę, ale i zaproszenia na święta i staje się częścią ich rodziny. Nie zmienia się jej sytuacja materialna, ale nie jest już sama. I to też jest ogromna wartość.

Joanna Sadzik

Od siedmiu lat jest prezeską Stowarzyszenia WIOSNA, które w tym roku obchodzi swoje 25-lecie. Jest również menadżerką i trenerką w zarządzaniu i budowaniu zespołów  z wieloletnim doświadczeniem. Jej praca w organizacji społecznej obejmuje również szkolenia z zakresu CSR oraz wykłady na Uniwersytecie Dzieci. Poza tym jest ekspertką w dziedzinie mądrego pomagania i uczy, jak odpowiedzialnie i skutecznie angażować się w działania społeczne, by wsparcie nie było jednorazowe, ale przynosiło długofalowe efekty.

Wywiad
Mł. insp. Małgorzata Sokołowska: Oznaką siły jest też proszenie o pomoc
Materiał Promocyjny
MLP Group z jedną z największych transakcji najmu w Niemczech
Wywiad
Dr Grażyna Bastek: Aby zająć się sztuką, wystarczy fascynacja i ciekawość
Wywiad
Położna w Ukrainie: Ktoś, kto krzywdzi noworodki nie może nazywać siebie człowiekiem
PODCAST „POWIEDZ TO KOBIECIE”
Dr Agnieszka Kozak: Miłość jest możliwa bez względu na to, ile mamy lat i kim jesteśmy
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Wywiad
Warszawianka Roku 2025: Nie wstydź się prosić o pomoc, to akt odwagi
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama