Godziny dzielą nas od Weekendu Cudów, czyli finału Szlachetnej Paczki. Sypia pani w tych ostatnich dniach normalnie?
Joanna Sadzik: Sypiam normalnie, ale bardzo krótko. Nie mam problemów ze snem, na szczęście. Natomiast rzeczywiście śpię bardzo krótko, bo to jest praca, która w tych dniach właściwie nigdy się nie kończy. Kiedy człowiek kładzie się do łóżka, to ma poczucie, że zostało jeszcze tysiąc niezałatwionych spraw. Oprócz tego, że jestem prezeską i odpowiadam za organizację, jestem także wolontariuszką Paczki. Każdą rodzinę, z którą mam kontakt – nawet jeśli tylko poprzez przeczytanie jej historii – czuję bardzo mocno i chciałabym dla niej znaleźć pomoc. To jest coś, co spędza mi sen z powiek – żeby na pewno każda rodzina została zrozumiana i by udało się jej pomóc.
Jest w pani duży stres, czy uda się znaleźć darczyńców dla wszystkich potrzebujących? W mediach społecznościowych wciąż wyświetlają się reklamy, że nadal są oni poszukiwani...
Tak, bo w tym roku dotarliśmy do dużo większej liczby osób potrzebujących niż zazwyczaj. W porównaniu z poprzednim rokiem mamy blisko trzy tysiące rodzin więcej. Dokładne liczby poznamy w Weekend Cudów, ale już teraz wiemy, że jest ich więcej, więc potrzebujemy więcej darczyńców. Dla niektórych to oczywiście tradycja, ale jeśli rodzin jest o trzy tysiące więcej, to przynajmniej o tyle więcej darczyńców potrzebujemy.
Były przypadki w poprzednich latach, że ktoś paczki nie dostał, bo zwyczajnie zabrakło chętnych, by ją zrobić? Czy zawsze jednak to się udawało?
Zdarza się promil sytuacji, że paczka nie dociera do magazynu, bo ktoś obiecał ją zrobić i zwyczajnie nie przywiózł. Wtedy zarówno wolontariusze, jak i Stowarzyszenie starają się jednak paczkę przygotować. Nie ma sytuacji, żeby osoba, która miała obiecanego darczyńcę, została bez nadziei przed świętami. Do tej pory nigdy nie było przypadku, żeby ktoś paczki nie dostał. Mamy nadzieję, że w tym roku będzie tak samo. Dla rodzin często ważniejsze od materialnego wsparcia jest samo poczucie, że ktoś właśnie ich wybrał. To ogromna siła psychiczna.
Czytaj więcej
Agnieszka Sikora, która zdobyła tytuł Warszawianki Roku 2025 stworzyła Fundację po DRUGIE, która...
Jak trafiła pani do Stowarzyszenia WIOSNA, organizatora Szlachetnej Paczki? Na początku była pani wolontariuszką?
W 2012 r. szukałam wolontariatu. Wcześniej długo byłam harcerką, miałam też za sobą krótsze wolontariaty. Szukałam większej organizacji, w której mogłabym komuś oddać coś z moich kompetencji zawodowych – byłam wtedy dyrektorem zarządzającym firmą szkoleniową. Znalazłam ogłoszenie w gazecie, że Szlachetna Paczka szuka liderów, ale to był wolontariat. Rekrutacja wyglądała jak zwykła rekrutacja do pracy. Składałam CV. Zostałam przyjęta i przez dwa lata byłam wolontariuszką. A jako trener biznesu zaczęłam przygotowywać szkolenia dla wolontariuszy. Po dwóch latach Stowarzyszenie WIOSNA zaproponowało mi pracę zawodową – tworzenie szkoleń i merytoryki pomocy rodzinnej. Miałam opracowywać materiały, jak rozmawiać z rodziną, jak mądrze pomagać. No i zdecydowałam się. Od 2014 r. pracuję w WIOŚNIE. Ale nadal co roku jestem też wolontariuszką Szlachetnej Paczki.