Opóźnienia w diagnostyce HIV – często nawet wieloletnie – mają fatalne skutki dla zdrowia pacjenta. Owszem, niektóre osoby nieświadome zakażenia bardzo długi czas cieszą się wręcz nienaganną formą, ale to nie oznacza, że również w ich organizmach wirus nie czyni spustoszenia, a w efekcie nie sprawia, że późniejsze leczenie jest nie tylko trudniejsze, ale i dużo bardziej kosztowne.
Leczenie HIV w Polsce – są powody do dumy
O polskim systemie opieki na osobami żyjącymi z HIV nie można powiedzieć nic złego. Lekarze działający w tym obszarze i sami pacjenci jednym głosem mówią, że korzystamy z najnowocześniejszych terapii. Mamy doskonale wyszkolonych specjalistów. Żadna osoba, która zostanie pozytywnie zdiagnozowana w kierunku HIV, nie jest pozostawiana sama sobie. Jeśli tylko trafi do jednego z 19 ośrodków leczenia HIV (działają one zwykle przy szpitalach w największych miastach w Polsce, lista placówek jest dostępna na stronie www.aids.gov.pl), w ciągu siedmiu dni zostanie poddany właściwej dla siebie, indywidualnie dobieranej terapii. Za leki, które do tej chwili będzie musiał przyjmować do końca życia, nie musi płacić. Miesięczna terapia osoby żyjącej z HIV waha się w granicach od 2,5 do 10 tys. zł – w zależności od kombinacji zalecanych leków. Preparatów, którymi leczy się HIV, pacjent nie kupuje w aptece. Raz na dwa–trzy miesiące odbiera je w placówce medycznej, pod opieką której pozostaje. Przy okazji odbywa konsultację u lekarza prowadzącego i ma wykonywane różnorodne badania diagnostyczne. W przypadku leczenia HIV nie ma tzw. rejonizacji. Pacjent wybiera ośrodek, w którym się leczy. Może go również zmienić, jeśli nie będzie zadowolony z jakości świadczonych usług. We wspomnianej już warszawskiej Poradni Profilaktyczno-Leczniczej – często wskazywanej jako wzorcowo zorganizowana i działająca placówka tego rodzaju – realizującej dwa rodzaje opieki nad pacjentami: kompleksową ambulatoryjną opiekę specjalistyczną (KAOS) oraz ambulatoryjną opiekę specjalistyczną (AOS), prowadzonych jest w tej chwili ponad 5 tys. osób żyjących z HIV. Wiele z nich dojeżdża tu z odległych miejsc, bo na przykład nie chce być rozpoznanych na „swoim terenie”.
Zgodnie z obowiązującym obecnie Rządowym Programem Polityki Zdrowotnej leczenia antyretrowirusowego osób żyjących z HIV w Polsce na lata 2022–2026 prawo do bezpłatnej terapii antyretrowirusowej mają wszystkie osoby zakażone HIV i chore na AIDS przebywające na terytorium RP, niezależnie od statusu ubezpieczeniowego. Jeśli wziąć pod uwagę kontekst profilaktyki, to rozwiązanie należy uznać za wspaniałomyślne. Należałoby jednak uporządkować kwestię refundacji wizyt u lekarza zlecającego i prowadzącego leczenie, z których w tej chwili można korzystać bezpłatnie, jeśli ma się stosowny status ubezpieczeniowy.
Nieubezpieczony zakażony też otrzyma leczenie
– Poza kilkoma przyziemnymi marzeniami, które mam, takimi jak kupno własnego mieszkania, myślę, że byłoby wspaniale, gdyby udało się osiągnąć taki stan, w którym każda osoba HIV dodatnia wiedziałaby o swoim zakażeniu i miała dostęp do właściwego leczenia – mówi Tomasz Markowski, aktywista działający na rzecz środowisk HIV pozytywnych i prowadzący działania edukacyjne w zakresie profilaktyki.
Jego opinię potwierdzają lekarze zakaźnicy, ale równocześnie mają pewne wątpliwości co do tego, czy naprawdę każdy, kto przebywa na terenie Polski i zostanie zdiagnozowany jako osoba HIV pozytywna lub chora na AIDS, powinien mieć zapewnioną terapię. Ostatnimi czasy okazuje się bowiem, że wcale niemałą grupę zakażonych i chorych stanowią osoby obcego pochodzenia, które nie dość, że nie są ubezpieczone, to jeszcze poważne zastrzeżenia budzą kwestie legalności ich pobytu w naszym kraju. Najczęściej są to migranci z dalekiego Wschodu, Afryki Środkowej czy dalekich republik rosyjskich. Podstawą ich funkcjonowania w Polsce są wizy studenckie, które nie wyglądają wiarygodnie, jeśli wziąć pod uwagę okoliczności towarzyszące, czyli mocno dojrzały wiek studenta, jego zerową znajomość języka angielskiego – o polskim nie wspominając – czy zupełny brak orientacji w możliwościach kształcenia się w Polsce, a czasami wręcz otwarcie składane lekarzom deklaracje, że Polska jest tylko przystankiem na drodze człowieka na Zachód – najczęściej do Niemiec, ale do innych krajów również. Co szczególnie istotne w tym kontekście, to fakt, że pacjenci, o których mowa, często trafiają prosto do szpitala zakaźnego, ponieważ są już w tak złym stanie. Od części z nich lekarze słyszą – jeśli uda się nawiązać kontakt w jakimś języku znanym obu stronom sytuacji komunikacyjnej – że nie wiedzieli o swoim zakażeniu. Taką informację przekazują w chwili, gdy mają już pełnoobjawowe AIDS – trudne, ale zwykle nie niemożliwe do wyleczenia. Specjalistom stykającym się z takimi przypadkami, ale i przeciętnym ludziom, którzy o nich słyszą, trudno jest nie zastanawiać się nad tym, jak to możliwe, że człowiek przez tak długi czas, który jest potrzebny od rozwinięcia się choroby do zaawansowanego stadium, nie zauważył u siebie żadnych niepokojących objawów i nie próbował znaleźć ich przyczyny.