- Śródbłonek jest jednym z największych gruczołów dokrewnych. Nie tylko wyściela tętnice, zapewniając właściwy przepływ krwi i zabezpieczając przed powstawaniem skrzeplin wewnątrznaczyniowych. Wydziela też różne substancje, m.in. wazoaktywne, czyli wpływające na kurczliwość naczyń tętniczych – tłumaczy kardiolog, prof. dr hab. n. med. Dariusz A. Kosior. – Gwałtowny wzrost ciśnienia i nagłe zwiększenie przepływu krwi, do jakiego dochodzi w sytuacjach stresowych, może prowadzić do mikrouszkodzeń śródbłonka, a jeśli sytuacja się powtarza, dochodzi do przewlekłego stanu zapalnego, podobnie jak u pacjentów z nadciśnieniem tętniczym. Uszkodzenie śródbłonka powoduje agregację płytek krwi, tworzenie się skrzeplin i sprzyja rozwojowi blaszki miażdżycowej, która narasta i zwęża naczynia.
- Szczególnie niebezpieczne są „młode”, niestabilne blaszki miażdżycowe, które mogą pękać pod wpływem zwiększonego przepływu krwi i związanych z nim tzw. sił ścinających, prowadząc do ostrych incydentów naczyniowych, takich jak zawały serca i udary – ostrzega specjalista.
Chorzy z rozpaczy i… ze szczęścia
Dużo wcześniej, bo już w latach 90. ubiegłego wieku w literaturze medycznej opisano tzw. zespół takotsubo, nazywany także zespołem złamanego serca lub kardiomiopatią stresową. Jak wynika z danych polskiego rejestru zespołu takotsubo, dotyczy około 1-3 proc. pacjentów zgłaszających się do szpitala z podejrzeniem zawału serca (przeważają kobiety po 50 r. ż.). Takotsubo to japońska nazwa naczynia przeznaczonego do łapania ośmiornic. Ma ono charakterystyczny kształt – wąską szyjkę i szerokie dno. Podobny przybiera lewa komora serca w ostrej fazie ataku. Główną przyczyną kardiomiopatii stresowej jest nadmiar adrenaliny w organizmie. Ten hormon stresu wydzielany jest przede wszystkim, gdy nagle znajdziemy się w trudnej sytuacji życiowej – otrzymamy jakąś złą wiadomość, wydarzy się coś bardzo przykrego (stąd nazwa „zespół złamanego serca”). Ale jego poziom rośnie również w sytuacjach pozytywnych, a incydenty sercowe zdarzają się na przykład wśród kibiców świętujących zwycięstwo ulubionej drużyny, ale także np. przed ważnymi egzaminami czy wydarzeniami, takimi jak ślub. Co pewien czas można więc usłyszeć nazwę „zespół szczęśliwego serca”, co potwierdza, że ekstremalne emocje, nawet te pozytywne, jak ogromna radość, ekscytacja czy nadmierne napięcie towarzyszące szczęśliwym wydarzeniom, mogą zagrażać zdrowiu i dobremu samopoczucia.
Co dzieje się wówczas w organizmie?
- Dochodzi do dużego wyrzutu amin katecholowych, czyli neuroprzekaźników które pobudzają układ współczulny – wyjaśnia prof. Dariusz A. Kosior. - Prowadzi to m.in. do obkurczenia naczyń wieńcowych i daje objawy klasycznego zawału serca - ból w klatce piersiowej, zmiany w zapisie EKG typowe dla zawału, zaburzenia kurczliwości mięśnia sercowego. Jednak w większości przypadków w badaniach obrazowych jak np. tomografia komputerowa czy rezonans magnetyczny, nie widać zmian w naczyniach wieńcowych, a po upływie pewnego czasu zmiany w EKG i echokardiograficzne wycofują się i wszystko wraca do normy.