Symbolami Fridy są charakterystyczna monobrew, multikolorowe ubrania i wstążki we włosach oraz gorsety, w których z powodu problemów zdrowotnych musiała chodzić przez długie lata.
“Frida Kahlo była wybitną malarką i prawdziwą wojowniczką, a jej moc ducha i siła osobowości emanują z jej wspaniałych obrazów. Potrafiła w czasie, kiedy nie było to popularne, opowiedzieć malarskim językiem o cierpieniu i niemocy, samotności i miłości. Jej malarstwo było wolne od kalkulacji i kompleksów, szczere i bezpośrednie - takie wszakże jest jej spojrzenia na widza w autoportretach. To z tego powodu każdy z jej obrazów dziś jest ikoną" – mówi malarka Pola Dwurnik, artystka wizualna, malarka, prezeska Fundacji Edwarda Dwurnika.
„Jestem swoją muzą. Jestem obiektem, który znam najlepiej”
Imię zawdzięcza ojcu, Niemcowi, który w 1890 roku wyemigrował do Meksyku. W jego ojczystym języku „friede” oznacza pokój. Jako że imię takie nie figurowało na liście świętych, a jej matka obawiała się, że ksiądz odmówi ochrzczenia dziecka, oficjalnie została wpisana do ksiąg kościelnych jako Magdalena Carmen Frieda Kahlo. Urodziła się w 1907 roku, ale lubiła mówić, że w 1910, wraz z rewolucją meksykańską. Miała dwie siostry. Zawsze buntowała się przeciwko ustalonemu porządkowi. Dorastała w Błękitnym Domu w Coyoacán na przedmieściach Mexico City. Obecnie znajduje się tam jej muzeum. Była ciekawska i żywiołowa. Chętnie pomagała w pracy swojemu ojcu, fotografowi. W wieku ośmiu lat przeszła chorobę Heinego-Medina, w wyniku której utykała na jedną nogę.
17 września 1925 roku jechała autobusem, w który uderzył tramwaj. Jedna z poręczy przebiła ją na wylot, miała złamany kręgosłup, jedną nogę połamaną, drugą zmiażdżoną i inne poważne obrażenia. W wypadku zginęło wiele osób. Ona leżała wśród nich obsypana złotym proszkiem, który rozsypał się jednemu z pasażerów, robotnikowi. Ludzie na jej widok krzyczeli: „balerina”, wierząc, że widzieli tancerkę leżącą na drodze. Tak przekreśliły się jej marzenia o byciu lekarką, ale otworzyła się droga do zapisania się w historii jako jedna z najsłynniejszych malarek świata.
Długie godziny spędzone w łóżku wypełniły jej lektury. Czytała między innymi Prousta, Bergsona i chińską poezję. Wpadły jej w ręce albumy malarstwa, więc zafascynowała się twórczością Boscha, Bruegla, Cranacha i Botticellego. Aby odwrócić jej uwagę od cierpienia, matka przyczepiła lustro do baldachimu jej łóżka, a ojciec dał jej pudełko farb. Zaczęła malować. Najpierw portrety rodziny i przyjaciół, a później własne. „Jeśli się maluję, to dlatego, że znam ten temat najlepiej!” – podkreślała. Często ozdabiała farbami gorsety, które stały się częścią jej życia już na stałe. Zresztą też pojawiają się na jej autoportretach.